Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "krzezu nad pieknych", znaleziono 3

Miły mój odzywa się
i mówi do mnie:
«Powstań, przyjaciółko ma,
piękna ma, i pójdź!
Bo oto minęła już zima,
deszcz ustał i przeszedł.
Na ziemi widać już kwiaty,
nadszedł czas przycinania winnic,
i głos synogarlicy już słychać w naszej krainie.
Drzewo figowe wydało zawiązki owoców
i winne krzewy kwitnące już pachną.
Powstań, przyjaciółko ma,
piękna ma, i pójdź! [Pnp 2,10-14]
Ciało jej było jak owe piękne majowe krzewy różane, których jędrne i drażniące liście ofiarowują urzeczonym wargom świeży i ledwo rozchylony kwiat, soczysty i kwaśno-słodki w pocałunku. Ale najszczególniejszy był jej uśmiech, śmiech Annaleny! Pogodny, prosty, pierwotny i braterski; ten śmiech dziecka, które zdawało się drżeć całe w szmerze źródeł zbudzonych niegdyś na jakimś nocnym postoju w lesie cudów; ten śmiech ogłuszony majowym śpiewem ptaków, który słyszy się w półśnie, w głębi mglistego sadu; śmiech przeniknięty szmerem deszczu i stukotem gradu na dachach (...).
Był to czas, kiedy włóczyły się po lasach potwory i duchy z czerwonymi ślepiami. I maszkary z jęzorami zwisającymi nisko. I jak płomyki pochłaniały trawy, krzewy i większe drzewa.
Nie było już pięknej królewny ani cud-dziewczyny, która leżała w szklanej trumnie, a pilnowały jej krasnale, pieśni zaś śpiewały leśne ludki. Znikły z naszego świata baśnie czyste, pełne miłości, nostalgii i marzeń, zeszły ze sceny przedstawienia, w których główną rolę odgrywał szlachetny rycerz, broniący ubogich i karzący bogatych, usunęły się w cień cudowne lampy, światła i ognie pałacu, w którym panował dobry król i miał na wydaniu królewnę śliczną jak boski obrazek i wzdychającą w okrągłej wieży do kochanka, i umierającą z tęsknoty za rycerskim młodzieńcem, który miał ją wybawić od wielkich cierpień.
Uciekła w niepamięć nawet babcia i wilk ze strasznymi zębami. I gąska. I sierotka Marysia.
Znikła jasna strona świata. Zaginęły radosne pieśni i wesołe tańce. Przyszła pora ponurych wiedźm, strasznych zbójów grasujących pod naszymi oknami i omamów straszących dzieci. Wszystko nagle na naszych oczach wyrosło. I wciąż olbrzymiało. Nabierało straszliwego, apokaliptycznego wyglądu. Miało stalowe oczy i żelazne ostre pazury. I my gwałtownie dorastaliśmy, mając malutkie serca i duże oczy wyobraźni.
Kłębiły się mnożyły majaki. Porażały monstra i czarne potwory z wyłupiastymi przekrwionymi oczami. W lasach zamieszkały widna z osmalonymi twarzami i dzikie upiory.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl