“Po chwili rozśpiewany samochód mknął ku Śródmieściu.
Nawet Piotr przyłączył się do chóru. Musieli jakoś odreagować ostatnie wydarzenia.”
“Po chwili rozśpiewany samochód mknął ku Śródmieściu.
Nawet Piotr przyłączył się do chóru. Musieli jakoś odreagować ostatnie wydarzenia.”
“Ciiiii…. – Andrzej zamyka mi usta długim pocałunkiem. W tym momencie wstyd i zażenowanie odpływają w otchłanie niebytu. Pozostaje tylko czułość i wzruszenie. Oddech Andrzeja staje się coraz głębszy, a wcześniejsze kanciaste ruchy teraz stają się rytmiczne i skoncentrowane. Czyż ciało nie jest mądre? Jest! Jest cudowne i kochane! Chcę zapamiętać tę chwilę na całe życie, mojego pierwszego mężczyznę, moją miłość i pierwsze doświadczenie Wszechświata!”
“Na ścianach niezauważalnie zaczęły pojawiać się szczeliny, które z dnia na dzień stawały się coraz szersze. Miałam wrażenie, że nie jestem sama, że obok ktoś istnieje. Czasami szybko odwracałam głowę, by to, co czuję, zobaczyć. Kiedy się bałam, zamykałam oczy i prosiłam szeptem, by to, czego nie mogę zobaczyć, odeszło. Wpatrywałam się w szczeliny, przykładałam do nich oko, by dojrzeć, co siedzi tam głębiej. Czasem przykładałam ucho, wstrzymywałam na chwilę oddech i nasłuchiwałam. Przebijał się stamtąd jakby świst. Może to echa minionych wydarzeń? Szepty, zdania, śpiewane piosenki, wygrywane na pianinie melodie odbite od ścian wniknęły do środka przez te szczeliny, przeszły przez tynk i osadziły się na czerwonej cegle. Miałam wrażenie, że te wszystkie dźwięki się zapętliły, otwierałam wtedy okna i drzwi na oścież, by głosy dawnych mieszkańców uleciały z wiatrem, by mieszkanie oczyściło się z przeszłości i z poniemieckiej pamięci.Na ścianach niezauważalnie zaczęły pojawiać się szczeliny, które z dnia na dzień stawały się coraz szersze. Miałam wrażenie, że nie jestem sama, że obok ktoś istnieje. Czasami szybko odwracałam głowę, by to, co czuję, zobaczyć. Kiedy się bałam, zamykałam oczy i prosiłam szeptem, by to, czego nie mogę zobaczyć, odeszło. Wpatrywałam się w szczeliny, przykładałam do nich oko, by dojrzeć, co siedzi tam głębiej. Czasem przykładałam ucho, wstrzymywałam na chwilę oddech i nasłuchiwałam. Przebijał się stamtąd jakby świst. Może to echa minionych wydarzeń? Szepty, zdania, śpiewane piosenki, wygrywane na pianinie melodie odbite od ścian wniknęły do środka przez te szczeliny, przeszły przez tynk i osadziły się na czerwonej cegle. Miałam wrażenie, że te wszystkie dźwięki się zapętliły, otwierałam wtedy okna i drzwi na oścież, by głosy dawnych mieszkańców uleciały z wiatrem, by mieszkanie oczyściło się z przeszłości i z poniemieckiej pamięci.”