Avatar @sylwiacegiela

Kulturalne Rozmowy

@sylwiacegiela
97 obserwujących. 640 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 3 lat. Ostatnio tutaj około 8 godzin temu.
sylwiacegiela
Napisz wiadomość
Obserwuj
97 obserwujących.
640 obserwowanych.
Kanapowicz od ponad 3 lat. Ostatnio tutaj około 8 godzin temu.

Cytaty

Kiedy mój synek miał zaledwie 10 miesięcy, zrozumiałam, że nie mogę dłużej zwlekać.
Próba dalszego życia stawała się powoli niemal codzienną walką - nie tylko z samotnością, ale i z uczuciem kolejnego porzucenia, poczucie, że muszę "żyć dalej " było bardziej obowiązkiem niż wyborem.
Trauma ma to do siebie, że nie wymazuje wspomnień przeciwnie, wyostrza je, wtapia głęboko w psychikę tak że stają się fundamentem myśli, emocji i oczekiwań.
Najbardziej surrealistyczne były chwile ,kiedy przyjeżdżali dziadkowie z Warszawy. Wtedy wszystko na moment się zmieniało.
Dzieci potrafią czekać w sposób, który dla dorosłych wydaje się niezrozumiały...
Matka, żyjąc w chronicznym stresie i przemocy, mogła wytworzyć emocjonalne przywiązanie do oprawcy, ponieważ nasz umysł szuka bezpieczeństwa nawet tam, gdzie go nie ma. W neurobiologii zjawisko to jest częściowo związane z wyrzutem oksytocyny – hormonu przywiązania, który wzmacnia więzi, nawet w warunkach przemocy.
Widziałam, jak matka próbowała stawiać opór, ale było w tym coś beznadziejnego, jakby sama nie wierzyła, że ma jakiekolwiek szanse. Może gdzieś w głębi była już złamana? A może nauczyła się tego schematu wcześniej, tak jak ja uczyłam się teraz – że nie ma ucieczki, że trzeba przetrwać, dostosować się, dopasować do chaosu, bo on i tak cię pochłonie? Patrząc na nią, czułam złość, ale i litość. Pragnęłam, by wstała, wyszła, zabrała mnie i poszła w świat, ale jednocześnie rozumiałam, że w jej rzeczywistości to mogło wydawać się niemożliwe
Gdy podstawowe elementy życia – rodzina, miłość, zaufanie – są wciąż zmienne, a najbliżsi, którzy powinni dawać poczucie bezpieczeństwa, są nieobecni lub zawodzą, jak można zbudować siebie? Jak można znaleźć sens w świecie, który od najmłodszych lat nie oferował niczego stałego, niczego, co mogłoby dać poczucie pewności?
Pojawił się u nas chwilowo, w wyniku wypadku hrabiego, i tak jak się pojawił, tak zniknie, a my wrócimy do swojego życia.
Najłatwiej, gdy człowiek po prostu zawsze i w stosunku do każdego pamięta o szacunku. Wtedy nie trzeba nic miarkować ani analizować, jak należy się zachować.
Miłość jest ulotna... Człowiek się zauroczy, zachwyci, świata poza ukochaną nie widzi, a później przychodzi codzienność, w której trzeba czegoś więcej.
- Naprawdę chce pan wiedzieć, jak wygląda otchłań? – przestał dbać o wizerunek. – Kompletna niemoc i bezradność. Śmierć nadziei. Poczucie nieodwracalnej straty i zmarnowanej szansy. I wyrządzonej krzywdy. Brak możliwości naprawy. Przytłaczający ciężar winy…
- Skoro to już koniec, to niech wypłynie wszystko… To u mnie jest tak: jeden kawałek wciąż nie wychodzi z szoku, że to się tak rozpadło, drugi nienawidzi cię za tę destrukcję i nie zamierza wybaczyć, a trzeci jest żądny zemsty…
– I zdecydowaliście się na dziecko na obcej planecie? – zapytał.
– A co lepszego mieliśmy tam do roboty? – odrzekła prostolinijnie. – Granadi to planeta czysta, zdrowa i bezpieczna, a czasu mieliśmy więcej niż kiedykolwiek.
– Wyobraź sobie, że dla nich to my jesteśmy niekompletni. I tak samo mogliby się śmiać z mojego braku penisa, a twojego macicy. Sorry, pochwy, bo macicy to oni też nie mają.
– Z brakiem penisa to logiczne, za macicą nie nadążam – skomentował.
- Pani porucznik – powiedział z szacunkiem. – Decydując się na Interstellar, pokazałaś odwagę większą niż ktokolwiek.
– Gówno prawda – odrzekła bez zastanowienia. – Uciekałam od ciebie.
– Ziemianom robi to wielką różnicę, z jak dużą dawką dyskomfortu muszą się zetknąć. Uldryjczyk zaczyna w takim momencie pracę wewnętrzną. Człowiek stosuje ucieczkę od bólu najdłużej, jak się da. Może dlatego, że ból na Ziemi jest odczuwany silniej. Emocjonalny też.
- Zalecam maksymalną ostrożność. Ta bezcielesna rasa wprawnie posługuje się iluzjami. Jej taktyka polega na wpędzaniu ofiar w sieć ułudy, aż ściągną na siebie zagładę.
– Wciąż jestem na ciebie wkurwiony! – odparował. – Jak śmiałaś oceniać moją wydolność psychiczną?! I decydować, co mogę usłyszeć na swój temat, a czego nie?!
- Właśnie – wsparła go komandor Bryniarska. – Bo, jak wiemy, ciało pani porucznik nie jest w pełni ludzkie.
David szturchnął Michała w bok. Rzucił mu do ucha szeptem słyszalnym wśród części komandorów: „Jeśli ktoś to wie, to chyba tylko twój mąż, larwo!".
- Powinnam była wiedzieć, że jeśli ktoś prosi o prawdę na swój temat, to należy mu ją podać… – odrzekła, nauczona doświadczeniami z Uldri.
– …A nie zostawiać go z niepełnymi informacjami, gdy musi podejmować decyzje – dokończył za nią.
Cothley wie doskonale, o czym teraz mówimy – uprzedziła. – To przekleństwo w kontakcie z nimi, bo nic nie można ukryć! – rzuciła żartem bardziej do niewidocznego Cothleya niż do Michała. – Ale i duża ulga, bo odpada owijanie w bawełnę – dodała już serio.
– Granice przecież ustalacie sami – odparł guru. – Jest ona tam, gdzie którejś ze stron zaczyna być niekomfortowo. I jak wyżej – jeśli każdej ze stron sytuacja odpowiada, to miłość w tym układzie ma się dobrze.
Tak, widziani w pełni Uldryjczycy wyglądali uroczo. Nic dziwnego, że nie przyszło im do głowy, że na jednej z planet mieszkańcy będą odwracać się od nich z obrzydzeniem. I, co gorsza, z panicznym strachem.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl