Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "kartami samej", znaleziono 10

Kiedy się rodzimy, jesteśmy czystą kartką. (...) Oczywiście niektórzy mają łatwiej, inni trudniej. Ale pamiętaj, na samym początku jesteśmy dokładnie tacy sami. Głównie od nas zależy, jak tę czystą kartkę zapiszemy.
Kiedy człowiek wyciąga laskę pojedynkową, należy odpowiedzieć tym samym - a w najgorszym wypadku wyjąć nóż. Próba zastrzelenia Wayne'a była jak przyniesienie kości na rozgrywkę w karty. Ten świat upadał
pojęcie wolności to pusty frazes; wymysł filozofów i rewolucjonistów, sprawdzający się wyłącznie na kartach książek . W rzeczywistości każdy człowiek jest zniewolony choćby znajomościami, nawet tymi najbardziej powierzchownymi. Jest zniewolony samym przymusem dokonywania ciągłych wyborów. Samym faktem współistnienia z innymi.
Poczuł gniew – niemal tak duży, jak jeszcze kilka minut wcześniej wobec samego siebie. Oto miał przed sobą dziecko skrzywdzone przez tego, kto powinien je chronić, kto zawsze powinien przedkładać jego dobro ponad wszystko inne. Dziecko, którego dom rozsypał się jak domek z kart.
Samotnik pierwszy zaprosił samotnika drugiego, by ułożyli pasjansa zwanego również samotnikiem, ale ponieważ samotnika uczyli, że pasjansa układa się samemu, postanowili zająć miejsca przy sąsiadujących stołach, każdy ze swoją talią kart w ręku, bez słowa, bez kontaktu wzrokowego, choć czasami witali się, unosząc brwi mentalnie.
Zauważyłaś, że książka po kilkakrotnym przeczytaniu staje się o wiele grubsza, niż była? [...] Jakby za każdym razem coś zostawało między kartkami: uczucie, myśli, odgłosy, zapachy... A gdy po latach zaczynam ją kartkować, odnajdujemy w niej nas samych, młodszych, innych... Książka przechowuje nas jak zasuszony kwiat; odnajdujemy w niej siebie i jakby nie siebie.
Zauważyłaś, że książka po kilkakrotnym przeczytaniu staje się o wiele grubsza, niż była? [...] Jakby za każdym razem coś zostawało między kartkami: uczucie, myśli, odgłosy, zapachy... A gdy po latach zaczynam ją kartkować, odnajdujemy w niej nas samych, młodszych, innych... Książka przechowuje nas jak zasuszony kwiat; odnajdujemy w niej siebie i jakby nie siebie.
Niektóre religie twierdzą, że wszechświat rozpoczął się od słowa, pieśni, tańca, fragmentu muzyki. Nasłuchujący Mnisi z Ramtopów ćwiczą swój słuch, aż potrafią na ucho określić wysokość karty do gry. Za swe zadanie uważają wsłuchiwanie się w subtelne odgłosy wszechświata, by na podstawie skamieniałych ech ustalić te pierwsze dźwięki.
Z całą pewnością, jak twierdzą, na samym początku wszystkiego rozległ się bardzo dziwny dźwięk.
Ci o najostrzejszym słuchu (ci, którzy najwięcej wygrywają w karty), którzy słuchają ech zamrożonych w amonitach i bursztynie, przysięgają, że wykryli jeszcze wcześniej jakiś cichy głos.
Podobno brzmi, jakby ktoś liczył: raz, dwa, trzy, cztery...
Najlepszy z nich, który wsłuchiwał się w bazalt, mówił, że ma wrażenie, jakby rozróżniał bardzo niewyraźnie pewne liczby, które padły jeszcze wcześniej. Zapytany, jakie to liczby, odpowiedział: „Brzmiały jak: raz, dwa”.
Nikt nie zapytał, co się stało potem z tym dźwiękiem - jeśli istotnie był taki - który przywołał wszechświat do istnienia. To mitologia. W mitologii nie należy stawiać takich pytań.
Znacznie łatwiej rozwiązywać problemy w powieściach aniżeli w życiu. Na papierze niewłaściwy krok łatwo można cofnąć jednym pociągnięciem pióra i bez przykrych następstw zrobić odpowiedni; w życiu nie da się wykreślić fałszywego kroku, czasem lat nie starczy na naprawę. Podobnie z marzeniami - materializowane, często niestety, ku własnemu przerażeniu, nabierają skarłowaciałego wyglądu, natomiast kształtowane na kartach powieści są niby piękne kwiaty pielęgnowane troskliwą ręką ogrodnika. Nie tylko ludzie pióra o tym wiedzą, ale właśnie oni bardziej niż inni potrafią oszukiwać samych siebie, ożywiając szarą rzeczywistość gamą najwspanialszych barw, jakich oko nie widziało. Tylko co z tego? Oszustwo zawsze pozostanie oszustwem.
Co by się stało, gdyby Bóg obiecał nam niebo tu, naziemi, i uczynił je łatwo osiągalnym? (...) Nie wydawałoby się wówczas specjalnie wielką nagrodą. Po cóż więc człowiek miałby dowodzić swej wiary i szczerości? Bez czyśćca nie ma nieba. Gdyby było, jak powiedziałem, jakież góry zła wyszłyby spod ręki człowieka. Ludzie wymyśliliby tyle sposobów niszczenia się nawzajem, że i samej ziemi by nie stało. To, co osiąga się bez bólu, jest nic nie warte. To, co łatwo osiągalne, jest bez znaczenia. Czlowiek stałby się oszustem, grającym w życie fałszywymi kośćmi i znaczonymi kartami. Nie byłby lepszy od zwierząt, na które polujemy. Bez wszystkich tych przeszkód, nazywanych przez nas nieszczęściami, wcale byśmy się nie radowali z dotarcia do nieba. A owe nieszczęścia są właśnie dowodem istnienia Boga, dowodem jego umiłowania rodzaju ludzkiego. Nie możemy Go winić za to, co ludzie robią sobie nawzajem. Wszystko to nasza wina i musimy ją okupić pokutą w czyśćcu.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl