Żywica recenzja

Złe oczy też płaczą!

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @Chassefierre ·3 minuty
2020-07-04
1 komentarz
20 Polubień
Wiele zostało już powiedziane na temat ,,Żywicy''. Dlatego postanowiłam zaprezentować spojrzenie nieco odmienne od pozostałych, bo typowo socjologiczne.

Zacznijmy od tego, że historia opisana przez Annę Riel nie mogłaby się wydarzyć poza tym jednym, konkretnym miejscem. Głowa nie miałaby szansy zaistnieć w innym, bardziej rozbudowanym pod względem więzi społecznych otoczeniu. Sami Haarderowie nie mieliby szansy wykształcić w sobie takich, a nie innych nawyków gdyby ich rodzina nie składała się z jednostek typowo dysfunkcyjnych.

Trzeba w tym momencie zaznaczyć, że dysfunkcje w obrębie komórki rodzinnej nie zawsze muszą od razu oznaczać i równać się patologii. W samej dysfunkcjonalności chodzi przede wszystkim o to, że role społeczne przypisane do poszczególnych członków rodziny zostają pomieszane. Następuje, na przykład, parentyzacja dziecka. W rodzinach dysfunkcyjnych występują również problemy komunikacyjne, niedostosowanie społeczne osób tworzących rodzinę, nieumiejętność radzenia sobie ze stresem... Przy czym, rzecz jasna, osoby odpowiedzialne za taki stan rzeczy, a więc rodzice, często nie zdają sobie sprawy z tego, że zachowują się w sposób destruktywny i szkodliwy. I jako że są często jednostkami emocjonalnie niedojrzałymi i niestabilnymi, to szukają pociechy i wsparcia w swoich dzieciach, czyniąc z nich swoich powierników i przyjaciół, Osoby Odpowiedzialne, nie zważając przy tym na to, jak dalece traumatyzujące dla dziecka jest ich zachowanie.

Brak odpowiednich schematów związanych z przeżywaniem żałoby i lęku doprowadził do wykształcenia się u Jensa Haardera syllgomanii. Jego zbieractwo, można powiedzieć, że w pewnym sensie częściowo odziedziczone po ojcu, sprawiło, że cała Głowa stała się miejscem zagraconym, nacierającym na swoich mieszkańców, niebezpiecznym. Duszącym i przytłaczającym.
Bo wiecie, czym innym jest zwykłe kolekcjonerstwo, zbieranie znaczków czy porcelanowych słoników, a czym innym są radosne wyprawy na pobliskie śmietniska tylko po to, żeby przywieźć do domu kolejne nikomu nie potrzebne rozpadające się skarby. Bo może się przydadzą. Bo coś się z nich zrobi. Kiedyś.

Bierność Marii Haarder, jej szczególny, unikający konfrontacji charakter, jej zakompleksienie, nagła - mająca najpewniej podłoże psychiczne - utrata głosu, kompulsywne objadanie się będące najprawdopodobniej próbą zapełnienia wewnętrznej pustki tylko pogarszały sprawę.

Liv, dziewczynka wychowana w zasadzie na dziko, pozbawiona kontaktu z rówieśnikami, pozbawiona tych wszystkich umiejętności życia w społeczeństwie, które przyswajamy sobie w trakcie socjalizacji pierwotnej i wtórnej, jest w moim odczuciu największą (zaraz po biednym terrierze, którego nie mogę zapomnieć) ofiarą tej historii. Jest takim małym dorosłym - żyje niby z rodzicami, ale musi być samodzielna. Jest rodzicem sama dla siebie. W ogóle nie posiada umiejętności odróżnienia rzeczy powszechnie uznawanych za dobre i złe. Jest społecznie niedostosowana i wycofana. A to wszystko wina rodziców. Niekontrolowanego lęku ojca i niezrozumiałej bierności matki.
Liv posiada naprawdę szczególny i niepokojący zespół przekonań - wierzy, na przykład, w to, że ciemność pochłania ból. Można więc zamordować kogoś ciemną nocą. Królik szarpiący się we wnykach o północy nie cierpi w przeciwieństwie do królika, który wpadł w tą samą pułapkę w południe. Stare zwierzę można spokojnie zabić, bo wyświadcza mu się przysługę i robi miejsce dla nowego. Najbliższych zawsze można trzymać przy sobie. Zawsze. Nawet jeśli tego nie chcą.

,,Żywica'', przynajmniej w moim odczuciu, nie była historią o miłości i stopniowym popadaniu w szaleństwo. Bo szaleni dla mnie byli tam wszyscy i to od początku. Była za to przygnębiającą do granic możliwości opowieścią o dysfunkcyjnej rodzinie, której losem nikt tak naprawdę się nie interesował. Była opowieścią o tym, w jaki sposób na starcie można zniszczyć życie dziecka doprowadzając do tego, że dziewięciolatka nie widzi absolutnie nic dziwnego i niestosownego we włamywaniu się do cudzych domów, bo tatuś i mamusia nie potrafią o siebie zadbać.
To depresyjne studium problemów natury społecznej i psychologicznej po którego lekturze możemy i musimy zadać sobie pytanie o to, czy jednostka taka, jak Liv, będzie w stanie kiedykolwiek stać się normalną osobą? Nie wiem, jak Wy, ale ja skłaniam się raczej ku odpowiedzi przeczącej.




*Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

Moja ocena:

Data przeczytania: 2020-06-28
× 20 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Żywica
Żywica
Ane Riel
8/10

Co się dzieje, jeśli kochasz kogoś tak bardzo, że chcesz go zatrzymać przy sobie za wszelką cenę, w bezpiecznym miejscu? Rodzina Haarder mieszka na odosobnionej, porośniętej świerkami małej wysepce ...

Komentarze
@OutLet
@OutLet · prawie 4 lata temu
Zdecydowanie Liv nie mogłaby się stać normalnie funkcjonującą w społeczeństwie osobą. Zresztą zakończenie wyraźnie to sugeruje.
× 1
@Chassefierre
@Chassefierre · prawie 4 lata temu
No ale wiesz, zawsze mógłby się tu znaleźć jakiś niepoprawny optymista... ;)
@OutLet
@OutLet · prawie 4 lata temu
Tego nie wzięłam pod uwagę. ;-) To musiałby być jednak naprawdę bardzo, bardzo niepoprawny optymista.
Żywica
Żywica
Ane Riel
8/10
Co się dzieje, jeśli kochasz kogoś tak bardzo, że chcesz go zatrzymać przy sobie za wszelką cenę, w bezpiecznym miejscu? Rodzina Haarder mieszka na odosobnionej, porośniętej świerkami małej wysepce ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Ta książka zahipnotyzowała mnie już od pierwszego zdania. Wciągnęła w świat dzikiej przyrody: lasów pachnących żywicą i plaż usianych drobnym piaskiem. W tej dzikiej scenerii, z dla od ludzkich oczu ...

@Jezynka @Jezynka

Najpierw bardzo spodobała mi się okładka. Głównie to ona skusiła mnie, do zapoznała się z historią za nią ukrytą. Opis również wydawał się zachęcający i zapowiadający niebanalną lekturę. A jakie wraż...

@jorja @jorja

Pozostałe recenzje @Chassefierre

Modlitwa za nieśmiałe korony drzew
Nieśmiałość koron drzew...

... jest prawdziwym zjawiskiem. Znanym już od lat 20. XX wieku, ale wciąż bez wyjaśnionej przyczyny. Ludzie z Pangi też jej nie znają. Dex i Mszaczek opuścili Dzicz i w...

Recenzja książki Modlitwa za nieśmiałe korony drzew
Psalm dla zbudowanych w dziczy
,,Pragnienie odejścia zaczęło się od idei cykania świerszczy.''

Książka Becky Chambers jest fantastyczna na tak wielu poziomach, że nie wiem od którego z nich zacząć. Zacznę więc od tego, że trochę bałam się ,,Psalmu dla zbudowanych ...

Recenzja książki Psalm dla zbudowanych w dziczy

Nowe recenzje

Opuszczę ją po śmierci
"Niektóre uczucia prowadzą do grobu"
@Mirka:

@Obrazek „Czasami żeby pokonać diabła, musisz stać się jego przyjacielem.” W życiu niemal każdego z nas pojawia si...

Recenzja książki Opuszczę ją po śmierci
Szepty ciemności
Przedwojenna Warszawa, prywatny detektyw, mrocz...
@Uleczka448:

Bezsprzecznie najmroczniejszą powieścią w dotychczasowej, tegorocznej ofercie Wydawnictwa Fabryka Słów jest książka An...

Recenzja książki Szepty ciemności
W pierścieniu ognia
Emocjonalny rollercoaster!
@Perlasbooks:

Książki sprawiają, że się uśmiechamy, śmiejemy. Sprawiają, że nasze życie, choć czasami bywa szare i ponure z nimi nabi...

Recenzja książki W pierścieniu ognia
© 2007 - 2024 nakanapie.pl