“Wyciągnęła w myślach nóż i zamordowała własną ciekawość. Szybkie cięcie, nagły strumień krwi, a potem cisza. Po co cokolwiek wiedzieć, jeśli wiedza jest tylko smakiem soli i żelaza na języku?”
“Znaczenia zmyłem z siebie jak brud i zostało tylko ciało. Mówię to wszystko, bo jestem wyposażony w usta i język, które mielą słowa bez treści jak pokarm bez smaku, przyzwyczajone do niewoli niegdyś narzuconych im zadań.”
“A jeśli skosztował jedną i nadal nie było go stać, to oszczędzał, odmawiał sobie wszystkiego, kradł, sprzedawał podstarzałych krewnych, byle tylko raz jeszcze poczuć w ustach ten smak, który kochał się z językiem, a duszę zmieniał w bitą śmietanę.”
“Na języku czułam gorzki smak rozczarowania, postanowiłam więc wyrzucić tego palanta z myśli i zrobić coś pożytecznego. Skoro Wes chciał się spotykać tylko na szybki numerek - no dobrze, może i nie był on taki szybki - a potem wracać do siebie, nie widziałam problemu.”
“Jaki był? Wymykał się słowom i ludziom. Zawsze obok, na marginesie świata, ale wszyscy wiedzieli, że właśnie stamtąd, zza horyzontu świeci światło. Są smaki na języku i obrazy w kącikach oczu. Są nastroje, które wracają z wiatrem. Wszystko gaśnie w opowieści, uchodzi.”
“Smak stawał się wyjątkowy. Rozkosz spożywania sprawiała, że pochwyciła rękę Uziela z całych sił, a jej białe i niewinnie wyglądające zęby wdzierały się przez ranę w dłoni, z której język czerpał życiodajną substancję. I bezmiar krwi przepełnił jej ciało. Uziel poczuł, że słabnie, dlatego usiłował zabrać swą dłoń od nienasyconej Rachel.”