Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "ciel czasu", znaleziono 15

Myślisz, że możliwe jest by urodzić się nie w swoim ciele? (Cisza) Myślisz, że możliwe jest by urodzić się nie w swoim czasie?
Blizny były świeże, nie tylko te na ciele. Te w duszy również paliły. Wiedziałam, że minie jeszcze sporo czasu, nim przestaną mi dokuczać.
- Czasem życie zupełnie niespodziewanie stawia na naszej drodze ludzi, którzy wskazują nam właściwy kierunek.
- To takie anioły w ludzkim ciele.
A już zwłaszcza z ręki jego małżonki, którą kochał ślepo i namiętnie od dwudziestu lat, i to wcale nie dlatego, że bał się przestać. W jego oczach Tereska była człowiekiem o mięciutkim ciele i równie mięciutkiej duszy, pluszowym misiem żywota jego, nawet jeśli tym pluszem od czasu do czasu eksplodowała.
Czas zabliźnia rany ale nigdy nie przestajesz ich czuć jakiś nienazwany uraz nieustannie krąży w twoim ciele czasami na długo uśpiony kiedy indziej wzniecający pulsowanie bólu i przerażenia.
Ostat­ni czas był dla mnie na­praw­dę trud­ny i nie­zro­zu­mia­ły. Po­dob­no je­stem taki sam, jak daw­niej, a jed­nak zu­peł­nie inny. Czuję się tak obco we wła­snym ciele. Nie wiem czy fak­tycz­nie to moje życie.
Ciało znów mnie zdradza. Czasem mam wrażenie, że moje ciało to nic innego, jak jedno wielkie pasmo zdrad ciała. Wiesz, co jest najgorsze w ciele? To, że jest w i d o c z n e, takie w i d o c z n e".
Dwie osobowości w jednym, małym, kruchym ciele. Czasem pogodzone, czasem rywalizujące ze sobą. Spojrzałam znów na Normana. To on sprawił, że Emma i Dżej znów żyły w harmonii. Ani jedna, ani druga, nie musiały sobie niczego udowadniać. Nareszcie były zgodne i równo idące naprzód. A co najważniejsze, szczęśliwe od prawie dwóch lat. Kochały i były kochane – mówi o sobie Emma.
[…] ale jak pozostawić na własnym ciele morze łez? Miała wrażenie, że wycierając twarz, usuwa wszystkie te przykre wspomnienia. One wyryły się nie tylko w jej umysł, ale też w serce i duszę. Myśli wypełniły jej wnętrze. Nie słuchały jej. Czasem nie można się było od nich odpędzić. Wchodziły, a wręcz wpychały się do jej umysłu bez pozwolenia i wbrew niej.
Pisanie zaczyna się w ciele, jest muzyką ciała i nawet jeśli słowa coś znaczą, czasem mogą coś znaczyć, muzyka słów jest tam, gdzie zaczyna się ich znaczenie. Siedzisz przy biurku, by zapisywać słowa, lecz w myślach ciągle chodzisz, zawsze chodzisz, a to, co słyszysz, to rytm twojego serca, to jego bicie. (...) Pisanie jako najniższa forma tańca.
Zdarzało się już, że duchy raniły ludzi – powiedziała pani Vaizey. – Budzisz się rano i znajdujesz purpurowe ślady na całym ciele. Czasem również dusza ludzi. Siła nie musi być widzialna czy namacalna, żeby mogła wyrządzić ci krzywdę. Nie widzisz wiatru, ale przecież może cię wywrócić. Nie dotkniesz dymu, ale łzawią ci od niego oczy
Odczekałam kilka sekund, po czym podążyłam za nim. Nie polowałam od przeszło dwóch tygodni. Odczuwałam ogromny brak adrenaliny oraz przyjemnego bólu mięśni, który przychodził zawsze po dobrej walce. Ta noc należała jednak do mnie. Uśmiechnęłam się szeroko i wzięłam głęboki wdech. Krew zawrzała już po raz trzeci, a cichy ryk wydobył się z gardła, pobudzając każdą komórkę w moim ciele. Nadszedł czas na polowanie!
Niełatwo otworzyć oczy i powrócić do rzeczywistości. Szczególnie, gdy ma się zesztywniałe i związane ciało. Oczy mogą poczekać. Jeszcze chwilę poleżę i rozeznam się w ciele. To, czego Magdalena użyła do związania mnie, trzymało mocno, nawet za mocno. Czyżbym jednak przeżył? Udało mi się wytrzymać szał, w którym się znalazłem? Nic, oprócz Rusałki i dziwnego mnie, nie pamiętam. Czas otworzyć oczy. Leżałem na boku i ujrzałem zamglony obraz sypialni. Tej, w której kiedyś zdechł kot. Nic się nie zmieniło. Wszystko po staremu. To chyba dobry znak.
Tomik poetycki "Z wiatrem" wydany w 2009 r przez RCAK Zielona Góra *** i znowu moja ręka unosi grzebień czuje szaleństwo liczeniem palców jest jeden a reszta nabiera znaczenia nie mów że życie jest walką to mnie boli boli mówienie przełykanie słów znowu zrobiłam wiele niepotrzebnych rzeczy i gdyby nie ja nikt by tego nie zauważył *** wiatr jest ważny zmusza oddech do przepływu bezruch przypomina liściom że kiedyś szum był im w głowie PRZEWROTNY WIATR dzisiaj jest wiatr zawraca mi w głowie dla istnienia gdzie indziej tak jak próg który chciałby przekonać krok że od wielkości cienia zależy twój kształt jak od grafiki drzew poruszanie gałęziami nie jest łatwo przewrócić wiatr nie twierdzę nawet że jest to możliwe *** nie wierzyłam dotąd że skóra może wyglądać jak pergamin nie ma w ciele nic bardziej interesującego niż palce wierzgają jak konie trzymane na uwięzi nie robią nic tylko biegają biegają biegają w zagrodzie kwadratu dłoni mają więcej energii niż pozostała część ręki którą pokrywa czas jakby nie miał nic ciekawego do roboty tylko zajmować się moją skórą a jednak zajął się bez mego przyzwolenia *** morze złożone z wody i kreski zmęczone tęsknym wzrokiem skruszałe brązy nieopodal i ktoś w oddali
Było to niewielkie pomieszczenie. Od sufitu sterczało kilka metalowych krażków, w betonowej podłodze były trzy kratki sciekowe. Kojarzyło sie to z komora gazowa w Oswiecimiu, która ogladał kiedys na wycieczce szkolnej. Pielegniarz zaryglował drzwi i odkrecił kurki. Strumień wody oblał Zbyszka i od razu poczuł ulge. Woda zalewała mu oczy i spływała po całym ciele. Nastawił twarz pod strumien i mimo bólu, trzymał tak przez chwile. Palcami dotknał rany, wyczuł zgrubienie. Tepy ból pod czaszka powoli ustępował. W tym momencie ktoś wsunał mu do ręki śliski przedmiot. Oczy miał zamkniete. Domyślił sie, że to kawałek mydła. Wysunał sie spod tuszu i namydlił całe ciało. Wszedł pod strumien wody. Szum zagłuszał słowa, oczy miał zamkniete, teraz był przez moment odizolowany od reszty swiata. Dlaczego to własnie mnie sie zdarzyło? Czym różnię się od innych? Kto im dał prawo? Przecież nie jestem przestepca?! A może to tylko mnie sie tak wydaje? Może walnałem kogos w ucho bez powodu, albo zerżnałem jakas mała dziewczynke, a potem biegałem po osiedlu i spiewałem rewolucyjne piesni, a teraz zupełnie tego nie pamietam? Strumien wody nagle sie urwał. - Koniec kapieli!! Pielegniarz odryglował drzwi. - Wychodzic pojedynczo! Wychodzili. Pielegniarz podawał każdemu czysty recznik i odbierał resztki mydła. Drugi pielegniarz wydawał czysta bielizne i piżamy. Zatrzymał Zbyszka na chwile i usmiechajac sie ironicznie powiedział: - Tu sie nie podskoczy, nie tacy jak ty studenciku - padali jak muchy. Trzeba byc grzecznym, kochasiu! No jak.!? Zbyszek patrzył na niego, poczatkowo nie rozumiejac.? - O czym pan mówi? O co chodzi?! - Nic, nic przyjemniaczku. Bierz łachy i na sale. A spróbuj coś pisnąć. Przy obchodzie! Teraz zrozumiał. Oni wiedzieli, że tamten go bije i nie interweniowali. Chcieli mu dać nauczke, żeby siedział cicho. - Skurwysyny!!! - Zaklał, chociaz prawie nigdy nie przeklinał. Ubrał sie szybko i stanał przy oknie. W tym pomieszczeniu kraty były założone z obu stron okna. Przylgnął rozbitą twarzą do zimnej kraty. Za oknem, ciepły czerwcowy ranek. Rozwożono śniadanie do pawilonów. Przestrzeń miedzy pawilonami dzieliła regularna siatka żywopłotów. Był to zzywy bajeczny labirynt. Na odległej scieżce rozpoznał sylwetke znajomej pielegniarki. Biegła w kierunku szpitalnej apteki. Lubił te dziewczyne, była z insuliny, zawsze usmiechnieta, serdeczna. Czasem brała nocne dyżury na jego oddziale, kiedy tu był za pierwszym razem. Wtedy przychodził do dyżurki, pomagał jej rozkładac leki, a potem do póznej nocy rozmawiał z nią półgłosem. Było im dobrze. Rozmawiali o swoim życiu. Każde z osobna przedstawiało to, co było jego zdaniem najciekawsze. Zbyszek zdawał sobie sprawe, że cześć tych historii jest zmyślona, ale to im nie przeszkadzało. Kiedys zapytała, dlaczego nie odwiedzaja go rodzice. Odpowiedział, że wyjechali za granice. Nie przyznał sie, że nawet nie wiedza o jego pobycie w szpitalu. Zreszta, wtedy wcale nie chciał ich widziec. Teraz przypomniał sobie tę rozmowę sprzed lat. Przykro mu było, gdzies w srodku, odezwały się
© 2007 - 2025 nakanapie.pl