Biorąc do ręki książkę Marcela Pagnola uśmiechnęłam się do siebie. Fajna okładka pomyślałam. Rysunek Jeana - Jacquesa Sempé przypadł mi do gustu i jeszcze bardziej zaciekawiła książka. Przecież od razu nasuwa się pytanie, dlaczego chleba brak i co ma z tym wspólnego tytułowa bohaterka. Ochoczo usiadłam i zaczęłam czytać.
Na skrzydełku okładki zobaczyłam uśmiechniętego autora. Zdjęcie czarno-białe a on patrzy na mnie z wysokości drabiny. Żył siedemdziesiąt dziewięć lat. Był dramaturgiem, prozaikiem, ale i też reżyserem filmowym i teatralnym. Jego film na podstawie tej książki wszedł do kanonu francuskiej komedii; a sam pisarz w pamięci swoich rodaków żyje, jako pogodny i dowcipny twórca francuskiej kultury.
Książka napisana jest w formie sztuki albo rzecz uściślając scenariusza do filmu, z wypisaną obsadą, który to Pagnol nakręcił w 1938r.
We wstępie poznajemy historię piekarza Amable’a, pijaka, który podstępem zostaje wyleczony z nałogu. Czy to miksturą czy miłością do służącej to już nierozwiązana zagadka. Tej historii swojego autorstwa Pagnol jednak nie nakręcił, gdyż w czasopiśmie literackim przeczytał fragment powieści Jeana Giono i wiedział, że to tą historię musi zekranizować.
Książka opowiada o młodej piekarzowej, która nie potrafiąc odnaleźć miłości w ramionach starego męża, odnajduje ją w młodych ramionach pasterza i z nim ucieka z domu. Przez co załamany piekarz nie jest już w stanie upiec ani bochenka chleba. Musi mieć z powrotem swoją Aurelię, by rozwiały się wszelkie jego wątpliwości, musi ją zobaczyć i z nią porozmawiać. Jest to jedyny warunek, by piekarz znowu zaczął piec chleb i to chleb tak pyszny ‘jakiego jeszcze w życiu nie jedli’. Wszyscy jednoczą się przy wspólnym działaniu. Poznajemy mieszkańców miasteczka. Młodego księdza proboszcza, który oburza się na czytaną prasę przez nauczyciela, ale z drugiej strony przymyka oko na Bratanice markiza, gdyż ten w znacznej mierze może pomóc przy remoncie kościoła. Poznajemy również chłopów, których rodziny są zwaśnione od pokoleń, a oni sami nie wiedzą, dlaczego, a tą „tradycję” podtrzymują jedynie dla honoru. Widują się ze sobą, wspólnie działają, ale ze sobą nie rozmawiają. Nie brakuje również zdewociałych kobiet, starej panny Anieli i sarkastycznej gosposi księdza, Celestyny. Oni wszyscy muszą się zjednoczyć i odnaleźć młodą, piękną żonę piekarza, by znów rozkoszować się smakiem chleba. Nasz piekarz jest ślepo zakochany w swojej żonie. O wiele lat starszy od niej nic poza nią i piekarnią nie widzi. Nic nigdy nie podejrzewał. Jest prostolinijny, ale jego słowa do żony są napełnione uczuciem i mądrością.
Ta lekka komedia, to z jednej strony napełniona mądrością i pełna życiowych rad historia, a z drugiej strony można ją odebrać, jako satyrę obnażającą ludzką głupotę i wady. Jest napisana prostym zabawnym językiem i może poprawić humor niejednemu czytelnikowi. Jest to idealna książka na przyjemny wieczór.
Książkę warto przeczytać, polecam, mnie zachęciła, by poszukać filmu i zobaczyć jak tą historię pokazał Marcel Pagnol na ekranie.
A tak na koniec, czyż wydawnictwo Esprit nie wkomponowało się idealnie w okładkę?