„Żołnierz, poeta, czasu kurz…” Jakże wiele już rozpraw naukowych napisano na temat jego poezji, jak wiele dyskursów poetyckich powstało o apokaliptycznych utworach, jak szeroka jest jego legenda, jak bardzo nie przestaje fascynować on sam. Krzysztof Kamil Baczyński ma w sobie pewien magnetyzm, który przyciąga, zachwyca, skłania do tego, by z niemałym wysiłkiem wciąż na nowo odkrywać jego utwory.
W powieści „Szklane ptaki” Katarzyny Zyskowskiej ukazana jest jego historia prawdziwa, pozbawiona naukowych dywagacji i wielkich analiz. Występuje on jako poeta, mąż, syn, przyjaciel, żołnierz. Książka ta to doskonała literacka biografia poety, która głęboko osadzona jest w realiach i faktach z życia twórcy i jego rodziny. Dzięki dość niekonwencjonalnie prowadzonej narracji zyskała pewien niepowtarzalny, wyróżniający rys. Baczyński jawi się w różnym świetle, jego postać jak zawsze odbiera jakąś dziwną grę światłocienia. W jego osobie bowiem nic nie jest jednoznaczne i oczywiste, jakby składał się z przedziwnej mozaiki sprzeczności, a dualizm był immanentną cechą jego osobowości. Na pozór niedostępny, niemal ponury i mrukliwy w rzeczywistości nieco zagubiony, wrażliwy, słabowity, wyczerpany chorobą, ale i zdeterminowany do walki. Poeta, autor mocnych i silnych wierszy na co dzień szukający wsparcia kochających i kochanych przez niego kobiet. A one były dwie... Żona i matka. Obie ważne, obie bezgranicznie mu oddane, obie zazdrosne.
On- Krzysztof, owiany nimbem konspiracyjnej sławy, pochłonięty magią słowa poeta. Poznajemy go w chwili, gdy dość nieoczekiwana miłość odmieniła jego życie. Z początkiem grudnia, na tajnym wykładzie z logiki spotkał JĄ, kobietę swojego życia. Drobna i niepozorna Basia ubrana w granatowy, gimnazjalny płaszczyk całkowicie zawładnęła jego myślami, uczuciami, sercem… Miłość wybuchła gwałtownie i od razu. Wielka, namiętna, na życie i… śmierć. Postanowił spędzić każdy swój dzień z Basią, niezależnie od tego, ile tych dni im jeszcze zostało. Związek ten, wbrew wszystkiemu i wszystkim, ukoronowany został małżeństwem. I w tym momencie rozpoczęło się dorosłe życie poety- męża, dotąd chowanego pod szklanym kloszem macierzyńskiej opieki. Małżeństwo wywołało szereg trudnych relacji, zależności, niedomówień i pretensji. Krzysztof nie zdawał sobie sprawy, jak wielkie piętno jego ślub odciśnie na relacjach z matką, osobą, która nie chciała dzielić się swym synem z inną kobietą. Podjął wiele różnych decyzji, które skutkowały nieco burzliwym życiem rodzinnym. Niezwykłym przebudzeniem była decyzja o wstąpieniu do konspiracji i mozolna praca, by zostać żołnierzem. Dla niego, obciążonego ciężką chorobą, nie było to łatwe. Podjął jednak trud i stosowne działania. Dowództwo ostatecznie stwierdziło jednak, że „ nie strzela się do wroga brylantami”. Było to wielkim ciosem dla jego poczucia godności, ale i patriotyzmu. Poszukał innej sposobności, by walczyć i ta nowa droga zaprowadziła do Pałacu Blanka.
Ona- Barbara, Basia, nieśmiała i niepozorna, pochodząca z dobrego domu dziewczyna z dużymi aspiracjami. Marzyła o polonistyce i nawet w ekstremalnych warunkach okupowanej Warszawy to marzenie próbowała zrealizować. Chciała być krytykiem literatury. Doskonała żona dla… poety. Najpierw przeczytała jego wiersze, potem zobaczyła tę nieco pochmurną i tajemniczą twarz, a po grudniowym spacerze wiedziała już, że to on jest jej miłością, jej życiem. Od początku zrodziło się między nimi także braterstwo dusz. Nikt nie rozumiał go tak dobrze jak ona, Basia- żona. Pragnęła stworzyć z nim rodzinę, kochała go nad życie i to dla niego znosiła oziębłą wyniosłość starszej pani Baczyńskiej, którą naszpikowana była ich wspólna codzienność. Była odważna i wytrwała, delikatna, ale i konkretna. Doskonale wyczuwała, czego potrzebuje jej mąż. Tak bardzo chciała być nie tylko żoną, ale i matką. W czasie powstania szukała go niestrudzenie, każdy dzień traktowała jako kolejny etap poszukiwań do momentu, aż przeszkodził jej szklany odłamek rozbitego zwierciadła wojny.
Ona- Stefania, matka w swoim życiu najbardziej kochała Krzysztofa. Po burzliwym małżeństwie to syn był sensem jej życia. Każdy dzień wypełniony był matczyną troską o jego zdrowie i życie. Dlatego właśnie uzurpowała sobie prawo do miłości absolutnej, niepodzielnej, nieustającej. Była zaborcza i zdeterminowana do walki o pierwsze miejsce w jego sercu. Stefania stawała się wyniosła i oziębła, gdy tylko wyczuwała zagrożenie dla ich relacji. Odeszła z podniesioną głową, choć życie nie przestawało rozczarowywać i doświadczać.
Historia wojennej miłości, małżeństwa, rodziny ukazana została z trzech różnych perspektyw. Każda relacja przedstawia świat odczuwany subiektywnie. Zabieg ten wykreował więc niezwykle bogaty, różnorodny, nacechowany wieloma- często sprzecznymi- emocjami świat przedstawiony. Język powieści jest piękny, literacki, barwny, niemal impresjonistyczny. Stanowi niewątpliwy atut powieści i wysoko podbija jej walory artystyczne. Sposób poprowadzenia akcji- to bogactwo różnych perspektyw- osadza czytelnika jakby w środku wydarzeń. Czasem można odnieść wrażenie, że oto weszło się do skromnego mieszkania Baczyńskich przy ulicy Hołówki. Warto zaznaczyć, że w powieści pojawiają się także znane postaci jak: Jerzy Andrzejewski, Jarosław Iwaszkiewicz, Kazimierz Wyka, czy chociażby Aleksy Dawidowski.
Powieść przepiękna, wypełniona romantyczną miłością, nostalgicznym żalem, tęsknotą za życiem, delikatną nutą nieuchronności, zakończona Apokalipsą spełnioną. Książka ta- jak i cała legenda Baczyńskiego- nie pozwoli ot tak odłożyć się na półkę. Na pewno powróci… jak ptak, wolny ptak.