Ta książka Diny Rubiny została już gruntownie opisana na blogach książkowych. Na dodatek wszystkie recenzje są bardzo pozytywne, pełne zachwytów. Cóż mogę dodać? Czym wzbogacić zawartość blogosfery? Zobaczymy!
Poznajcie Niutę, osobę wyjątkową tak, że bardziej chyba już nie można. Po śmierci matki wychowywana przez wujostwo, kochana, jednakże wzbudzająca w nich strach. Kochająca, jednakże nie potrafiąca wygrać z życiem narzuconym przez lustra. Przeraźliwie bystra pod wieloma względami (na przykład w obcej mi matematyce wysokiej klasy czy fizyce), jednocześnie nie potrafiąca znaleźć swojego miejsca w życiu, ciągle będąca na uboczu. Czasami lustra uchylają jej rąbek tajemnicy i widzi przyszłość. Ma pamięć absolutną. Spojrzy na Ciebie i już wie kim jesteś oraz co się z Tobą stanie. A nade wszystko wieży w świat luster, w rzeczywistość alternatywną, przenikającą się z tą, która nas otacza. Jest leworęczna przez pierwszych kilka lat życia, a potem nabiera umięjętności tak samo biegłego używania obydwu rąk (którą to umiejętność zresztą narzuciła jej siłą opiekunka). Ciekawe, jak potoczyłyby się jej losy, gdyby dane jej było zostać tylko przy używaniu lewej ręki? Pisanie przychodzi jejz trudnością, poza pisaniem w wyjątkowo rzadkiej formie (przynależną ponoć tylko osobom leworęcznym), czyli pismem Leonarda (tzw. pismem lustrzanym). Przez dary (a może przekleństwa?), którymi ją uraczono nie potrafi czuć się normalną częścią społeczeństwa, jest ciągle na uboczu, jakby sama, choć niby nie samotna. A, gdy otoczenie poznaje jej umiejętności, to spada na nią wręcz stygmat wiedźmy, czarownicy, wyrzutka. A na dodatek lustra "się zaciemniają", czyżby się na nią gniewały? Cóż może Niuta zrobić? Czyż nie pozostaje jej tylko ucieczka do krainy luster?
Wiem, brzmi to wszystko pewnie jak czystej klasy fantastyka. Ale nią nie jest. Jest to opowieść o kobiecie, której dano tak wiele i zabrano chyba jeszcze więcej. Czy może mieć szczęśliwe zakończenie, jak sądzicie?
Podążamy za Niutą przez całe jej życie, poznajemy jako kilkuletnie dziecko i zostawiamy, gdy jest osobą dorosłą. Poznajemy ją dzięki nietypowej wielosobowej narracji. Jeden narrator przedstawia nam Niutę za pomocą listów, drugi w trakcie rozmowy z policjantem Interpolu. A na dodatek mamy jeszcze narrację w trzeciej osobie. Pozwala nam to wszystko na dokładne poznanie Niuty z różnych pespektyw oraz przez uczucia osób, które o niej opowiadają - jej byłego męża, jej aktualnego kochanka, jej ukochanego nauczyciela-dziwaka, innych ludzi dookoła niej.
Nie jest to książka łatwa i przyjemna, wymaga ona od czytelnika koncentracji, zwracania uwagi na słowa, sformułowania, fakty. Egoistycznie żąda od nas wszystkiego, co możemy jej jako czytelnik dać. Język jest bardzo misterny, poetyczny, delikatny, a jednocześnie zmieszany z brutalnością życia cyrkowców i kaskaderów, pełnym wulgaryzmów.
"Nad kuchenką gazową wisi jedno z jej srogich dzieł, zachlapane tłustymi plamami z patelni: "Kto ruszy moje zapałeczki, ten oberwie po jajeczkach!""
Przewija się przez nią wiele zdań w innych językach, szczególnie w ukraińskim. Ma to swój urok, jednocześnie może jednak rozpraszać (sprawdzanie tłumaczenia w przypisach). Na dodatek pozwala nam ona poznać szczegóły życia osób pracujących w cyrkach, ich pracy, sztuczek, funkcjonowania tychże instytucji. A gdzieś w tym wszystkim tkwi magia.
"- W ten oto sposób małpa stała się człowiekiem! - zakończył tata.
Córka podniosła na niego oczy i zapytała ufnie:
- I wcale się nie zdziwiła?"
Książka ta zawróciła mi w głowie i sama nie wiem, co na jej temat myślę. Wydaje mi się, że potrzeba mi czasu, "okrzepnięcia", przemyślenia i zrozumienia. I wtedy wydam wyrok ostateczny :)
Polecam tym, którzy lubią książki wymagające, wielowarstwowe, skłaniające do wędrówki przez wiele poziomów, znaczeń, analizy, a jednocześnie tym, którzy lubią poznawać niezmiernie interesujących bohaterów.
[Recenzja została wcześniej opublikowana na moim blogu -
http://ksiazkowo.wordpress.com]