Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "pan to toczek", znaleziono 6

Dla niej wszystko jest tak, jak należy: hurtowe ilości różu na policzkach w połączeniu z pstrokatą różową apaszką na szyi, noszoną nawet do szlafroka o wieloróżowych barwach, różowe kapcie z różowym pomponem i do tego zestawu priorytetowy element, czyli różowy toczek na głowie. Marcela mogłaby wyjść z domu z gołym tyłkiem, ale bez toczka nie ruszyłaby się nawet pół centymetra. To jej znak rozpoznawczy.
Większość społeczeństwa rozpoczyna swój dzień od kawy, ewentualnie od wody z cytryną na czczo. Marcela każdy dzień zaczyna od tego, że przy pomocy lakieru super strong połysk formuje ze swoich włosów coś, co kształtem przypomina kretowisko i na to coś, przy pomocy niepoliczalnej ilości wsuwek, wpina toczek. Całość finalnie wygląda tak, jakby na kretowisku spoczął jeż.
Na ulicy nie biorą mnie już za turystę. Poruszam się pewnie, taszczę siatki z zakupami na obiad i książkami, nie robię zdjęć. Ale mimo to wciąż jestem i zawsze chyba będę obcy- nadal bowiem zaglądam niegrzecznie w okna.
- Niby ładny - orzekła wreszcie - ale jakiś taki dziwnie pomarańczowy, nie sądzi pani? Wygląda, jakby był pomalowany.
- No wie pani! - oburzyła się sprzedawczyni. - Toż to nasz, polski, świeży boczek! Prosto z Niemiec! Ledwie co go w zeszłym miesiącu przywiozłam z hurtowni.
W chłodne wieczory, gdy przyroda ukrywa się pod kocem ciemnej mgły, eksploruję świat kulinariów. Dla mnie chrupiący boczek i śmietankowe lody to prawdziwa melodia dla podniebienia, która rozgrzewa duszę i dostarcza rozkoszy moim zmysłom. To połączenie smaku i konsystencji, które potrafi sprawić, że każdy wieczór staje się magicznym przeżyciem. Polecam.
Krótki marsz i łatwy stoczek dzieliły nas od wierzchołka przykrytego czapką śniegu. Wdrapaliśmy się wszyscy po kolei na ten dość obszerny czubek, pogrążony w cieple wieczoru. Było trochę krzyku, dużo śmiechu i parę wspaniałych chwil, kiedy nie myśleliśmy o zimnie, pragnieniu i niebezpieczeństwach schodzenia. Na szczycie tylko piętnaście minut i już w dół. Trzeba wracać. Przez następne dwa i pół dnia zjeżdżaliśmy, spuszczaliśmy ładunki, wycofywaliśmy się. Nie uniknęliśmy incydentów i zagrożeń. Były złe biwaki i rozgorączkowane głowy. Ale wszyscy co do jednego zeszliśmy w dół, do horyzontalnego świata, który zwykliśmy nazywać domem. Często zadaję sobie pytanie, co było kluczem do sukcesu na Uli Biaho. Na Boga, taki sukces nie zdarza się podczas każdej wyprawy. Sądzę, że była to zasługa zespołu. Pomijając kierownictwo, cel, drogę, pogodę i tuzin innych czynników, które mają zasadniczy wpływ na powodzenie wyprawy, to jednak zawodnicy wygrywają lub przegrywają mecz. Schmitz, Forest, Kauk i ja przez ten krótki okres tworzyliśmy jedno ciało i duszę – i zwyciężyliśmy. Inny czas, inne miejsce, inni uczestnicy – i Uli Biaho, zamiast wspomnienia, pozostałyby nie zrealizowanym marzeniem. s. 126
© 2007 - 2024 nakanapie.pl