"Zrodzona z ognia. Feniks i Pałac Mrozu" to druga część cyklu książek dla młodzieży, autorstwa Aisling Foster. Rozwija ona wiele wątków z “Lodowego Lasu”, dlatego osoby, które nie czytały wcześniejszych przygód młodych Adeptów na Łowców z Hunting Lodge lojalnie ostrzegam, że w treści niniejszej recenzji mogą pojawić się drobne spojlery z wydarzeń poprzedzających ten tom. Dalsze czytanie grozi poznaniem informacji, które najciekawiej odkrywać samemu, przez samodzielne sięgnięcie po pierwszą część.
Po doszczętnym zniszczeniu przez Dwunastkę Hunting Lodge, wszyscy Łowcy muszą przenieść się na Półkę do Klanu gór, aby uniknąć mieszkania w namiotach podczas trwającej zimy. Dziewczyna i jej przyjaciele uzyskali dzięki swoim zasługom status pełnoprawnych Łowców. Dwunastka już przybrała nowe imię - Feniks. Teraz cała kompania wykonuje pracę, do której została wyszkolona - są postrachem potworów i niebezpieczeństw, które grożą pokojowi w Ember. Odrobinę jak nasz rodowity Wiedźmin, prawda? Poznajemy szczegóły z życia obrońców Ember, o których do tej pory nie było mowy. To właśnie jest jeden z bardzo ciekawie rozwiniętych wątków w tej części. Kiedy jestem już po lekturze, widzę, że takich detali zabrakło mi w "Lodowym Lesie". No ale w końcu od czego są kontynuacje serii?
Kilka miesięcy po wydarzeniach z poprzedniej części do tymczasowej siedziby Łowców przybywa po pomoc Nara, jedna z Czarownic. Ponad czterdzieści lat temu wszystkie zapadły się nagle pod ziemię i później nikt już żadnej nie widział. Powoli zaczęto myśleć, że ich istnienie to tylko legendy. Dlatego też te odwiedziny są dla wszystkich nie lada zaskoczeniem. Okazuje się, że gobliny z Morgrenem na czele uwolniły w siedlisku czarodziejek - Pałacu Mrozu - mroczne, tajemne siły. Stały się one ogromnym zagrożeniem nie tylko dla Icegaardu. Całe Ember może przestać istnieć wskutek działania, jak nazwano to zjawisko: Cieniorytu. Magiczki próbowały już wszystkiego i ostatnią nadzieją wydaje się być nieokiełznana moc, odkryta niedawno w Feniks. Jako żywiołak dziewczyna nie potrafi jeszcze nad nią panować, dlatego kiedy Nara nalega na to, aby razem z nią udała się do siedziby Czarownic, gdzie przejdzie ekspresowe szkolenie, ta po krótkim namyśle się zgadza. Oczywiście, czego można się spodziewać, nie uda się tam sama. Jej wierni kompani wyruszają wraz z nią w nieznane, na skrzydłach lodowego orła, poszukując kolejnych przygód i w obronie znanego im świata.
Książka "Feniks i Pałac Mrozu" pod kątem wizualnym ma dużo ładniejsze, wyraźniejsze grafiki niż pierwsza część, co ogromnie mnie cieszy. Pozostałe aspekty takie jak idealna długość rozdziałów, czy płynność tekstu pozostały niezmiennie na bardzo dobrym poziomie. W tej części pojawia się za to więcej magii i mistycyzmu, a mam wrażenie, że również samej akcji i korelacji między bohaterami. Poza głównymi postaciami i ich małym światem, poznajemy też i przedstawicieli różnych klanów, patrząc na to jak stają na skraju konfliktu sprowokowanego przez Wiktorię (nauczycielkę młodych Adeptów, o której było sporo w “Dwunastce i Lodowym Lesie”) i jej popleczników. Choć wcześniejszemu tomowi niczego nie zabrakło, to mam wrażenie, że ten jest jeszcze bardziej dopracowany. Choćby przez to, że Autorka na potrzeby akcji stworzyła całą plejadę różnych potworów, dodatkowo w ciekawy sposób opisanych w bestiariuszu Feniks. “Feniks i Pałac Mrozu” jest przepełniony ponadczasowymi wartościami, przypomina jak ważni i cenni są dla nas prawdziwi przyjaciele. Gorąco polecam tę powieść, oczywiście poprzedzoną lekturą pierwszego tomu. Uważam, że byłby to idealny wybór na rozpoczęcie przygody z fantastyką zarówno przez młodszego, jak i starszego Czytelnika.