Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "co od kolo nowe", znaleziono 73

- To, że ci trochę kilo przybyło, to nie powód, żeby mąż cię olewał! - przerwała Kornelia.
- On mnie nie olewa! - Pola wzięła męża w obronę. - Ale też mnie nie docenia... - dodała zaraz.
Miałam ochotę się upić aż do przerwy w życiorysie, zjeść kilo maryśki w sałatce albo strzelić sobie w łeb z procy - cokolwiek, byle odpłynąć i pozostawić za sobą tę wstrętną rzeczywistość.
Odeszła mała dwunastokilogramowa istota.
- Przecież to tylko pies ! A dwanaście kilo to niewiele!
Dwanaście kilogramów miłości ? Owszem, to dużo. Bardzo dużo.
To ciąży bardziej niż tona, kiedy odchodzi.
Wciąż mnie na­ma­wia do tego, bym znowu za­czę­ła cho­dzić do si­łow­ni, bo już od­zy­ska­łam te dzie­sięć kilo, które stra­ci­łam, szy­ku­jąc się do wspi­nacz­ki na Mount Ra­inier. A może po­win­nam ra­czej po­wie­dzieć, że to one od­zy­ska­ły mnie, bo ja o nie na pewno nie za­bie­ga­łam.
- On mnie szantażuje - powiedział Richie do matki, która jadła suchego tosta, chcąc ponownie zrzucić parę kilo. To szantaż. Mam nadzieję, że o tym wiesz.
- Tak, kochanie. Wiem - odparła matka. - Masz jajko na brodzie.
Mężczyzna przewyższał ją o półtorej głowy i ważył dobre trzydzieści kilo więcej. Ale nie o to chodziło. Podkomisarz nie była wysoka. Szła przez życie otoczona roślejszymi od siebie, do tego wybrała zawód zdominowany przez samców, musiała więc sobie jakoś radzić.
Pomyślał, że marzenia są czasem tak ciężkie, że stają się niepotrzebne niczym głupi, zawiązany, ważący sto kilo plecak z uwierającymi, duszącymi paskami. I że pozbycie się marzeń oznacza niekiedy to samo, co wyjście z więzienia na wolność.
- Kurwa, nie obchodzi mnie nic, co robiłeś w moim wieku! To były inne czasy. skończ z tą swoją historią! Może wreszcie zrozumiesz, że ziemniaki z kościoła to żaden luksus - krzyczał. - Jeszcze mi powiedz, że w stanie wojennym nie było cukru, a u nas jest dziesięć kilo, bo załatwiłeś. Takżeś walczył z komuną, że wpierdalamy resztki jak żebracy!
Czy coś mnie boli? Pięć kilo rozpalonych, nabrzmiałych gruczołów piersiowych wisi na systemie szkieletowym zaprojektowanym do dźwigania dwóch wacików, trzęsie się od godziny na wyboistej drodze, która przypomina raczej ubitą ścieżkę przez środkowoamerykańską dżunglę, a towarzyszącą teku skoki skoncentrowanego estrogenu! Nic dziwnego, że troooszkę źle się czuję.
nie mów nikomu, że walczyłam z czymś większym od siebie, okej? Jak się papa dowie... on się potrafi wnerwić, wiesz? Zresztą sam przyznaj, co za głupie zasady, jakbym miała walczyć tylko z mniejszymi. To co mi zostaje, do cholery? Chomiki i nornice? Znasz jakiegoś innego zmiennokształtnego, który po przemianie waży mniej niż dwa kilo?
W czasie wędrówki jeden idzie lekki, bez plecaka, a drugi niesie we własnym kilogram kamieni, soli, drewna, czegokolwiek. Więc ten pierwszy idzie szybciej, jest mu lżej, a ten drugi spowalnia. Ale kiedy podzielą się bagażem, mogą iść razem(…). Ten pierwszy nie odczuje zbytnio, bo to tylko pół kilo, a drugiemu jest o wiele lżej. Poza tym idą wtedy ramię w ramię.
Coś było z nią nie tak, byłem tego pewien. Wyglądała na zmęczoną, zamyśloną, całkiem nieobecną. Jej kroki na schodach wydawały się lżejsze od naszych, lżejsze niż powinny być, niemal jak szept. Jakby poruszanie się sprawiało jej trudność, jakby przytyła z dziesięć kilo. Wtedy nie wiedziałem zbyt wiele na temat problemów ze zdrowiem psychicznym, wiedziałem natomiast, że to, co u niej spostrzegłem, nie było całkowicie zdrowym zachowaniem. Zaniepokoiła mnie.
Nad rzeczką opodal krzaczka Mieszkała kaczka-dziwaczka,
Lecz zamiast trzymać się rzeczki
Robiła piesze wycieczki.
Raz poszła więc do fryzjera:
"Poproszę o kilo sera!"
Tuż obok była apteka:
"Poproszę mleka pięć deka."
Z apteki poszła do praczki
Kupować pocztowe znaczki.
Gryzły się kaczki okropnie:
"A niech tę kaczkę gęś kopnie!"
Znosiła jaja na twardo
I miała czubek z kokardą,
A przy tym, na przekór kaczkom,
Czesała się wykałaczką.
Kupiła raz maczku paczkę,
By pisać list drobnym maczkiem.
Zjadając tasiemkę starą
Mówiła, że to makaron,
A gdy połknęła dwa złote,
Mówiła, że odda potem.
Martwiły się inne kaczki:
"Co będzie z takiej dziwaczki?"
Aż wreszcie znalazł się kupiec:
"Na obiad można ją upiec!"
Pan kucharz kaczkę starannie
Piekł, jak należy, w brytfannie,
Lecz zdębiał obiad podając,
Bo z kaczki zrobił się zając,
W dodatku cały w buraczkach.
Taka to była dziwacz
© 2007 - 2024 nakanapie.pl