Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "maja przy nowe", znaleziono 398

Ten facet był jak magnes. 
Coś czułam, że nasza znajomość nie skończy się dla mnie najlepiej.
W powietrze wzbiła się pachnąca chmurka perfum komisarz Zaremby. Wyglądało na to, że ich ognista woń zadomowiła się w tapicerce mojej kanapy, by ustawicznie przypominać mi, że jestem na muszce. I to czyjej?!
Oblana pąsem dziewczyna, raz po raz nerwowo zerkała na zegarek.
Ocucona przyjemnym chłodem murów starej willi, zupełnie nieświadoma tego, co czeka mnie tuż za rogiem, zeszłam po schodach klatki schodowej na półpiętro.
By wyrazić swój sceptycyzm, dziennikarz lekko wykrzywił usta, a dłonie wsunął do kieszeni spodni.
Do wielu rzeczy trzeba mnie było długo namawiać, ale do jedzenia - nigdy.
Kto mógł przypuszczać, że ta, w gruncie rzeczy drobna robótka położy faceta trupem, i to w rozumieniu ścisłym, to znaczy - nieodwracalnym!
Przeczuwałam, że cały ten audyt jeszcze odbije mi się czkawką, ale żeby aż tak!?
Skołowaciałam.
Byłam jak Andrzej Gołota u progu nowego milenium, powalony prawym sierpowym Tysona, nim jeszcze ich starcie na dobre się zaczęło.
Życie nigdy jej nie rozpieszczało. Wychowała się w domu dziecka, gdzie zostawiła ją matka tylko na chwilę, „aby załatwić sprawy osobiste” i już nie wróciła. Izka miała wtedy sześć lat.
Nasze argumenty i sugestie do niej nie trafiały. Znosiłyśmy Michała dla niej, choć z czasem stawało się to coraz trudniejsze. Żal nam jej było, widząc jak się dusi, ale swoje marzenia o rodzinie spełniła. Zastanawiam się, czy nie lepsze tutaj będzie określenie tej rodziny po prostu jej namiastką? Szkoda tylko, że nie miała z kim tego szczęścia dzielić.
Ona rzecz jasna wie wszystko najlepiej, ja przebieram jak w rękawiczkach, a facetów wolnego stanu jest jak grzybów po deszczu. Nie pojmuję toku jej rozumowania. Wiadomo, że to ja będę z kimś dzielić swoje życie, ja komuś powierzę najskrytsze marzenia, tajemnice i uczucia. Nie dociera do niej ten fakt i jakich bym nie użyła argumentów, zawsze będę na straconej pozycji. Założenie odgórne niczym nienaruszalne, boskie prawo.
A my, dorośli, czy jesteśmy w stanie popatrzeć czasami na „inność” przez pryzmat choroby, która manipuluje życiem tych wyjątkowych osób? Czy staramy się ich poznać, zrozumieć, pomóc wywołać uśmiech na twarzy i radość w oczach? Czy chcemy dostrzec niepowtarzalność, która nas otacza i nie pytając o zgodę, wtapia się w naszą codzienność? Czy w pewnych sytuacjach potrafimy popatrzeć na życie oczyma dziecięcej wyobraźni?
Codzienność uczy nas dokonywania wyboru, jesteśmy nauczycielami dla samych siebie oraz drugiego, młodego, dopiero co kształtującego swoją osobowość człowieka – jesteśmy nauczycielami wartości i życia.
Pamiętajmy, że większe obawy tkwią w sercach takich wyjątkowych osób. Przed nimi całe życie walki o normalność, akceptację drugiej osoby. Droga przed nimi jest ciężka, wiele na niej przeszkód i tylko od nas zależy, jak ogromnymi kamieniami będzie ta droga wybrukowana. Starajmy się przełamywać stereotypy, nie bójmy się „inności”, a jeśli już dopadnie nas trwoga przed tym, co obce, spróbujmy chociaż to poznać. Nasze istnienie tylko pozornie wygląda na łatwiejsze, ale w rzeczywistości to my jesteśmy odpowiedzialni za jutro, za to, jak będzie wyglądać nasza przyszłość.
łatwiej będzie zrozumieć oraz przekazać i wytłumaczyć małemu jeszcze człowieczkowi ważne sprawy, wpajając tym samym wartości życia.
może będzie łatwiej zrozumieć, wytłumaczyć, przekazać i przede wszystkim samemu sobie odpowiedzieć reflektując się w zaciszu własnego sumienia.
Wyobraźnia nie ma granic, ale nie zaszkodzi, kiedy ma solidne fundamenty czyli wiedzę
Zdaję sobie sprawę, że różowe okulary nie zawsze oddają pełny obraz rzeczywistości, dlatego czasem odkładam je na bok i biorę do ręki szkło powiększające.
- Czuję się ostatnio jak w filmie - stwierdziłem. - Ja też, choć wolałabym, żeby był to film porno, a nie kryminał.
Wtedy niszczyła ją niemoc, codzienna bezradność wobec tego, co nieuniknione. Teraz strach dławił jej gardło, odbierał jasność myślenia, przyprawiał o mdłości...
Słowa ojca pełne były troski o nią, takiej prawdziwej, czuć było w nich miłość... taką, z którą ostatni raz spotkała się ze strony swego zmarłego męża.
Sam przez długi czas byłem pod jego wpływem. Widziałem i znałem różnych światłych ludzi, którzy pod jego spojrzeniem topnieli niczym wosk.
Trzymał mnie mocno, nic nie mówił, tylko patrzył na mnie tymi swoimi niezwykłymi oczami. Pod wpływem tego wzroku ogarnął mnie spokój.
Dookoła słychać było pochwalne pieśni. Odniosłam wrażenie, że stoję pośrodku chórów anielskich (...)
Wystarczy iskra, by rozpętało się piekło.
Niegdyś zorza polarna aurora borealis, napawała ludzi grozą. Sądzono, że owe tańczące światła to dusze zmarłych, że nie powinno się o nich mówić. Gdyby pod nimi zacząć śpiewać, zstąpiłyby na ziemię, oplotłyby człowieka świetlnymi ramionami i porwały do nieba. (s.49)
Wiele drzew owocowych pamięta dawne czasy, napierają na sufit, szukają drogi ucieczki, nie wiedzą, co dla nich dobre, nie rozumieją, że na zewnątrz czeka je tylko śmierć. (s.60)
Pieniądze nie miały w sobie niczego nadprzyrodzonego, choć podobnie jak bóstwa istniały tylko dzięki wierze, którą ludzie w nich pokładali. (s.59)
Bez wątpienia gonimy za sprytnym, przebiegłym i cwanym sprawcą. Niczym rasowy kuglarz wodzi nas za nos, pokazując swoje najlepsze sztuczki. Więc niejako jesteśmy uczestnikami jego przedstawienia.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl