Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lat dames", znaleziono 414

"If having a soul means being able to feel love and loyalty and gratitude, then animals are better off than a lot of humans" /James Herriot/
-To jest właśnie ten James Beaufort, którego znam- szepcze mi Cyril do ucha.
Ambitiosa non est fames - Głód nie zna ambicji.
Nie ma nic bardziej przerażającego, ani bardziej dopingującego, jak termin do dotrzymania. (James Cameron).
- Marzenia są ważne, James- szepczę. - W takim razie ty jesteś moim marzeniem.
-Serdecznie im współczuje- odparł współczująco James- Po co tyle śmierci?
Cordelia odłożyła książkę.
- Pewnie dlatego, że Lucie nie wie, co się dzieje po pocałunkach.
-Całkiem sporo- odpowiedział z roztargnieniem James i nagle w pokoju zrobiło się duszno.
- Jam Bond, James Bond...
- Aha. A ja jestem Wędrowycz, Jakub Wędrowycz (...)
- Wiesz, co się mawia- odparł James- Wszyscy najlepsi mężczyźni albo już się ożenili, albo są Cichymi Braćmi.
Życie jest bardzo okrutne - powiedział James Bentley. - Bardzo nie fair. Wygląda na to, że niektórzy nie mają za grosz szczęścia.
- Aż wrócimy do domu?- powtórzył półgłosem James.- Teraz jesteśmy wśród ludzi, których kochamy i którzy kochają nas. Jesteśmy w domu.
Jak większość mężczyzn, nie gardził i James zajmującymi ploteczkami, zdarzało mu się też powtarzać rzeczowym tonem, oblizując przy tym smakowicie wargi.
- A ja jestem Solański - wtrącił się nagle detektyw. - Szymon Solański - dodał. Jak jakiś Bond. James Bond. - Mąż Róży.
- Łyżka! - oznajmił James; podbiegł do wuja Gabriela i dźgnął go w udo.
Wuj zmierzwił mu włosy.
- Taki dobry z ciebie chłopak - powiedział. - Często się zastanawiam, jakim cudem jesteś synem Willa.
- Łyżka - powtórzył James, przytulając się do nogi wuja.
- Nie, Jamie - ponaglił syna Will. - Twojego czcigodnego ojca znieważono. Atakuj, atakuj!
Pomyślała o tym, co James powiedział na temat owoców faerie, że im więcej się ich je, tym bardziej się ich pragnie i tym bardziej się cierpi, gdy ich zabraknie. A jednak, czy niewiedza, jak smakują, nie jest inną formą cierpienia?
James leżał na łóżku w pokoju, na przykryciach, z rękami pod głową. Wpatrywał się w znajome pęknięcie na suficie, które kształtem trochę przypominało kaczkę . Jego ojciec byłby przerażony.
Zastanawiam sie czasem, czy to byl sen - powiedział James. - Wyidealizowalem ją pewnie, jak to robią dzieci. Może to było dziecinne marzenie na temat tego, czym musi być miłość. Wierzyłem, że miłość to ból, i kiedy krwawiłem, krwawiłem dla niej.
James Herondale był synem aniołów i demonów. Od początku pisana mu była trudna i bolesna ścieżka, słodycz i gorycz, droga przez ciernie, gdzie również kwitną kwiaty. Nikt nie mógł go przed tym ocalić. A niektórzy próbowali.
- Ale James nie zrobił jej nic złego - zauważył Christopher, marszcząc brwi.
- Jest Heronadle'em - wyjaśnił Thomas. - To wystarcza.
- To śmieszne - mówił Christopher. - To jakby kogoś ugryzła kaczka i ta osoba wiele lat potem zastrzeliła inną kaczkę i zjadła ją na kolację, uznając to za zemstę.
- Christopher, błagam, nie używaj metafor - powiedział Matthew. - To mi psuje humor.
- Była dostatecznie kiepska nawet bez kaczek - przyznał James. Nigdy nie przepadał za kaczkami, odkąd jedna ugryzła go w Hyde Parku, gdy był małym dzieckiem.
- To porto mojego ojca - zauważył James. Wiedział, że to mocny i bardzo słodki alkohol. - Rano okrutnie to odchorujesz.
- Carpe karafkę odparł Matthew. - To dobre porto. Zawsze podziwiałem twojego ojca, wiesz?
-Dlaczego zawracasz sobie głowę przyszłością, skoro mamy teraz? – pyta cicho.
– Bo zasłużyłaś na coś lepszego. Moja przyszłość jest już skreślona. Twoja nie.
– Nieprawda – mówi stanowczo. – Masz takie same możliwości, jak wszyscy inni. Tylko musisz wyciągnąć po nie rękę, James.
- Widziałem, jak za pomocą steli robiłeś sobie przedziałek- odparł oschle James, sprawdzając zamki okien.
- Włosy to dar od Anioła- odparł Matthew.- To taki sam dar jak inne dary Nocnych Łowców. Jak Miecz Anioła na przykład.
Nagle James pojawił się za nią i złapał ją od tyłu. Nie zważając na Cortanę, odciągnął Cordelię ku sobie, szepcząc jej do ucha:
- "Ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani demony, żadne księstwa, ani moce, nic obecnego ani nic w przyszłości nie będzie zdolne nas rozdzielić". Rozumiesz? Trzymaj się mnie. Trzymaj się mnie i nie puszczaj.
Wiem, jak to jest ukrywać swoje uczucia - powiedział. - Wiem, jak to jest cierpieć i nie móc wyjaśnić powodów. Wiem, dlaczego nie jesteś tego wieczoru z Jamesem. Bo kiedy cierpimy, otwieramy się na oścież, a wtedy nie potrafimy ukryć prawdy na nas temat. A nie zniosłabyś myśli, że on wie o twoje miłości.
- Świetnie - odparł Belial znudzonym głosem. - Jamesie, na pewno wiesz, że to najlepsze rozwiązanie dla wszystkich. Nie chcę uciekać się do przemocy.
- Oczywiście, że chcesz - powiedział James. - Uwielbiasz uciekać się do przemocy.
- Tak to rzeczywiście wygląda - przyznał Matthew.
- Zgodziłam się tu przylecieć tylko dlatego, że liczyłam na jakąś przemoc - wtrąciła Stymfalia.
Wszystko, czego pragnąłem, otrzymałem.
Wszystko o czym marzyłem, osiągnąłem.
Wszystko, czego się bałem, pokonałem.
Wszystko, czego nienawidziłem, zniszczyłem.
Wszystko, co kochałem, ocaliłem.
Tak więc składam swą głowę, ciężką od rozpaczy
Gdyż wszystko, czego potrzebowałem, utraciłem.
- Nazywamy to „Lamentem Zwycięzcy".
Zawrzyj twarzostan
Chciałabym ci w ten sposób powiedzieć, że gdybyś umarł, to bym cię zabiła.
- To Stwórcy - odpowiedział Minho, następnie splunął na podłogę. - Zrobię wam z pysków origami!
-Jasna cholera, boję się.
-Jasna cholera, jesteś tylko człowiekiem. Powinieneś się bać.
Znowu odzywa się w tobie pragnienie śmierci? Chcesz się powłóczyć z Bóldożercami, a może wyskoczyć razem na piwo?
© 2007 - 2024 nakanapie.pl