Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "piotr temu 3", znaleziono 40

Więzienie gnije.
Siedzę na swojej koi. I trochę się zastanawiam, co tu dalej robić. Podłoga z szarych płytek. Pietrowe łóżka. Niebieskie koce. Osiem stołków.
Siedzę i czuję, jak wszystko śmierdzi. Wszyscy się pocą. Wszyscy leżą. Okna pozamykane. Siedzę i nic mi nie pasuje.
Ja zajebałem swoją starą tłuczkiem. Straszny był z niej kawał kurewny. I waliła mnie w łeb rondlem, jak spałem. Jednego wieczora się ociupinkę za dużo napiliśmy, a ona ociupinkę za dużo mnie wkurwiła. To wziąłem tłuczek, żeby ją uspokoić...
Zdejmuje koszulkę. Pokazuje nabite na siłowni i na bombie mięśnie. Jest duży. Jak automat od Coca-Coli.
Śpię zawinięty w kawałek koca. Zwinięty w kłębek. O ile w moim przypadku można mówić o jakimkolwiek kłębku.
Ostatni raz czułem się tak dobrze jakieś pięć lat temu. Tuz przed. Wtedy jeszcze zdarzało się pić bimber na działce i szampana w towarzystwie dziwek - ładnych, ale dziwek - ciągnąć wąsa na Kanarach, iść w tango na kilka dni albo kilka tygodni, nikomu to w końcu nie przeszkadzało. Nawet jeśli koleżanki były dwie. Albo trzy.
Wrzucam do ust gumę do żucia, żeby wytrzeć posmak pawia. Miasto dwóch ulic i rynku - myślę ponuro. Pypeć na mapie, znany tylko z jednego: Kombinatu, który produkuje paliwo, który karmi, który poi, który ubiera i który wnerwia wszystkich Polaków, poza Kombinatem oczywiście. Miasto jednego zakładu. Proszę, godzina dwudziesta pierwsza, czwartek, wszyscy w łóżkach i psy dupami szczekają.
Kiosk Ruchu stoi ze trzydzieści lat. Najpierw siedziała tu stara Agnieszczakowa i sprzedawała fajki i gazety. To były czasy, że ludzie palili po dwie paczki dziennie. Plotka głosiła, że jak ktoś dobrze pogadał, to mógł tu dostać pół litra i solidny kawał wiejskiej kiełbasy na zagrychę.
To były inne czasy. Już ich nie ma.
Jadę na myjnię bezdotykową. Wrzucam pięć ziko i z ponura miną spłukuję rzygi z gumowych dywaników. A później paczką wilgotnych chusteczek dla niemowląt (zmyją wszystko, sekret perfekcyjnego taksówkarza) usiłuję doczyścić kanapę.
Cały świat składa się z rzygów i gówna.
Po pół godzinie , cały zlany potem, siadam z powrotem za kierą. W środku od tych chusteczek wali chemią. Chyba chodzi o to, aby matka, przewijając dziecko, traciła węch na kilka minut.
Nawet młode dziewczyny nie szanują chłopaka, nad którym mają władzę absolutną. Najbardziej lubią chujów, którzy ich nie chcą.
Ledwie włażę do galerii, a przy samym wejściu prawie się potykam o stara kobietę w szarym dresie.
Jej twarz coś mi mówi, tylko nie wiem co. To kolejna rzecz wkurwiająca w małych miastach.
Każdy zna każdego.
Albo chociaż o nim słyszał.
Morał tej historii jest taki, że jak cię czymś częstują, to bierz wódkę albo wodę.
Na koniec wszyscy jesteśmy tylko wspomnieniami.
Nie jesteśmy narodem zwycięzców, ale wszyscy Polacy to jedna rodzina, miała matka syna i bania u Cygana do rana.
W dzisiejszych czasach bycie dżentelmenem jest traktowane jako oznaka słabości.
Mężczyźni całe życie poszukują dwóch rodzajów kobiet : świętej oraz ladacznicy. Święta zostaje zazwyczaj żoną.Święta podaje obiadn, rodzi dzieci, przewija je, wyprawia do szkoły, jedzie się z nią na wakacje. /.../Ladacznica suży do dzikiego rżnięcia. Do SMS-ów wysyłanych tuz po północy. Do nagich zdjęć. Do uwodzenia. Do seksu na podłodze. Na umywalce. Na blacie w kuchni.
Gdyby kochanki odrzucały kochanków za to, że mają żony, nie byłoby żadnych kochanków ani żadnych mężów.
Miki chyba nie był gotów na korepetycje z kodeksu, bo znowu obrzucił mnie wściekłym spojrzeniem.
Kiedy nie wiesz, o co zapytać dziecko, bo nie macie żadnych tematów wspólnych, pytasz, jak było w szkole. Męża pytasz, jak było w pracy. Proste.
Jacula wparował do kancelarii niczym szerszeń, którego ktoś kopnął w dupę. Wszedłem dostojnie zaraz za nim.
- No tak - zreflektował się Stokila. - Zapomniałem, że ty, mecenasie, rozrzucasz kasę jak rolnik gnojówkę po polu.
Człowiek jak gówno na kole, raz na górze, raz na dole.
Znacie się na kobietach jak świstak na łowieniu ryb.
W Polsce nawet pogoda robi nas w chuja.
Prawnicy są potrzebni jak oczyszczalnia ścieków, która kieruje gówno w odpowiednią stronę. A każdy adwokat jest uzależniony od listonosza i zszywacza.
Ale w klubie rozmowa nigdy nie jest specjalnie łatwa, bo nie po to się otwiera kluby, żeby ludzie ze sobą rozmawiali. Jakby za dużo rozmawiali, to jeszcze by się zniechęcili.
Naburmuszony młody usiadł na tylnym siedzeniu i przypiął się pasami. Oderwanie się od gry w celu wyjazdu w niedzielę do dziadków podjarało go niemożebnie. Cierp, pomyślałem ze złośliwą satysfakcją. Niedziela jest. Wszyscy cierpią.
Ale nawet one przykuwają twoją uwagę tylko na chwilę. Później zostawiasz je i idziesz dalej. Koncentrujesz się tylko na sobie. Niby z kimś, ale cały czas solo, niby jesteś mężem i ojcem, ale żyjesz jak kawaler. Nie jesteś zdolny do żadnych zobowiązań. Jesteś jak taki... (...) miły, sympatyczny współokator.
Jest druga rano. Godzina tęsknoty za ludźmi, którzy nie tęsknią za nami.