Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "olga rudnickie", znaleziono 126

Mąż Matyldy wyglądał jak paszczur po kuracji odchudzającej. Tudzież szczurołak z Wiedźmina, którego komisarz Mizera namiętnie czytała. Krótko mówiąc - miernie, mizernie i nijako.
Związki często opierają się na przeciwieństwach, które najpierw ludzi łączą, potem wkurzają. Przeciwieństwa mogą też wzajemnie się uzupełniać, ale w tym przypadku obstawiała pierwsze wrażenie.
Zaniedbany zarost, przydługie włosy, do tego nastroszone. Ciało chude i wysokie, cud, że jeszcze się nie złamało pod ciężarem zgarbionych ramion. Jedyne, co można mu było zapisać na plus, to brak brzucha. Facet miał tylko kręgosłup i pępek. I ręce tak długie, że gdyby zgarbił się jeszcze trochę, wiązałby buty na stojąco.
Po kilku godzinach spędzonych w trumnie Matylda była wściekła jak dzika osa.
- Matylda weź się w garść - szepnęła do siebie. - Nie słuchaj podświadomości, bo nic dobrego ci nie podpowiada. Lepiej rozważ swoje możliwości.
Stary pierdziel, pomyślała z niesmakiem, patrząc, jak Tomczak wciska w spodnie pomiętą koszulę. Zasłonił rybi brzuch, ale przez niedopięty guzik na szyi wystawały siwe kręcone włosy, co nie poprawiało ogólnego wrażenia, jakie sprawiał jeszcze podczas służby - niedomytego gliny rodem z seriali policyjnych, w których ten najbardziej skacowany, społecznie wyobcowany i wymiętolony przez gorzałę, baby i fajki detektyw błyszczał intelektem, nie przejmując się - podobnie jak Brudny Harry - takimi niuansami jak przepisy. Dla uściślenia - Tomczak nie błyszczał.
- Myślałem, że cię nie ma albo szlag cię trafił, tak długo nie otwierałeś - powiedział Antoni, korzystając z zaproszenia.
Przez ostatni rok zapomniała, jak bardzo szczery potrafi być Tomczak. Te "wysiedziane" krówki, które zazwyczaj nosił w tylnej kieszeni spodni, gniotąc je przez pół dnia - zawinięte w chustkę do nosa, używaną również do wycierania potu z czoła, resztek jedzenia z wąsów i wolała nie wnikać do czego jeszcze - by potem częstować nimi kolegów, zanim sam włożył jedną do ust i dziamgał, mlaszcząc i cmokając, gdy ciągnący się cukierek przyklejał się do podniebienia - śniły jej się po nocach jeszcze kilka miesięcy po jego przejściu na emeryturę.
Facet zmienia babki częściej niż ja gacie, ale nie wiem po co, bo wszystkie takie same.
Na końcu języka miała już uwagę, że nie można ufać zdrajcy, bo jak zdradził jednego szefa, zdradzi i drugiego.
Mrówa uśmiechał się do niej jak kot, który pożarł kanarka i popił go śmietanką.
Tomczak spojrzał na niego ostrzegawczo i groźnie zarazem, co skutkowało jedynie ponownym uniesieniem brwi przez mecenasa i niczym więcej. Zdechła ryba ma więcej emocji, pomyślał komisarz, trzaskając drzwiami dla podkreślenia wagi swych słów, ale czego spodziewać się po ludziach, którzy na co dzień obcują z przestępcami? Muszą mieć jaja jak granaty, żeby im po nogawkach nie ciekło, jak bronią jakiegoś psychola.
Jeśli umiejętność wymiany żarówki świadczy o tym, że jest feministką, to pewnie tak jest, ale skąd pomysł, że feministki są męskie? Jak tak dalej pójdzie, zacznie z Tomczakiem popijać piwko, wcinać smakująca mułem rybę i narzekać, jak to babom się w głowach przewraca.
Była jak Jaś Fasola, upuszczający zapałkę na lont poprowadzony do arsenału i odjeżdżający z zadowolonym uśmieszkiem za horyzont, podczas gdy w tyle za nim płonął już cały świat.
Pomyślała wówczas, że ma przywidzenia. Tacy mężczyźni istnieją tylko w książkach o wilkołakach. A potem istnieją tylko w książkach o wilkołakach. A potem przedstawił się głosem silnym, dudniącym, zarazem tak aksamitnym, aż zrobiło jej się gorąco w... właściwie wszędzie.
odwracając się, wpadła wprost na Miecia, który niósł przed sobą ogromny wieniec.
Osłonił się nim jak tarczą i niepewnie spojrzał na całą trójkę. Sądząc po jego wzroku, najbardziej bał się Matyldy. Ksawery nawet to rozumiał. Czasami sam jej się bał.
Gdy nie bał się o nią.
- Kobiety - mruknął tak, by nie słyszała. - Piekło jest waszymi emocjami wybrukowane.
- Komisarz Tomczak mówi, że ci z kryminalnej to gumisie i że po przejściu na emeryturę i oddaniu odznaki czuje się jak impotent. Gumisiowy impotent - wyjaśniła.
A teraz mów, o co chodzi, zanim zdechnę z ciekawości i przedwcześnie nakryję się kopytami. Nie po to zmieniłam styl życia, żeby teraz pierdyknąć w kalendarz przy jebanym rumianku.
Nawet koza do woza sama nie przyszła, tylko na sznurku ją przyciągnęli, ale dobra, kombinuj, mała, może coś z tego będzie...
Z jednej strony jako policjantce było jej łatwiej, z drugiej trudniej, gdyż mniej jej było wolno.
Oni nigdy nie są tak cwani, jak im się wydaje. Wie pani, jaka jest definicja zbrodni doskonałej? Nikt nie wie, że została popełniona.
To wspaniale, że możesz liczyć na rodzinę – powiedział.
– Oczywiście, że mogę liczyć! To moja rodzina!
– A narzekałaś na nich!
– Oczywiście, że tak! Przecież to moja rodzina!
Niby miał wnuki i mógłby dziadkować, ale te współczesne dzieciaki to takie wymoczki, że ani głosu podnieść, ani krzywo spojrzeć, bo zaraz płacz i lament, i psychoterapia, za którą jeszcze musiałby płacić.
Nie obrażamy klienta! Nie nazywamy go chujkiem! Nie nazywamy go impotentem! Nie plujemy mu pod stopy! I czego jeszcze nie robimy?! No, komisarzu Tomczak?
Kiedyś ludzie myli się tylko w soboty - i to cała rodzina w tej samej wodzie - i żyli, a teraz? Żel! Szampon! Odżywka! Balsam! Maść na hemoroidy! Co za czasy! Nawet w policji nie mieli takich wymagań.
Nocna obserwacja na ogół nudna rzecz, choć skok przez płot, gdy trzeba uciekać przed psami, potrafi ją urozmaicić. Ale wylądować na kolanach w jedynej kałuży w promieniu kilometra - to trzeba mieć pecha!
- Sprawa jest legalna - zapewnił, gdy przestał się śmiać.
- "Zjedz jabłko - powiedział wąż do Ewy - będzie fajnie".
- Mogłabyś na tym skorzystać.
- Powiedział pająk do muchy.
- Jesteś idealna do tej roboty.
- Ostatnie słowa wypowiedziane przez Kubę Rozpruwacza.
- Można zarobić.
- Na piramidzie finansowej też.
Obym tylko nie była jak rodzice, którzy mają syna chuligana i czekają, aż latorośl z tego wyrośnie. Wyrosnąć to można, ale ze spodni albo butów.
Umowa przygotowana przez mecenasa Piaseckiego miała tyle stron, co ordynacja podatkowa, przez którą Matyldzie nie udało się przebrnąć do końca.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl