Muszę Wam powiedzieć, że lektura ta nie należy do najcieńszych i początkowo strasznie mi się dłużyła. Niestety należę do czytelników, których nudzą zbyt długie opisy otoczenia, (po prostu czytając je czułam się jakoś osaczona). Doceniam ogrom pracy włożony przez autora, by opisy były jak najbardziej bogate oraz ciekawe, jednak na początku miałam ochotę odłożyć książkę na półkę i napisać recenzję żeby tylko była. Jednak się przełamałam i czytałam dalej, by teraz z ręką na sercu powiedzieć, że pomimo słabego rozpoczęcia jest to ciekawa lektura.
Po wojnie i upadku magii świat stał się niebezpiecznym miejscem, nawet bardziej niż wcześniej. Ludziom odebrano magię, krwiożercze potwory czyhają na wędrowców, głód czyni spustoszenie wśród tych, którzy przetrwali, a wiele ziem nie nadaje się do zamieszkania i pod uprawy. Wrogiem człowieka są zarówno inne gatunki zamieszkujące ziemię, jak i sama roślinność.
Ludzie schronili się za kamienną granicą, powoli zapominając o wojnie i zagrożeniach czyhających za nią. Wydawało się, że osiągnięto względny spokój, lecz oto nadszedł czas zmian, a możni tego świata przypominają sobie o pierwszym proroctwie, dziś niemalże zapomnianym. „Gdy wiatry zmian zerwą się po czterech stronach świata, nadejdzie czas rozstrzygnięcia, czas ostatecznej próby, która zadecyduje o losach ludzkości”.
Świat się zmienia, zmuszając do działania i łącząc losy ludzi, którzy w innej sytuacji nigdy by się nie spotkali. Na południu admirał Reyes wyrusza wraz z ekspedycją w celu zbadania nieznanego dotąd zjawiska pogodowego, które może wpłynąć na los całego kontynentu. Na północy trójka śledczych o nadzwyczajnych umiejętnościach prowadzi dochodzenie w celu ustalenia, dlaczego członkowie pewnej rasy zaczęli nagle znikać. Na zachodzie generał Barson wraz z kompanią żołnierzy wyrusza do śmiertelnie niebezpiecznej puszczy, by zbadać źródło dziwnego zachowania okolicznej fauny.
A w tym wszystkim, zdawałoby się, zwyczajny wykładowca z akademii magii, którego jedyną cechą wyróżniającą z tłumu jest pamięć wręcz absolutna. Śmiertelnie znudzony życiem bez perspektyw oddycha z ulgą, gdy jednak coś zaczyna się zmieniać, lecz nawet jego wybujała wyobraźnia nie byłaby w stanie przygotować go na to, co ma nadejść. W żadnym razie nie nadający się na typowego bohatera, zwykły człowiek pośród niezwykłych wydarzeń, w których niekoniecznie chciałby brać udział, ale jak to w życiu bywa, czasami nie ma się wyboru.
Mimo, że autor zarzucił sobie dużą poprzeczkę i postanowił poprowadzić w swojej książce aż cztery wątki, które działy się w czterech różnych miejscach oraz posiadały własne tajemnice, to bardzo dobrze sobie z tym poradził. Podczas czytania nie musiałam zgrzytać zębami, ponieważ pisarz umiejętnie przechodził od jednego wątku do kolejnego.
Jeśli chodzi o akcję to w „Związaniu losu” znajdziecie jej sporo, dzięki czemu jest to jedna z książek, przy której nie da się nudzić! Bardzo spodobały mi się wątki humorystyczne, wplecione przez Pana Patryka, dzięki nim kilka razy uśmiechnęłam się do książki.
Na koniec tradycyjne pytanie, czy polecam „Związanie losów”? Tak, pomimo, niezbyt udanego początku warto dać tej pozycji szansę i to nie tylko z uwagi na ilość akcji, ale i nieszablonowej historii, na której kolejny tom czekam z niecierpliwością!