Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "marke i co on", znaleziono 740

Nowe Warpno tkwiło w okowach zimy. Suchy śnieg pokrywał cały cypel, silny wiatr wiejący od strony zalewu podrywał jego wierzchnią warstwę, wzbijał i unosił wysoko, gdzie jego tumany mieszały się z dopiero lecącymi ku ziemi płatkami pędzonymi podmuchami mroźnego powietrza.
Niebo zasnuł koc z jednolitych, szarych chmur zwieszających się nisko nad miasteczkiem i okolicą, woda na jeziorze skuta była lodem, od strony zalewu warstwa mlecznej kry o malachitowym odcieniu spiętrzała się miejscami, tworząc zapory przypominające skaliste szczyty wysokich gór.
Wszystko zamarło, jakby miasto, ludzie i zwierzęta zapadli w sen zimowy. Nikt o zdrowych zmysłach ani bez wyraźnej pilnej potrzeby nie odważył się wyjść na zewnątrz.
Biały mercedes toczył się powoli ulicą Wojska Polskiego. Wycieraczki zmiatały śnieg atakujący przednią szybę z zaciekłością rozzłoszczonego roku os, ale ledwo widoczna zza szyby twarz kierowcy pozostawała bez wyrazu.
Gwałtowny podmuch lodowatego powietrza zagłuszył ostatnie słowo i prawie wyszarpał jej klamkę z dłoni. Do środka dmuchnęło śniegiem. Zamknęła oczy, nabrała powietrza i wysiadła. Z trudem zamknęła drzwi.
Ruszyła przed siebie z pochyloną głową, jakby przeszła do szarży. Mimo że zaciskała pod brodą skraj kołnierza, a drugą ręką nasuwała na czoło targany wiatrem kaptur, lodowate igiełki wciskały się i pod niego, i pod szal, lecz ona nie zwracała na to uwagi.
Watowane spodnie i wysokie buty bez sznurówek i z rozchylonymi cholewami pokryte były śniegiem, tak że mężczyzna przypominał karykaturę bałwana.
Miał świadomość, że jej wrażliwość, a przede wszystkim choroba sprawiają, że odczuwa wszystko głębiej i mocniej niż on.
Zwłoki leżały na łóżku w pokoju hotelowym. Kobieta była ubrana w spódnicę i białą bluzkę, wyglądała, jakby spała, padłszy na materac ze zmęczenia albo po alkoholu, kiedy jedyną ważną rzeczą po dotarciu do łóżka jest położenie się na nim, nieważne w jakiej pozycji.
Pierzeje wysokich kamienic zacieniały chodniki, asfalt pasów ruchu i środkową część alei, na której zlokalizowano parkingi. Przeworski rozglądał się dookoła, dziwiąc się, jak bardzo Berlin przypomina Szczecin, a może na odwrót, choć skala niemieckiej stolicy była jednak nieco większa, zarówno pod względem wysokości zabudowy, jak i natężenia ruchu.
Zza drzwi dobiegło ich miauczenie, a kiedy te stanęły otworem, na klatkę wybiegł wielki, rudy kot i ocierać się o nogi wszystkich po kolei, prężąc gruby ogon.
Tylko wie pan, sami Żydzi nie potrafią do końca odpowiedzieć na pytanie: kto jest Żydem.
To jest męski świat, kobiety są przedmiotami: służą do rodzenia dzieci, sprzątania i przygotowywania posiłków.
Historia jest sumą pojedynczych zdarzeń. Jedne mają wpływ na drugie, te na kolejne, ale mimo wszystko to są klocki. Konkretne.
Twoi nowi przyjaciele mają dusze wojowników, skoro walczą przez całe życie".
Najstarsze z książek powstrzymywano przed rozpadem pasami taśmy klejącej. Niezależnie jednak od stanu sczytania każdy wolumin miał dla gospodarza wysoką wartość. Książki zajmowały większość powierzchni płaskich, łącznie z biurkiem, krzesłami oraz łóżkiem. Mężczyzna najchętniej przykleiłby też kilka do sufitu, żeby móc patrzeć na nie i przed snem, i zaraz po przebudzeniu. Biblioteczek tu nie stawiano. John twierdził, sepleniąc i przekręcając słowa, że na półkach książki się duszą. Papier powinien oddychać! Papier potrzebuje tlenu!
Tak, John kochał książki bardziej od ludzi, chociaż nie potrafił czytać. Z nauką nigdy nie było mu po drodze.
To możliwość spełniania marzeń sprawia, że życie jest fascynujące. Dokonywanie wielkich zmian przeważnie jest straszne, ale żal, że czegoś się nie zrobiło, jest jeszcze gorszy. Nigdy nie rezygnujcie z czegoś, o czym nie możecie przestać myśleć. Aby mieć to, czego nigdy nie mieliście, musicie zrobić coś, czego nigdy nie robiliście.
- Życie ciągle rzuca ci kłody pod nogi. I co teraz? - spytał Miętus.
- Otworzę tartak albo zastosuję sprawdzony sposób.
Jak będą pieniądze, to i powołanie się znajdzie.
Znamy się tylko z widzenia, a jednak nie lubimy się trochę.
- I co się pan tak pchasz na chama?! - powiedział facet w kapeluszu.
- Przepraszam. Nie wiedziałem, kogo spotkam - odpowiedziałem, zachowując wyjątkowy spokój.
Miałem cykorie, gdy tamten wyjął majcher, ale ty chromolisz nawet takich. Harpagan z ciebie.
U każdego na końcu podróży czeka jakiś rodzaj niespełnienia.
W sumie każdy z nas ma mały cmentarzyk marzeń. Mnie też zdarzyło się kilka pogrzebać, a jeszcze kilka pogrzebali za mnie inni. Niepotrzebnie wpuszczałem grabarzy do życiowych pragnień.
Każdy nosi tajemnice, które pomimo ukrywania odbijają się mimowolnie na zachowaniu.
Dobrze pan wie, o czym mówię. Powiedzmy, że jestem zapalonym fanatykiem ogrodnictwa. Przypadkowo zadarłem z ciemną stroną florystów. Poradzę sobie z nimi, ale potrzebuję czasu i pana niedowidzenia. Albo ja, albo oni. I będzie to profesorowi na rękę. W końcu ktoś musi odpowiedzieć za zniszczenia.
Niech Pan Bóg błogosławi temu, co nie pije, a postawi.
Walnij basem, synu.
Zresztą w dzisiejszych czasach, jak dziecko nie w drodze, to i ślub nie w trwodze.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl