Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lecz dzie­ki", znaleziono 11

Kto ma nad­wa­gę, lubi nie­do­kład­ne wagi. Dzię­ki temu ła­twiej prze­łknąć gorz­ką pi­guł­kę.
Może jakiś dzie­ciak dzię­ki temu znaj­dzie sobie w życiu cel. Cel jest ważny, bo wtedy wszyst­ko na­bie­ra sensu. Nawet matma.
Kiedy lu­dzie się kłócą i mają na oczach klap­ki zro­bio­ne z róż­nych idei, nie do­strze­ga­ją wów­czas całej zło­żo­nej praw­dy, dzię­ki czemu rzą­dzą­cym jest ła­twiej nimi ma­ni­pu­lo­wać.
Na tym jed­nak po­le­ga pięk­no nauki no­we­go ję­zy­ka. To przed­się­wzię­cie, które po­win­no onie­śmie­lać. Po­win­no wy­da­wać się nie­moż­li­we do re­ali­za­cji. Dzię­ki temu mo­że­my w pełni do­ce­nić zło­żo­ność tych ję­zy­ków, które już znamy.
Za­my­ka­ją was w wa­riat­ko­wie. Będą was le­czyć. Zba­wie­ni dzię­ki psy­cho­tro­pom wyj­dzie­cie stam­tąd, aby wpaść w otwar­te ra­mio­na sys­te­mu, gdzie już na was cze­ka­ją eg­ze­ku­to­rzy. Sys­tem was po­de­pcze i za­bi­je. Ścią­gnie z was skórę i po­de­trze nią sobie tyłek.
Nie ma, ko­mi­sa­rzu, sil­niej­sze­go uczu­cia na świe­cie niż od­rzu­co­na mi­łość, pie­lę­gno­wa­na przez lata i zmie­nio­na w czy­stą nie­na­wiść. Po­wie­dze­nie, że praw­dzi­wą mi­łość od nie­na­wi­ści dzie­li tylko jeden krok, jest błęd­ne. To jedno i to samo uczu­cie, ujaw­nia­ją­ce swoją wspa­nia­łą albo po­twor­ną stro­nę w za­leż­no­ści od sy­tu­acji.
Naprawdę, naprawdę nigdy nie słyszałam, coby dorosła kobieta nie chciała dziecków. W mojej wiosce wszystkie dorosłe kobiety mają dziecki, a jak dziecko nie przychodzi, może z powodu choroby, ich mąż bierze ślub z kolejną żoną i te dorosłe kobiety opiekują się potem jej dzieckami, coby nie było wstydu.
Głos Sa­mu­ela był de­li­kat­ny i słod­ki jak me­la­sa, ale moja matka po­wie­dzia­ła mi kie­dyś, że to pierw­sza rzecz, która wy­cho­dzi z ust czło­wie­ka, jest praw­dą. Gdy masz oka­zję prze­my­śleć swoje słowa, zmie­niasz je na takie, które ła­twiej za­ak­cep­to­wać. Mó­wisz coś, co we­dług two­jej oceny bar­dziej się spodo­ba, coś, dzię­ki czemu osią­gniesz za­mie­rzo­ny efekt.
– Moi ro­dzi­ce uwa­ża­ją mał­żeń­stwo za po­win­ność wobec ro­dzi­ny i kraju – za­czął. – Ja uwa­żam je za po­win­ność wobec serca. Je­dze­nie syci żo­łą­dek, myśli sycą umysł, ale mi­łość jest tym, co syci serce. Mia­łem na­dzie­ję, że dzię­ki moim li­stom Shio­ri i ja na­uczy­my się sycić nasze serca. Że bę­dzie­my szczę­śli­wi. Kiedy ją po­zna­łem, po­my­śla­łem… że mamy szan­sę.
– Dzię­ku­ję za ten wie­czór – po­wie­dział po­waż­nie, pa­trząc jej głę­bo­ko w oczy.
– To ja dzię­ku­ję – od­po­wie­dzia­ła rów­nie po­waż­nie. – Dzię­ki tobie znowu po­czu­łam się…
– Pięk­na? – wtrą­cił. – Nie­zwy­kła? In­te­re­su­ją­ca?
Pa­trzy­ła na niego przez chwi­lę.
– Tak. Chyba tak.
– Po­win­naś pa­mię­tać, że taka wła­śnie je­steś. Za­wsze. Że nie mu­sisz sobie tego przy­po­mi­nać. To po pro­stu ty.
Znowu za­mil­kła.
– Cóż. Dawno nikt mi tego nie mówił – szep­nę­ła w końcu z opusz­czo­ną głową.
– Nie cho­dzi o to, żeby ktoś mówił. Cho­dzi o to, żebyś ty to wie­dzia­ła.
W in­ter­ne­cie mamy ty­siąc przy­ja­ciół, a w praw­dzi­wym życiu le­d­wie trzech. Uda­je­my kogoś, kim nie je­ste­śmy, żeby zro­bić wra­że­nie na lu­dziach, któ­rych nie lu­bi­my. W cy­ber­prze­strze­ni wie­dzie­my fan­ta­stycz­ny żywot: wrzu­ca­my fotki i sta­tu­sy, które po­ka­zu­ją jedno, a rze­czy­wi­stość wy­glą­da ina­czej. Kła­mie­my, zdra­dza­my, krad­nie­my, oszu­ku­je­my, uda­je­my… Ro­bi­my wszyst­ko, aby za­cho­wać maskę, która nam się po­do­ba… Dzię­ki niej je­ste­śmy za­do­wo­le­ni z na­sze­go życia, cho­ciaż wy­pie­ra­my to, że wła­śnie kłam­stwa, sztucz­ność i uda­wa­nie czy­nią nas nie­szczę­śli­wy­mi. Im wię­cej kła­miesz, tym bar­dziej je­steś smut­na, ale nie umiesz prze­rwać. Wszy­scy zo­sta­li­śmy po­chło­nię­ci przez ten fał­szy­wy świat, z któ­re­go nikt nie po­tra­fi uciec, więc dalej to ro­bi­my. Dalej uda­je­my. Dalej kła­mie­my. Je­ste­śmy fał­szy­wy­mi ar­ty­sta­mi. Każdy z nas.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl