Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "muses chce", znaleziono 56

Mus to mus.
Nikt nie postępuje dobrze z musu, nawet jeśli to, co czyni, jest dobre.
Ze starością przychodzi spokój: nie ma musu, nie trzeba więcej odwiedzać domów schadzek.
Planowanie nie uchroni cię przed katastrofą. Zmiany są nieuniknione, a niepewność to mus. Jeśli obudowujesz się planami, tak że bez nich nie potrafisz funkcjonować, życie traci barwy.
Śmierć nigdy bez łupu nie odchodzi. Jeśli z litości albo z musu pozwoli żyć tym, których już miała w swoich szponach, to bierze sobie za nich okup dowolny, gdzie go znajdzie, bez wyboru...
Nigdy nie wygramy z nimi. Zabijanie dla nas to praca, mus, konieczność, ostateczność. Dla nich to pasja, przyjemność... O tę setną sekundy naszego zawahania oni będą zawsze szybsi.
Łatwo jest sokołowi kpić, gdy krąży wysoko i fruwa, dokąd i kiedy chce. Mała wiśnia nie może ukryć się przed jego wzrokiem, choć przesłania ją wiele liści. Nie może uciec. Mus czekać, aż ją ktoś zerwie albo wiatr strąci z drzewa. Nie może się sama pocałować!
Na bankietach organizowanych przez firmę Bastka poznała kilku znanych ze skandali rockmanów. Spodziewano się, że będą łoić spirytus rozcieńczony krwią i pogryzać surowymi szczurami. Tymczasem każdy z dawnych skandalistów już na wstępie poprosił o zieloną herbatę organic. I lekki mus z selera.
Pisanie to przeklęty mus. Jeżeli ktoś, stojąc przy agonii najdroższej osoby, wychwytuje mimo woli z jej ostatnich drgawek wszystko, co da się opisać, to jest prawdziwy pisarz. Filister zaraz krzyczy – podłość! Nie podłość, panie, tylko męka. To nie jest zawód. Tego się nie wybiera jak posady biurowej. Spokój mogą mieć tylko ci pisarze, którzy nic nie piszą. A są tacy. Pławią się w oceanie możliwości, rozumie pan. Żeby wyrazić myśl, trzeba ją pierwej ograniczyć. A to znaczy zabić.
Co sprawiło, że Janusz Kurczab nie jest wymieniany jednym tchem ze wspinaczami złotej ery polskiego himalaizmu, jak Jerzy Kukuczka, Wanda Rutkiewicz, Krzysztof Wielicki, Andrzej Heinrich, Leszek Cichy, Wojciech Kurtyka, Maciej Berbeka czy ciut młodszy Artur Hajzer? Wszyscy oni byli jego kolegami, z wieloma się wspinał, kilku uczył wspinaczki.
Kurczaba znają pasjonaci górskiej historii, ale dla innych pozostaje anonimowy.
A przecież w historii polskiego sportu jedynie Kurczab oraz szybownik i saneczkarz Jerzy Wojnar zostali odznaczeni Złotymi Medalami za Wybitne Osiągnięcia Sportowe w dwóch różnych dyscyplinach. Nie ma w Polsce wyższego sportowego odznaczenia, podobnie jak nie ma na świecie wielu tak wszechstronnych mistrzów.
Przygodę z taternictwem rozpoczął już jako wyczynowy sportowiec. Niewątpliwie pomogło mu to błyskawicznie wskoczyć do taternickiej elity.
Jano miał nosa do wynajdywania nowych dróg w skale, umiejętnie dobierał zespoły do przewidywanych trudności. Był inicjatorem i mózgiem wielu wypraw, a w finale górskiej kariery poprowadził sześć dużych ekspedycji na szczyty dziewicze lub tak znane i wymagające jak K2.
Marcowe wspinanie to bajka. Przy odrobinie szczęścia słońce oczyści skałę ze śniegu, a czasem i lód wytopi.
Dobry aktor często jest egocentrykiem, Woszczerowicz był z tych skrajnych. Apodyktyczny, w dorastaniu syna obecny był rzadko.
Gdyby powstała Polskosłowacja, mielibyśmy całe Tatry, bez pieczątek w dowodzie i paszportowych korowodów, stref nadgranicznych, wopistów (żołnierzy Wojsk Ochrony Pogranicza). Za Tatry zgodziłbym się nawet na Słowacjopolskę.
Dłonie nie znalazły oparcia. Upadł. Przekręciło go. Na bok, na plecy. Zobaczył chmury uciekające za ocienioną grań, odsłonił się kobaltowy błękit nieba.
Zero paniki. Zdawało mu się, że panuje nad nieplanowanym odwrotem spod ściany. Zero lęku. Kontrolował myśli gnające po głowie. Wbrew opowieściom tonących i zasypywanych taśma wydarzeń z młodości nie sunęła przed oczami. Zero nerwów. Chłodno analizował sytuację. Nie panikować!
Natura dała pokaz mocy - i nagle wszystko stanęło. Śnieg zmieniał się w beton. To druga groźna faza lawiny, unieruchamiająca.
Nie lubił nerwowego wysiłku podróży, ale cóż, okoliczności zmuszały. Dwa razy do roku kupował bilet drugiej klasy ze zniżką dla emeryta. Wsiadał na stacji Warszawa Wschodnia i wyruszał sprawdzić, jak ma się choróbsko.
W przypadku Janusza studia okazały się wyzwaniem z góry (i przez góry) skazanym na niepowodzenie. To tak jakby w klapkach, bez liny i haków atakować Filar Kazalnicy. Kilkadziesiąt godzin absencji na każdym z pięciu rozpoczynanych kierunkach było nie do nadrobienia.
Cenię drogi, które prowadzą wprost, ale też te, które są zgodne z logiką ukształtowania formacji, kluczą wśród spiętrzeń, wykorzystują naturalne drzwi do trudności, jak kominy, płyty itd. Takie ściany w Tatrach mają Słowacy, przede wszystkim zach. Łomnica, Galeria Gankowa, pn. ściana Małego Kieżmarskiego.
Cenię drogi, które prowadzą wprost, ale też te, które są zgodne z logiką ukształtowania formacji, kluczą wśród spiętrzeń, wykorzystują naturalne drzwi do trudności, jak kominy, płyty itd. Takie ściany w Tatrach mają Słowacy, przede wszystkim zach. Łomnica, Galeria Gankowa, pn. ściana Małego Kieżmarskiego.
Sama kocha góry i raz na trzy lata jeździ do Zakopanego, do ośrodka Ministerstwa Zdrowia na dwutygodniowe wczasy, ale żeby narażać życie, szczególnie gdy się przeżyło wojnę? Nie potrafi tego zrozumieć, choć od lat widzi radość, jaką synowi daje wspinaczka.
Ze szpadą w dłoni nawet w późnym wieku młodniał. Sylwetka mu się prostowała, znikał pokaźny brzuch, z którego na co dzień zsuwały się na boki napięte szelki - zdecydowanie wolał je od paska.
Spała na wycieraczce schroniska w Morskim Oku, byleby być blisko Janusza. Przez kilka lat przyjeżdżała pod ściany, gdzie się wspinał. Jak udawało jej się go namierzyć, nie wiadomo. Bardzo go to męczyło, drażniło, a my mieliśmy ubaw.
W elitarnym środowisku wspinaczy, gdzie talent znaczył więcej niż stanowisko, funkcja kierownika wyjazdu ograniczała się do wzięcia sobie na głowę niedogodności związanych z koordynacją wyprawy i gaszeniem pożarów organizacyjnych.
Dziś obaj siorbali stygnącą kawę. Jano trzymał szklankę w lewej ręce. Wszystko, co wymagało precyzyjnego i mocnego chwytu, robił lewą. Kolejni znajomi w długie schroniskowe wieczory próbowali wyciągnąć z niego mrożącą krew w żyłach górską opowieść o wypadku i amputacji, a otrzymywali wspomnienie z dzieciństwa.
Niezmiennie dziwiła Dyzmę rzetelność opowieści. Szczegóły nie zmieniały się o jotę.
Był "włocholubem", to nie ulegało wątpliwości. Znał język i miał wielu znajomych we Włoszech. Miał nadzieję, że niedługo pojadą tam razem z Dyzmą. Teraz smakowali każdą upływającą na nicnierobieniu minutę. Kochali góry nie tylko za majestat i wolność, jaką dawały. Bez nich pewno by sie nie spotkali.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl