Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "mogl ciebie", znaleziono 95

– Wciąż jestem na ciebie wkurwiony! – odparował. – Jak śmiałaś oceniać moją wydolność psychiczną?! I decydować, co mogę usłyszeć na swój temat, a czego nie?!
- Nie mogę tego znieść, Hank!
- Czego nie możesz znieść, kotku?
- Tej sytuacji.
- Jakiej sytuacji, maleńka?
- Że ja pracuję, a ty się obijasz. Wszyscy sąsiedzi myślą, że jesteś moim utrzymankiem.
- Do diabła, przedtem ja pracowałem, a obijałaś się ty.
- To co innego. Ty jesteś mężczyzną, a ja kobietą.
Wiem, że duchy chodzą po ziemi. Bądź ze mną zawsze, przyjmij jaką chcesz postać, doprowadź mnie do obłędu - tylko nie zostawiaj mnie w tej otchłani, w której ciebie nie ma. Och, Boże, tego nie da się wypowiedzieć! Nie mogę żyć bez mego życia! Nie mogę żyć bez mojej duszy!
-Czy mogę zostać u ciebie na noc?
Na jego twarzy pojawił się taki wyraz, jakbym złamała mu serce.
-Jezu, Greer. Możesz zostać ze mną do końca życia.
Nie mogę przestać sobie wyobrażać, że w świecie istnieje równowaga radości i bólu i że kiedy ją naruszysz, czując się na przykład wspaniale i szczęśliwie, to w zamian zaraz coś złego na ciebie spadnie.
Po prostu nie chcę cię stracić; chociaż nienawidzę twojej pracy, to ciebie kocham. W dodatku nie mogę patrzeć, jak nurtuje cię ta sprawa, więc pragnę pomóc.
- Czyżbyś źle życzyła swojej rodzinie?
- Nie. Ale tobie też nie mogę życzyć źle. I nie obchodzi mnie to, kim jesteś. Obchodzi mnie to, j a k i m człowiekiem jesteś.
Uwierz mi, gdy upadniesz, na dole nie będzie na ciebie czekać żadna sieć bezpieczeństwa. Dla mnie życie to nie jest coś, czym się mogę cieszyć. Ja muszę przetrwać. Twój amerykański sen jest moim koszmarem.
Wiem, że mnie kochasz, ale nie wiem dlaczego. Patrzę na ciebie i nie mogę zrozumieć: dlaczego to ja. Za każdym razem gdy odzyskuję równowagę, znowu ją tracę. Bo to nie powinnam być ja i myślę, że gdy do tego dojdziesz, zabije mnie to.
-Nie mogę ci pomóc, a ty nie możesz nam zaszkodzić.
- Tak myślisz? Kiwnijcie tylko palcem, a zapakuję was wszystkich do czarteru ku radości Vallsa. Co ty sobie wyobrażasz? Że możesz pieprzyć Francję jak sukę, a potem wytrzeć sobie fiuta w firankę?
Jeśli twe serduszko jest zranione, moje złe serce krwawi wraz z nim. W upojeniu i niezmiernym poniżeniu żyję w tobie, twym gorącym życiem, a ty umrzesz, słodko umrzesz we mnie.
Nie mogę temu zapobiec. Ja przyciągnę cię ku sobie, ty przyciągać będziesz innych; wtedy poznasz upojenie okrucieństwem, które jest niczym innym jak miłością.
„Nie ważne, jak dużą ścianę spróbujesz postawić między nami i tak będzie bolało. Cierpię. Biorę wszystko, co mogę. Miesiąc. Dzień. Kilka minut. Oddam życie za chwilę spędzoną z tobą”.
Dziecko, przyszłaś tu, by się dowiedzieć, co jest prawdą, a co nie, ale niewiele mogę cię nauczyć ponad to, co już umiesz. Ty tylko jeszcze nie wiesz, że wiesz, dlatego resztę życia poświęcisz na uczenie się tego, co już masz w swoich kościach.
[…] sama nie wiem, co bardziej boli: myśl, że to ja stracę cię na zawsze, czy patrzenie na to ile ty przeze mnie tracisz i jaki jesteś szczęśliwy przy kimś innym, kto może dać ci to, czego ja nie mogę.
Chyba mogę powiedzieć, że spadłem ci z nieba i chciałbym budować z tobą przyszłość. Jedyną słuszną i właściwą. Bądź moim niebem, moim portem ostatecznym i największą życiową inspiracją.
– Mam się kajać, że w odróżni­eniu od ciebie nie mogę pra­cować w dowol­nych godz­in­ach? Cóż, bardzo prze­praszam. Przy na­jbliższej okazji zapy­tam, czy ofi­ary nie zech­ciałyby być tak up­rze­jme i pod­dawać się gwałtom lub katowaniu w bardziej do­godnym dla mnie cza­sie.
Taka miłość to dla mnie nowość, takie pragnienie i strach, który mu towarzyszy. Kiedy zostaliśmy tu wezwani, myślałem, że to najtrudniejsze zadanie, jakie mnie w życiu spotkało, ale myliłem się. Miłość do ciebie jest trudniejsza, bo kocham cię, wiedząc, że mogę cię stracić.
-Sporządzić mogę wszystko, co mi przyjdzie do głowy - mówił Mikromił - ale znów nie wszystko do niej przychodzi. To ogranicza mnie, jak i ciebie - nie potrafimy bowiem pomyśleć wszystkiego, co jest do pomyślenia, i może być tak, że właśnie jakąś inna rzecz, nie ta, którą pomyśleliśmy i którą robimy, godniejsza byłaby urzeczywistnienia!
- Co się stało? - pyta mnie, ignorując swojego towarzysz, i unosi głowę, więc musze się odsunąć.
Patrzę na niego z góry. Jest pijany. Tak naprawdę pijany.
- Chciałam się przytulić - mówię szczerze. - Stanley powiedział, że do niego nie mogę.
- Nie możesz, zdecydowanie miał rację.
- Do Troya też nie.
- Też nie. - Uśmiecha się głupkowato. - Tylko do mnie.
- Ale ty nie lubisz.
- Dla ciebie zrobię wyjątek. Usiądź ze mną.
Walczyć, ale na litość boską jak?! Cóż mogę, czym dysponuję? Przecież ten cholerny świat jest tak urządzony, że racja i siła są zawsze po stronie tych „na górze”. Szorc tam jest! Więc jak? – pytał Boga. Jaką masz radę dla mnie, ty, który także siedzisz tam, na górze? Co ja mogę takiemu Szorcowi zrobić? Wiara przenosi góry, ale wszystkie jakoś od wieków stoją na swoich miejscach.
Sama to zrobiłam, posługując się tobą – powiedziała. – Nie ma w tym nic złego i tak powinno być. To jest jak gra na cintarze. Ty grasz na mnie, ja na tobie. Poprowadziłam cię za rękę i dostałam, co chciałam. Ale nie pokonałeś mnie. Nastąpi to dopiero wtedy, gdy nie będę umiała ci się oprzeć. Gdy oddam ci się, choć nie będę chciała, i gdy będę skamleć i błagać o więcej. Gdy sprawisz, że stracę nad sobą kontrolę i nie będę mogła niczego udawać. To być może nastąpi, ale jeszcze nie teraz. Trzeba ci więcej wprawy i samokontroli. Często będziesz dawał mi zwykłą rozkosz, ale sam zauważysz, kiedy nastąpi ten moment. Wtedy, kiedy ty
zechcesz, a nie kiedy ja będę chciała. Wtedy pokonasz mnie, tak jak w każdej chwili ja mogę pokonać ciebie.
Związek ze mną byłby dla ciebie o wiele zdrowszy. Nie byłbym twoim narkotykiem, tylko twoim powietrzem, twoim słońcem. Kącik moich ust drgnął w smutnym półuśmiechu. - Wiesz, że nawet kiedyś tak o tobie myślałam? Że jesteś moim słońcem, moim osobistym słońcem? Odganiałeś dla mnie chmury. Westchnął. - Z chmurami sobie radzę, ale nie mogę walczyć z zaćmieniem.
I nieważne jak bardzo się starałem, nie dałem rady przestać o tobie myśleć. Zaczęło mnie to zjadać od środka (...) A potem uzmysłowiłem sobie, że mogę się tak zestarzeć, leżeć jako starzec w łóżku i wciąż zastanawiać z żalem, jak mogłoby się między nami wszystko ułożyć.
Nie mogę prze­stać my­śleć o na­szym dzie­dzic­twie. O tym, co po nas zo­sta­nie, gdy odej­dzie­my. Na ten mo­ment: nic. Ale gdy­by­śmy mieli ro­dzi­nę… Głos Clau­dii umilkł, co zmu­si­ło mnie do wy­peł­nie­nia po­wsta­łej ciszy. – Je­ste­śmy ro­dzi­ną. Ty i ja. – Nie, Ethan – za­pro­te­sto­wa­ła. – Je­ste­śmy tylko parą.
- Laura, ale wiesz...- Głos Olo wyrwał mnie z objęć wspomnień. - Jeśli chcesz, ja mogę tu przylatywać, a jak się dziecko urodzi, to być tu jakiś czas. Co prawda nie mam pojęcia o dzieciach,boję się ich i uważam, że jak się obsrają, to trzeba uciekać, ale dla ciebie jakoś to zniosę.
"Daj mi dokonczyć! To bolało i nadal boli. Boję się. Nie cho kolejny raz przeżywać tego samego, a z tobą nigdy nie wiadome Raz jest dobrze, a zaraz potem zrzucasz na mnie kolejne informacje które decydują o naszym związku. Ja tak nie moge przepraszam."
Wyjdę, ale chcę, żebyś coś wiedział. E cokolwiek się wpakowałeś, pomogę ci. Nie boję się, bo wiem, że z tobą będę bezpieczna. Uwierzyłeś we mnie i w to, że mogę coś osiągnąć. Teraz musisz uwierzyć w siebie i w nas, bo ja w nas wierzę. Jesteśmy sobie przeznaczeni i dlatego już zawsze będę cię kochać.
- Czy jeden to mniej niż pięćdziesiąt jeden?
- Tyle samo — odparł stanowczo Om. Zmierzył wzrokiem głowę tsortiańskiego boga.
- Ale ty ma tysiące — zauważył bóg traszka. — Ty walczy o tysiące. Om podrapał się w głowę. Za dużo czasu tam spędziłem, uznał. Nie mogę przestać myśleć na poziomie gruntu.
- Uważam — rzekł — że jeśli chcesz mieć tysiące, musisz walczyć o jednego.
Artur na połączeniu wideo miał zmęczoną minę. Zamknął oczy i powoli potarł czoło.
– Piętnaście milionów ludzi. Z dwunastu miliardów do piętnastu milionów. Jako gatunek to my jesteśmy debilami. Może trzeba dać im wymrzeć i zacząć od zera.
– Ja nie mogę. Ty to jesteś ponurak.
-Naprawdę nie wiem, czym mam ci zagrozić. Jesteś zawodowym zerem, nie masz kobiety, pieniędzy, w całym mieście pewnie nie ma już ani jednej osoby, która by cię szanowała. Mogę ci tylko zagrozić pobiciem, ale tak często zbierasz wpierdol, że pewnie nawet nie robi na tobie wrażenia, co?
© 2007 - 2025 nakanapie.pl