„Wszystko może się skomplikować, gdy jedna karta zostanie źle ułożona.”
Patrząc na świat celebrytów, ludzi majętnych, milionerów wydaje się, że ich życie biegnie bez problemów. Często okazuje się, że pod tym zewnętrznym, sielankowym obrazkiem skrywają się ludzkie dramaty, o których nikt nie wie, poza najbliższymi osobami. Doświadczyli tego bohaterowie powieści „Pragnienia serc”, napisaną przez Victorię Black.
Evelyn Hudson kocha książki, zwłaszcza uwielbia czytać romanse historyczne, więc praca w największej bibliotece w Seatle jest dla niej czymś wymarzonym. Ma też za sobą sukces swojej pierwszej powieści i teraz czytelnicy oczekują kontynuacji zaczętej historii. Tymczasem młoda pisarka ma trudności z napisaniem kolejnej części i nie idzie jej to zbyt łatwo, gdyż brakuje jej weny, pomysłu i inspiracji.
Jace O’Connell pochodzi z rodziny, w której liczą się pieniądze, pozycja społeczna i nieposzlakowana opinia, dlatego musi podporządkować się stworzonym regułom, które są pielęgnowane w rodzinie od kilku pokoleń. Gdy go poznajemy, przychodzi ze swoją matką na spotkanie charytatywne do biblioteki, w której wykład na temat książek wygłasza Evelyn Hudson.
Od pierwszego spotkania dziewczyna robi na nim wrażenie, ale wkrótce okazuje się, że ich relacje muszą pozostać jedynie na poziomie przyjaźni. Dziewczyna ma bowiem swoje zasady, wśród których jest nieumawianie się na randki, nieszukanie związków i zbyt intymnej bliskości. Rudowłosa bibliotekarka skrywa sekret związany z wydarzeniami z przeszłości. Tylko nieliczne osoby znają jej tajemnicę i Jace do nich nie należy.
„Pragnienia serc” to piąta z kolei powieść w dorobku pani Victorii Black, a moje trzecie spotkanie z jej twórczością. Wcześniej przeczytałam dylogię „Związani z lojalnością” - „Na tropie sensacji” i „Na krawędzi prawdy”. Każda kolejna stworzona przez nią historia udowadnia, że potrafi ona przykuć skutecznie uwagę czytelnika i każda kolejna książka warta jest przeczytania. Najnowsze dzieło tej autorki było dla mnie równie udane jak poprzednie spotkania z jej powieściami. Stworzyła ponownie niesamowitą historię z wielowątkową fabułą i wyrazistą galerią postaci, zarówno głównych, jak i drugoplanowych. Ich charaktery, sposób zachowania i podejście do innych wzbudzają określone, nie raz skrajne i silne emocje.
Przez większą część fabuła toczy się jak w zwykłych romansach, gdy poznajemy naprzemiennie przeżycia Evie i Jace’a, ich uczucia, walkę z samym sobą, swoimi wątpliwościami, bolączkami i demonami przeszłości. Oboje starają się zachować swoją relację w ramach przyjacielskich więzów, a przez to poznają się coraz lepiej. W pewnym momencie nadarza okazja, by się to zmieniło, gdy zbliża się zjazd rodzinny O'Connellów, na którym ważne jest, by pokazać się z partnerką. Jace składa, więc swojej przyjaciółce propozycję udawania jego narzeczonej. Niech Was nie zmyli ten wątek, gdyż stanowi on jedynie punkt wyjściowy do ogromnie emocjonalnej opowieści. Wkrótce oboje przekonają się, że serca nie da się oszukać i prędzej lub później skrywane pragnienia muszą znaleźć ujście.
Wszystko zaczyna się zwyczajnie, według znanych schematów, które okazują się jedynie wstępem do bardziej złożonego, rozbudowanego, a tym samym niespodziewanego rozwoju sytuacji. Im dalej, tym robi się coraz ciekawiej, a nawet wkracza w nią wątek kryminalny, który dodaje całości większego dramatyzmu i stanowi zagadkę do rozwiązania. Nie ma w niej śledztwa typowego dla tego rodzaju motywu, ani mnożenia zbieranych śladów, a jedynie informacja, o tym co się stało i jakie kroki podejmuje policja. Miałam swoje podejrzenia, co do sprawcy, ale i tak autorce udało się mnie zaskoczyć. Pokazuje tym samym, że czasami zbyt pochopnie oceniamy innych wydajemy opinię poprzez to, co widzimy, nie próbując poznać danej osoby lepiej.
Pokazuje, że wszystko, zależy od tego, jak postrzegamy siebie i co o sobie myślimy. Często problem tkwi w naszej psychice, gdyż wyolbrzymiamy swoje zmartwienia, tworząc o sobie niepochlebny wizerunek. Jeżeli pokochamy siebie i zaczniemy dostrzegać w sobie, to co najlepsze, wówczas nie będzie miało znaczenia, co ludzie o nas myślą. Oni zawsze będą oceniać, gdyż wiele osób patrzy na innych powierzchownie, nie znając historii danego człowieka. „Ci powierzchowni nie zrozumieją, ale wierz mi, zawsze tacy się trafią. Oceniają bez powodu. Jeśli pokażesz im dumę z tego, jaka jesteś, wytrącisz im z ręki ich jedyną broń: złośliwe komentarze.”
Autorka stworzyła opowieść, w której daje poczuć wiele emocji, ale też uświadomiła, że życie ludzi bogatych nie zawsze jest idealne. To ciągłe życie na świeczniku, obserwowane okiem kamer i dziennikarzy czyhających na każde potknięcie. Ogromnie dużo wysiłku wymaga nieustanne pilnowanie interesu firmy, kontrolowanie jej funkcjonowania i wciąż towarzyszące obawy o działania konkurencji. W takich sytuacjach rodzina i jej potrzeby często schodzą na dalszy plan, a wszelkie ewentualne skandale, niestosowane zachowanie są skrupulatnie tuszowane.
Jace stara się w tym wszystkim odnaleźć cząstkę siebie i prowadzić normalne życie. Nie jest to łatwe, gdy ma się obok siebie wymagającego ojca, apodyktyczną, wiecznie niezadowoloną matkę i rozpieszczoną, nieliczącą się z nikim siostrę, które skutecznie potrafią zatruć każdy dzień swoimi pretensjami i pogardliwym, wywyższającym się zachowaniem. Jace, poza siostrą, ma jeszcze dwóch braci Milesa i Blake’a, planujących małżeństwo ze swoimi narzeczonymi.
Styl autorki jest bardzo lekki, przyciągający uwagę, ujmujący, intrygujący i wciągający, dzięki czemu z łatwością wniknęłam w fabułę, przeżywałam razem z bohaterami ich dylematy, frustracje, radości, dobre i złe chwile, podążałam za kolejnymi epizodami, gdyż coraz bardziej sytuacja zaczęła się komplikować, a tym samym przyspieszać. Mamy w niej mnóstwo różnych reakcji, relacji międzyludzkich, wewnętrznych dylematów, intryg, tajemnic na tle, których autorka zestawiła różne wizerunki rodziny, charakterów, przyjaźni i podejścia do roli ojca i matki. Bardzo podobała mi się wzajemna relacja między braćmi i ich narzeczonymi, ale też celne riposty Evie, która nie poddaje się łatwo w starciach z siostrą i matką Jace’a.
Nie brakuje w niej oczywiście elementów erotycznych, ale nie ma ich zbyt wiele, nie są przytłaczające i nie stanowią głównego motywu powieści. Autorka bardziej skupiła się na budowaniu zaufania między partnerami, ich wzajemnej bliskości i otwarciu się na siebie. Poruszyła przy okazji kilka ważnych zagadnień, które determinują nasze życie, i nie raz sprawiają, że cierpimy. Przede wszystkim wyłania się kwestia podejścia do siebie i tego, co ludzie o nas mówią, wyolbrzymiania problemu i przejmowania się opinią innych. Pojawiają się też element związany z bezpłodnością, macierzyństwem, przemocą domową, akceptacji samej siebie oraz więzi rodzinnych. Zwraca uwagę na to, że prawdziwa miłość nie ocenia, nie oszukuje, jest szczera w każdym momencie i bazuje na zaufaniu. Dla niej nie liczy się jedynie wygląd, ale też to, co skrywa się w duszy drugiej osoby.
Evelyn Hudson może uważać się za szczęściarę. Pracuje w największej bibliotece w Seattle, bo kocha książki, a na dodatek jej pierwsza powieść właśnie okazała się hitem. Teraz wystarczy, że młoda kobi...
Evelyn Hudson może uważać się za szczęściarę. Pracuje w największej bibliotece w Seattle, bo kocha książki, a na dodatek jej pierwsza powieść właśnie okazała się hitem. Teraz wystarczy, że młoda kobi...
Evelyn Hudson spełniła swoje marzenie. Pracuje jako bibliotekarka, ma zaufaną przyjaciółkę, jej życie biegnie powoli bez niespodzianek. Wszystko zmienia się pewnego dnia, kiedy poznaje Jace. Ten pewn...
Zdarza wam się zakochać już w pierwszych rozdziałach czytanej książki by potem niestety lekko nadkruszyć swojej serducho, bo jednak na samym końcu już idealnie nie jest ? Mam tak z "pragnienia serc"...
@annawalczak87
Pozostałe recenzje @Mirka
Dobra książka na początek drogi z tarotem
@Obrazek „tarot może przemówić do każdego, kto zdecyduje się go słuchać. Jego karty odzwierciedlają uniwersalne aspekty ludzkiego doświadczenia” Wśród wielu moich z...
@Obrazek „Życie to bezustanne odcinanie kuponów od szczęścia” Z pewnością każdy z nas miał w życiu sytuację, gdy wolałby, żeby nigdy ona nie zaistniała. Gafy, błęd...