Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "jacob co w", znaleziono 57

Jesteśmy skazani na śmierć. Karząc kogoś śmiercią, tylko przyśpieszamy coś, co i tak by się wydarzyło. Dlatego śmierć sama w sobie nie jest karą.
Czyż nie twierdzisz, że bycie umarłym to przeciwieństwo bycia żywym? (...)
- Dusza oddziela się od ciała?- spytał Sokrates.
- Tak.
-W co zamienia się życie?
- W śmierć.
-A śmierć w co się zamienia?- spytał Sokrates
- Właśnie w to, co nazywamy życiem.
-A więc ze śmierci powstaje to, co żyje? Żywi powstają z umarłych?
- Najwyraźniej.
(...) kiedy ludzie maszerują, to znaczy, że zadanie, przed którym stają, jest zbyt trudne, by mogli wykonać je sami.
Miłość bliźniego oznacza miłość do każdego bliźniego, nie tylko do bliźnich o jasnych włosach i niebieskich oczach.
(...) gdzieś na tym świecie jest trzydziestu sześciu sprawiedliwych, którzy zapewniają nam przynajmniej pewne minimum dobroci i sprawiedliwości.
Nowoczesna zachodnia metropolia powoli, niemal niezauważalnie zmieniała się w typowe afrykańskie wielkie miasto, aż nazbyt dobrze znane z mediów: slumsy, brak nadziei, upał, kurz, śmierć. Trudno było powiedzieć, gdzie zaczynała się Khayelitsha. Być może granica miała charakter bardziej mentalny niż geograficzny. Mijało się niewidzialną linię i nagle trafiało do miejsca, gdzie nie było już żadnej nadziei. Pozostawało jedynie przeżycie dla samego przeżycia.
Lęk to coś mało konkretnego. Strach jest konkretny. Daje się wyczuć. (...) Lęk jest nieuchwytny.
Im bardziej człowiek stara się ukryć, tym bardziej staje się interesujący.
Ze zbrodniami było tak jak z wypadkami. Do większości dochodziło w domu.
Czy życie w szaleństwie warte jest przeżycia?
Gwałtowne działania wywoływały lęk, a przestraszeni ludzie bywali agresywni. Zaś agresywni ludzie bywali nieprzewidywalni, a nieprzewidywalni ludzie mogli zrobić wszystko...
Podobno mamy wrodzony ideał piękna. (...) Gdziekolwiek na świecie się znajdziemy, kimkolwiek jesteśmy, zawsze, w każdym momencie, rozpoznamy piękno. To jest nasza wrodzona zdolność.
Cztery dowody na nieśmiertelność duszy, przedłożone przez niewątpliwie najmądrzejszego człowieka, jaki kiedykolwiek stąpał po ziemi. Jeden z tych, co to pojawiają się raz na tysiąc lat i popychają ludzkość w bardziej oświeconym kierunku.
Nie znam go", było standardową odpowiedzią w kręgach drobnych przestępców, gdzie trzymanie języka za zębami było równie ważne jak oddychanie.
Porażka smakuje gorzko, tylko gdy ją się przełknie.
Nikt nie wątpi, że na świecie istnieje zło. I źli ludzie. Hitler. Stalin. Dlaczego więc nie mogą istnieć dobrzy? Trzydziestu sześciu sprawiedliwych, którzy usiłują przeważyć szalę. Ile kropel dobroci potrzeba, by utrzymać zło w ryzach? Może trzydzieści sześć wystarczy?
Najsprytniejszym posunięciem diabła jest to, że przekonał ludzi, że nie istnieje.
Dwadzieścia lat poświęciłem na szukanie złych ludzi. I nikt nigdy się temu nie dziwił. Dlaczego teraz nie mogę poświęcić godziny na znalezienie kogoś, kto jest dobry? Czy dobroć trudniej dojrzeć niż zło?
Kiedy dorośli ludzie zaczynają wychowywać innych dorosłych ludzi, oznacza to, że ich termin ważności dobiega końca.
Zadaniem Boga jest ratować grzeszników, a nie tych, którzy już zostali zbawieni.
Kiedy człowiek spotyka śmierć, potrzebuje spędzić trochę czasu sam ze sobą, zanim znów stawi czoło światu.
Tylko głupcy są pewni wszystkiego. Żeby pojąć jak mało wiemy, trzeba być bardzo mądrym.
Śmierć jest ważna dla wszystkich. Bo wszyscy umrzemy. To jedyne, co wiemy na pewno. I to nas wiąże. Niezależnie od granic, różnic kulturowych, religijnych.
Cztery argumenty dowodzące istnienia duszy. I jej nieśmiertelności. Jej wiecznej wędrówki. Ciało jest jedynie opakowaniem dla duszy, dla nieśmiertelnej duszy. Ale czego to dowodzi?- spytacie pewnie. A ja wtedy odpowiem, że bez sensu jest próbować zabić coś, czego zabić nie można. Bo Sokrates mówi nam, że to dusze wybierają sobie ciało, w którym chcą przyjść na świat. I To nie my wybieramy nasze dzieci. To dzieci wybierają nas. A nie można wybrać czegoś, czego wyboru się nie dokonało.
- Każdy musi mieć jakieś hobby - rzekł wielebny Jacobs. - I każdy musi doświadczyć jednego czy dwóch cudów, choćby po to, by uzyskać dowód, że życie to coś więcej niż tylko długa, mozolna wędrówka od kołyski po grób.
Stracił panowanie nad sobą. Źle zrobił, że wyrwał i zniszczył Juniorowi książkę, ale trudno, stało się. Przestał liczyć wypite piwa, więc z czystym sumieniem poszedł po następne, bo chuj z tym.
Proszę przekazać Molly, żeby do mnie zadzwoniła, jak skończy - powiedział Graham. Gdy rozległ się dzwonek telefonu, stał właśnie pod prysznicem, z oczami zalanymi szamponem. Spłukał głowę i ociekając wodą skoczył do aparatu.
- Cześć, słodka buźko.
- Ty stary bajerancie, tu Byron Metcalf z Birmingham.
(...POŹNIEJ...)
- Czy Metcalf czeka przy telefonie? Crawford podał mu słuchawkę.
- Byron, tu Graham. Słuchaj, czy te rolki z filmami Jacobich, które przysłałeś, były w jakichś pojemnikach?... Jasne, wiem, że też byś je przysłał. Potrzebuję pilnie pomocy w jednej sprawie. (...) Zgoda? Świetnie. Nie, nie przedstawię cię słodkiej buźce, wybij to sobie z głowy.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl