Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lub dico", znaleziono 171

Czy któraś z zasad termodynamiki nie głosi, rozmyślał, że ciepła nie można zniszczyć, ale jedynie przekazać? Jednak istnieje również entropia.
Czuję teraz na sobie działanie entropii ...
Martwię się, że pewni ludzie będą się do mnie wrogo odnosić. Ale wydaje się, że nie da się przejść przez życie, nie wzbudziwszy czyjejś nieżyczliwości: nie można zadowolić wszystkich, bo ludzie pragną wielu różnych rzeczy. Dogadzając jednemu, robi się przykrość drugiemu.
Zbliżyła się ku niemu, cofając jednocześnie; był to trudny manewr, który jedynie pani Frick była w stanie wykonać. Opanowanie go zajęło jej chyba ze sto lat.
Mężczyzna nie zawiera w sobie młodego chłopca, lecz wcześniej żyjących mężczyzn.
Chciał leżeć wyciągnięty w ciszy, bez świadków, w zamkniętym na klucz pustym pokoju i nie być zmuszonym do rozmawiania, czy poruszania się. Wolny od kontaktów z kimkolwiek; od konieczności rozwiązywania jakichkolwiek problemów.
,,Żyjemy w bezwzględnym świecie(...).Człowiek człowiekowi wilkiem: oto obowiązujące prawo.
Ella była bardzo ładna: miała jasną cerę, jej oczy zaś, kiedy jeszcze je otwierała, były bystre i świetliście niebieskie. Nigdy już to nie nastąpi: można do niej mówić i słyszeć jej głos, można się z nią porozumiewać... ale nigdy już nie otworzy oczu ani nie poruszy ustami. Nie uśmiechnie się na jego powitanie. Nie zapłacze przy jego odejściu. Czy to się opłaca?
LEAN OVER THE BOWL
AND THEN TAKE A DIVE.
ALL OF YOU ARE DEAD.
I AM ALIVE.
- Proszę o pięć centów - powiedziały drzwi gdy spróbował je otworzyć. Można było przypuszczać że wrodzony upór płatnych drzwi przetrwa wszystko inne. Że będą one funkcjonować jeszcze długo po tym, jak cofnie się w czasie wszystko w całym mieście.... a może i na całym świecie.
- (...) Lepiej, żeby przebywała w izolacji, niż żeby nie istniała w ogóle.
- Ona istnieje - poprawił go von Vogelsang. - Jedynie nie może nawiązać z panem kontaktu, a to jest różnica.
- To różnica metafizyczna, która nie ma dla mnie żadnego znaczenia - oświadczył Runciter.
Głośnik nie przerwał milczenia.
- Czy nie macie zamiaru zrobić czegoś w tej sprawie? - spytał Joe. - Mieliście mnóstwo do powiedzenia, kiedy chodziło wam o pieniądze.
Aktywność niekoniecznie oznacza życie. Kwazary są aktywne, a medytujący mnich nie jest martwy.
Ja jestem Ubik. Zanim świat był, jam jest. Stworzyłem słońca. Stworzyłem światy. Stworzyłem istoty żywe i miejsca przez nie zamieszkiwane; umieszczam je to tu, to tam. Idą, gdzie im każę, robią, co im polecę. Jestem słowem i nigdy nie bywa wypowiedziane moje imię – imię, którego nikt nie zna. Nazywają mnie Ubik, ale nie to jest moje imię. Ja jestem. Ja będę zawsze.
Skoncentrował się. Zebrał wszystkie wspomnienia i skierował je na wiotki kłębek brązowego sznurka, splątanego i postrzępionego, leżącego na stole. Wyobraził sobie, że jest tam zamiast niego łyżka do opon. Duża, czarna, metalowa. Ciężka. Stalowa.
W chwili obecnej jestem odpowiedzialny za wszystkie psychomotoryczne wypadki, jakie zdarzają się na świecie. Dlatego właśnie schroniłem się tutaj, w szpitalu, i czekam na kurację elektrowstrząsami. Nadal w nią wierzę, chociaż nikt jej już nie stosuje. Leki na mnie w ogóle nie działają. Kiedy śmierdzi się tak jak ja, Janet, żadne leki nic.
Skoro dusze umarłych idą do nieba, mówił Wharton, to jakim cudem duchy mogą się błąkać po ziemi? Zwrócił im uwagę, że skoro Bóg daje człowiekowi duszę - w każdym razie tak uczono dzieci - to musi ją też zabrać z powrotem. Strach przed duszami umarłych jest równie niemądry, co strach przed duszami ludzi jeszcze nie narodzonych, duszami przyszłych pokoleń.
Czytając moją książkę, powinna ją pani przyjmować taką, jaką jest, tak jak ja przyjmuję to, co widzę.
Najbardziej potrzebował samochodu. Nie próbował nawet wzywać własnego. Bóg jeden wiedział, gdzie był i jak długo musiałby czekać na jego przylot, o ile w ogóle udałoby mu się z nim skontaktować.
Podamy panu pod narkoza dzieło świetnych ekspertów: ludzi, którzy cale lata spędzili na Marsie; zresztą w każdym przypadku sprawdzamy wszystkie najdrobniejsze detale. Wybrał pan sobie niezbyt trudny wariant wspomnień. Gdyby zdecydował się pan na Plutona, albo zapragnął być Imperatorem Sojuszu Planet Środka, mielibyśmy poważniejsze kłopoty. No i opłata byłaby o wiele wyższa.
Wskoczcie do klozetu i stańcie na głowie Ja żyję - a wyście pomarli, panowie.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl