Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "ludzka moja z nas", znaleziono 11

Natura ludzka, moja droga, jest wszędzie mniej więcej jednakowa.
O tajemnicy mówimy zawsze jak o naszej prywatnej własności. "Moja" tajemnica. Jest nią tak długo, jak długo udaje się nam ją utrzymać z dala od ludzkich oczu.
...moja matka myśli, że cechą istoty ludzkiej jest delektowanie się zdziwieniem, tym, co nieprzewidywalne, nowe. Istota ludzka owszem, planuje i mapuje — lecz nie to czyni ją człowiekiem. Przeciwnie, to zwierzęca strona jej natury. Zwierzę też planuje. (...) Ale istota ludzka jest właśnie ludzka wbrew temu, bo z tego porządku czerpie pierwiastek nicości i tego, co niespodziewane. Sztuka, emocje i życie pojawiają się, kiedy nie sprawdza się organizacja, programy i przewidywania.
- Co my tu mamy? (...) - Włożył rękę do środka i zmarszczył czoło. - Mam nadzieję, że nie ludzkie szczątki. - Wyjął wielki rogal z cynamonem i obejrzał go uważnie. - Och, caramba! Moja wieś nie będzie w tym roku głodować. Bardzo ci dziękujemy, koniku polny! (...) Spłacony dług jest błogosławieństwem dla całej ludzkości, moje dziecko.
Dwoista istota Chrystusa, ta ludzka, nadludzka tęsknota człowieka do Boga, zawsze była dla mnie niezbadaną tajemnicą. Największą moją udręką, źródłem wszystkich radości i smutków już od młodych lat, była ta właśnie nieustanna, bezlitosna walka ducha z ciałem, a dusza moja jest areną, na której obie te armie spotykają się i ścierają ze sobą.
Dwoista istota Chrystusa, ta ludzka, nadludzka tęsknota człowieka do Boga, zawsze była dla mnie niezbadaną tajemnicą. Największą moją udręką, źródłem wszystkich radości i smutków już od młodych lat, była ta właśnie nieustanna, bezlitosna walka ducha z ciałem, a dusza moja jest areną, na której obie te armie spotykają się i ścierają ze sobą.
Jestem bydlęciem, czy nie widzisz, jestem bydlęciem. Nie znam słów, nie nauczyli mnie słów, nie umiem myśleć, te ścierwa nie nauczyły mnie myśleć. Ale jeśli naprawdę taki jesteś... wszechmogący, wszechmocny, wszechwiedzący... zrozum! Zajrzyj w moją duszę, a wiem, że tam jest wszystko, czego potrzebujesz. Powinno być. Nigdy nikomu nie sprzedałem duszy! Jest moja, ludzka! Wydobądź ze mnie wszystko, czego chcę, przecież to niemożliwe, żebym chciał źle!... Niech wszystko piekło pochłonie, przecież nie potrafię wymyślić nic innego prócz tych jego słów - SZCZĘŚCIE DLA WSZYSTKICH, ZA DARMO! I NIECH NIKT NIE ODEJDZIE ZAWIEDZIONY!
Może nie da się nie zwariować. Ale dlaczego nie mogę mieć jakichś ludzkich majaków? Ale piczku materinu, perkele saatami vittu, zaszto Disney?
Rozmasował powieki, jakby chciał wcisnąć sobie gałki oczne do środka czaszki.
A potem znowu otworzył oczy.
Maleńka wróżka nadal unosiła się przed nim w powietrzu, z rączkami założonymi za głowę i podciągniętym do góry jednym kolankiem. Zdążył zauważyć, że miała zdecydowanie ludzkie rysy. Nieznajome, ale ludzkie. Konwencjonalnie ładne, jak u modelki.
– Sug elg y helvete – powiedział Drakkainen po fińsku, choć nieuprzejmie. Odwróciła się w miejscu, po czym wypięła na niego maleńki, okrągły tyłeczek i zakręciła nim fachowo, jak striptizerka.
– Napatrzyłeś się? Może zatańczyć przy gałązce?
– Urośnij, mniej więcej pięciokrotnie, to znajdę dla ciebie zastosowanie. Rozumiem, moja podświadomość daje mi do zrozumienia, że jestem emocjonalnie niedojrzały. Dorosły, odpowiedzialny mężczyzna nie przystępuje do tajnego programu i nie opuszcza orbity Ziemi. Zresztą sugerowano mi to przez całe życie. Syndrom Piotrusia Pana i tak dalej. Stąd ten Dzwoneczek. Spie*dalaj, Dzwoneczku. Powiedz Kapitanowi, żeby się podtarł hakiem. Dobranoc.
Powiązanie dźwięków z barwami, dokonane przeze mnie drogą naklejenia na klawisze pianina kolorowych kawałków papieru, stanowiło przełom estetyczny na miarę kończącego się wieku. Metoda ta miała również ułatwić Rimbaudowi naukę gry na pianinie, co zakończyło się połowicznym sukcesem, bo nie miał chłopiec, mimo bujnej wyobraźni, w tym kierunku szczególnych uzdolnień, a jego ręce natura uformowała raczej do władania bronią lub widłami. Moja koncepcja istnienia precyzyjnej korelacji między kolorami a dźwiękami, w tym także głoskami ludzkiego języka, a w konsekwencji możliwość tłumaczenia obrazów na muzykę oraz prawdziwie barwnego mówienia, padła na podatny grunt i zapłodniła imaginację poety, który wnet stworzył sonet „Samogłoski”, klasyczne dzieło awangardowej kultury.
Moim drugim projektem było wykorzystanie w muzyce zmysłu powonienia, stworzenie symfonii zapachów. Co sądził o tym pomyśle młody geniusz, trudno orzec, bowiem jedyną jego repliką było: merde!
Nie mogę odnaleźć Boga w sobie, ani siebie w Nim, jeśli nie zdobędę się na odważne spojrzenie w twarz Temu, kim rzeczywiście jestem, z całą moją słabością i nie przyjmę innych takich, jacy są — z wszystkimi ich ograniczeniami. Odpowiedź religii nie jest naprawdę religijna, jeżeli nie odpowiada rzeczywistości; ucieczka jest rozwiązaniem podyktowanym przez zabobon.
[...]
Istnieje jednak duchowy egoizm, który potrafi zatruć nawet dobry uczynek dawania czegoś innym. Dobra duchowe są cenniejsze od materialnych i moja samolubna miłość może także znaleźć wyraz w pozbywaniu się dóbr doczesnych na użytek bliźniego. Jeżeli mój dar zmierza do przywiązania go do siebie; nałożenia na niego długu wdzięczności lub wywarcia duchowej tyranii na jego duszę, to okazując mu miłość, w rzeczywistości kocham jedynie siebie samego. Jest to nawet większy i bardziej przewrotny rodzaj egoizmu, gdyż handluje nie ciałem i krwią, ale duszami innych ludzi.
[...]
Jest więc rzeczą największej wagi, żebyśmy zgodzili się żyć nie dla siebie — tylko dla innych ludzi. Jeżeli to zrobimy, to przede wszystkim będziemy umieli spojrzeć w twarz naszym możliwościom i zgodzić się na ich granice. Dopóki się skrycie uwielbiamy, nasze braki nie przestają nas dręczyć poczuciem rzekomego upośledzenia. Ale kiedy zaczniemy żyć dla innych, przekonujemy się stopniowo, że nikt nie spodziewa się po nas, żebyśmy byli "jako bogowie". Zobaczymy, że — tak jak wszyscy — mamy naturę ludzką, a więc jej słabości i braki, i że te nasze ograniczenia grają bardzo ważną rolę w naszym życiu. Bo właśnie z powodu nich potrzebujemy innych ludzi, a oni nas. Nic wszyscy mamy te same słabe strony, zastępujemy się więc i dopełniamy wzajemnie, każdy z nas dając właśnie to, czego brakuje drugiemu.
Rodzaj ludzki jest bowiem równie krnąbrny i nieokiełznany jak przyroda, a niektóre demony nie boją się wody święconej.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl