“według mych własnych obliczeń zaliczyłem do tej pory tylko 2500 kobiet, ale widziałem 12 500 gonitw i jeśli miałbym komuś służyć radą, to proszę bardzo: weźcie się lepiej za akwarele.”
“staliśmy oboje przed moimi drzwiami. – panie wybaczą – powiedziałem – ale muszę pójść na chwilę do toalety.
usiadłem na muszli i powoli walnąłem wspaniałą, piwno-wódkowo-winno-whiskaczową kupę.”
“wszyscy kurczowo czepiamy się ścian tego świata – ja, w najmroczniejszej fazie kaca, myślę o dwójce mych przyjaciół, którzy doradzają mi, na jak przeróżne sposoby można popełnić samobójstwo. czy jest lepszy dowód prawdziwej przyjaźni? jeden z owych przyjaciół ma na lewym przedramieniu, jedną obok drugiej, blizny po brzytwie; drugi upycha tony prochów przez dziurę w swej czarnej skudłaconej brodzie. obaj piszą wiersze. jest coś w pisaniu wierszy, co sprawia, że cały czas stoi się jedną nogą nad przepaścią. ale pewnie i tak wszyscy trzej dożyjemy do dziewięćdziesiątki.”
“nic więc dziwnego, że dla niektórych pisarzy, łącznie z astronomicznie impertynenckim Bukowskim, seks jest najoczywistszą tragikomedią. i jeśli o nim piszę, to nie dlatego, że jest przedmiotem mojej obsesji, lecz dlatego, że jest pewnego rodzaju farsą, gdzie podczas antraktów można sobie popłakać w chusteczkę. Giovanni Boccaccio pisał takie rzeczy o wiele lepiej niż ja, ale on miał i dystans, i styl. ja wciąż jestem zbyt blisko obiektu, by wyrażać się przyzwoicie, a ludzie myślą, że jestem po prostu plugawy. więc jeśli nie czytaliście jeszcze Boccaccia, to zacznijcie. możecie zacząć od „Dekameronu”.”