Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "larkin do mnie", znaleziono 19

Większość rzeczy nie zdarza się
lecz ta się zdarzy
- A co Ciebie boli?
- Tak bardzo staram się sprostać cudzym oczekiwaniom, że już nie wiem, kim naprawdę jestem.
Chętnie bym stwierdziła, że kłamstwo było dla mnie całkowitą nowością, ale to nie prawda. Jeśli człowiek całe życie stara się nie narazić i przypodobać pijanej matce, dochodzi do perfekcji w mówieniu tego, co w danym momencie ułatwia życie. Nie wiedzieć kiedy, kłamstwo przestaje być kłamstwem, rozmienia się na milion drobnych ustępstw, za sprawą których wszyscy są zadowoleni.
(...) nie pamiętam, żebym kiedykolwiek czuła się pewnie i wiedziała, kim jestem. Prawdopodobnie dlatego łatwo było mi wejść w skórę Jessie Morgan. Nigdy nie byłam Jenny Shaw. Nie dany był mi luksus bycia sobą.
Wreszcie dałam sobie samej pozwolenie, by całą energię poświęcić na osiągnięcie upragnionego celu, i wszystko inne temu podporządkowałam.
Ich przyjaźń nie miała prawa mnie boleć. Nie miałam też prawa znaleźć się na tej fotografii. (...) Nie byłam w ich paczce, zresztą czy tego bym chciała? Teraz raczej nie życzyłabym sobie mieć ich za przyjaciółki, nawet gdybym mogła. Tylko to przykre uczucie wykluczenia ścisnęło mnie w dołku i zaszkliło oczy, chociaż już dawno wyrosłam z takich emocji.
Za sprawą fryzury, makijażu i świetnych ciuchów czułam się całkiem nową osobą, jednak nie z ich powodu, lecz najzwyczajniej w świecie ze szczęścia zmieniłam się nie do poznania.
Żeby przekonać się, kim naprawdę jesteś, porzuć wyobrażenia o tym, kim być powinnaś...
Potrzebowałam odmiany. Nie chciałam dłużej starać się być kimś, kim w rzeczywistości nie byłam.
- Twoja wersja Jessy kazała mi uwierzyć we własne marzenia o niej. Uwierzyłam Ci, uwierzyłam w Ciebie, bo właśnie taką Jessy chciałam mieć za przyjaciółkę. - zaśmiała się. - I miałam! (...)
- Dziwnie jest, bo równocześnie znam Cię i nie znam. I pewnie bardziej nie znam, niż znam.
Może udawanie Jessie Morgan jest moim spóźnionym buntem nastolatki? Przegapiłam ten etap dorastania i teraz nadrabiam stracony czas? Pewnie w każdym człowieku tkwi uśpiony wywrotowiec.
Teraz już nie miałam dziewiętnastu lat. Matki nie zmieniłam, jednak wiedziałam, że ona nie ma prawa mi rozkazywać, obarczać poczuciem winy ani podważać mojego dobrego mniemanie o sobie.
Zawsze potwornie brakowało mi nocowania u koleżanek, wspólnego zaplatania włosów czy przymierzania ciuchów. Niestety, nie miałam pojęcia, jak być taką dziewczyną. To był inny gatunek człowieka. Moje koleżanki (...) trajkotały przez telefon i wspólnie planowały najlepsze kreacje, najwyraźniej miały innych przodków niż ja, zostały stworzone po to, by się zaprzyjaźniać. Ich matki też miały przyjaciółki, więc wiedziały, jak wychowywać córki.
Przy matce opanowałam do perfekcji sztukę poruszania się po polu minowym cudzej wściekłości, a najlepszą metodą na bezkolizyjne przetrwanie było milczenie. W razie potrzeby umiałam idealnie wtopić się w tło i zniknąć.
Ludzie, którzy spali w salonie Myry, byli rodziną nie ze względu na geny, lecz dzięki uczuciom, miłości. Pomagali sobie nawzajem. Razem żyło im się lepiej. Nikt nikomu nie ciążył, wręcz przeciwnie, wzajemnie się wspierali. Dla mnie było to znacznie ważniejsze niż rodzina, do której człowiek jest przypisany, czy tego chce, czy nie.
Trudno się z tym pogodzić. Bo jeśli już przyjmiemy, że człowiek może być dobrym rodzicem, chociaż miał złych, łatwo dojść do wniosku, że nasi rodzice też mieli wybór. Skoro ani ty, ani ja nie musimy być złymi rodzicami, to nasi rodzice też mogli być inni.
Łatwiej wierzyć w przeznaczenia, które skazuje nas na porażkę, niż we własne siły. (...) Łatwiej się pogodzić z nieszczęściem, gdy się przyjmie, że inaczej być nie mogło.
Znałam swoje obawy, gdy myślałam o dzieciach. A teraz uświadomiłam sobie, że zapewne były one największym problemem każdego dziecka złych rodziców.
Patrzyłam jak ludzie, których ledwo znałam, odnajdywali starych dobrych znajomych, na których im rzeczywiście zależało. (...) aż w którymś momencie godna pożałowania rzeczywistość mojej egzystencji spadła na mnie takim smutkiem, tak jaskrawo ukazała mi, co straciłam (...).
Wyszłam.
Uznałam, że nie ma sensu stać i czekać, aż ktoś mnie rozpozna. Nikt nie wiedział, kim jestem. Nikogo nie obchodziłam.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl