Roksa i Kora w życiu nie pomyślałyby, że znajdą tyle szczęścia. Pobyt w schronisku nauczył je bardzo wiele, ale przede wszystkim tego, że ludzie są zmienni. Ich Pani jednak bardzo o nie dba i nawet nie krzyczy za często. No, może czasem...
"Ta książka to kompendium wiedzy na temat zachowania i psychiki zwierząt; poradnik dotyczący opieki nad psami, napisany w formie humorystycznej opowieści o życiu z dwiema suczkami przygarniętymi z krakowskiego schroniska".
Tak głosi fragment opisu z tyłu książki, i szczerze mówiąc, lepiej bym tego nie ujęła.
Wszystko zaczęło się od tego, że zmarł Miki. Wierny towarzysz autorki żył naprawdę długo, ale jak każde stworzenie musiał kiedyś odejść. Wtedy w jej domu zawitała suczka z schroniska, której na imię dano Roksa. I tak też zaczyna się nasza przygoda, do której po pewnym czasie dołącza Kora. O niej dowiadujemy się jednak trochę później, dlatego bez spoilerów!
Może na początku odpowiem na kluczowe pytanie, które brzmi: czy książka mi się podobała? Odpowiedź brzmi: tak, jak najbardziej. Książkę bardzo dobrze się czyta, dużo w niej informacji na temat różnych zachowań psów, które podane są w przystępnej, humorystycznej formie. Przez autorkę doceniana jest zwłaszcza inteligencja psów i ich niesamowita wrażliwość. Poruszane są także mniej przyjemne tematy, jak choroby psów czy ich agresywność w niektórych sytuacjach. Właśnie to najbardziej mi się podobało; psy nie są w tej książce przedstawione jedynie jako pluszowe pupilki do przytulenia. Absolutnie!
Podkreślone jest to, jak opieka nad psem jest dużym wyzwaniem. Na właścicielu czworonoga ciąży naprawdę duża odpowiedzialność; trzeba z psem wychodzić, sprzątać, kiedy "przypadkiem" coś rozszarpie, a przede wszystkim być surowym, ale sprawiedliwym opiekunem.
Książka ta to jednak nie tylko historia psów; to także opis życia w Krakowie, mieście pełnym spalin i smogu. Pani Gawlikowska - Mika pozwala sobie czasem na refleksję na temat braku rozsądku ze strony ludzi, a także tym, jak bardzo środowisko i jego ochrona ważne jest w codziennym świecie. Na całe szczęście nie robi tego natarczywie, jedynie skłania do refleksji czytelnika.
Dużym plusem książki są także rysunki wykonane przez panią Małgorzatę Mikę - która w wolnych chwilach jest wolontariuszką w schronisku, w którym zaczęła się ta opowieść. Rysunki piesków są zabawne, a także bardzo ładne i proste. Moim zdaniem są świetnym dopełnieniem treści książki.
Na zakończenie mogę dodać, że książkę tę czyta się bardzo szybko, a styl autorki naprawdę jest dobry. Gorąco polecam!