Wyszukiwarka

Czy chodziło Ci o: plecyplaczplaciplacupsich ?
Wyniki wyszukiwania dla frazy "plich", znaleziono 55

"W Londynie styl ma większe znaczenie niż względy praktyczne. Liczy się wygląd. Pocałunki na niby i noże wbijane w tej samej chwili w plecy."
"Pamiętam, jak w pewien weekend pomagałam ci w pracy. Bawiłam się z dziećmi, podczas gdy ty zajmowałaś się ich matkami. Jedna z kobiet stwierdziłam, że jestem piękna. Uderzając piękna. W samochodzie w drodze do domu powiedziałeś, że uroda daje siłę. I kamuflaż. Dawała mnie i będzie dawać tobie."
-Ali, powinnaś wiedzieć...nie boje się... umrzeć.
Wstrząs! I to niezbyt przyjemny.
-Wiem- Ktoś, kto bał się umierać, nigdy nie potrafiłby naprawdę żyć, a Cole Holland zdecydowanie żył.- Dlaczego mi to teraz mówisz? Obiecałeś mi i musisz dotrzymać słowa.
-Jesteście już zaręczeni? Ty i Ali?
-Nieoficjalnie. Wciąć pracuję nad oświadczynami.
-Coś, co stopi z miejsca jej majtki, jak się domyślam.
-Sugeruję wielki transparent na niebie, z napisem: Zabijaj Ze Mną Nieumarłych Po Wsze Czasy- mówi River
Cole pokazuje mu palec.
W 2006r w ankiecie przeprowadzonej przezBBS wśród 500 młodych imigrantów w Wielkiej Brytanii(wielu z nich było muzułmanami, ale część także Hindusami i Sikhami)jeden na dziesięciu odpowiedział,że honorowe zabójstwa można usprawiedliwic
"Masz dziecko? Musisz je wychować dlatego, że je chciałeś, a nie dlatego, że ono o to poprosiło. Można być wdzięcznym za wiele rzeczy, w tym za istnienie, ale nie powinno się płacić podatku za życie, które nam ktoś dał."
Pamiętaj, że ludziom nieszczęśliwym, żyjącym w przeczuciu słusznych moralnie wyborów, coś w końcu odp****ala. I wiesz, bardzo się tego obawiam, ale jeszcze bardziej obawiam się tego, że kiedyś jak bohater komiksu Marjane Satrapi "Kurczak ze śliwkami" Nasser Ali, uświadomiwszy sobie, że nie ma we mnie już żadnej radości życia, położę się do łóżka, postanawiając po prostu umrzeć.
„Żyj pełną piersią, baw się, nie odkładaj nic na później. Nigdy nie wiesz, kiedy zadzwoni telefon, kiedy w życiu coś Ci tąpnie.”
Dziś dziwię się, że tak mogłam myśleć, ale póki się czegoś nie przeżyje samemu, nie można oceniać zachowania i reakcji innych.
Chcę (...) żebyś nie bała się w życiu bać. Strach bywa potrzebny. Motywuje, stawia do pionu, popycha do działań, których w innej sytuacji być się nie podjęła. Grunt to umieć stawić mu czoła. Łatwo nie będzie, ale przecież nikt nie obiecywał wiecznego urlopu, prawda?
Bądź sobą. Sobą taką, jaką chcesz widzieć w lustrze każdego dnia i przyglądać się sobie z uśmiechem, a nie z ciągłym strachem w oczach, że o kogoś lub o coś musisz walczyć.
Nie zrywa się relacji z drugim człowiekiem bez wyjaśnień. Nieważne czy to przyjaciółka, czy miłość Twojego życia. Ja wiem, że czasami najłatwiej zniknąć. Życie jest jednak tak pełne niespodzianek, że nigdy nie wiesz, czy powrót nie będzie konieczny. Wtedy trzeba rozdrapać stare rany, żeby nawiązać kontakt na nowo.
Bo rodzina to największy skarb, jaki w życiu człowiek może mieć. Rodzina, która kocha, wspiera, pomaga i jest. Nawet gdy zdarzą się kłótnie, czy nieporozumienia, zawsze trwa razem, silna, gotowa do pomocy. Bo to ludzie tworzą przystań, a nie cztery ściany. Pamiętaj o tym.
Żyj pełną piersią, baw się, nie odkładaj nic na później. Nigdy nie wiesz, kiedy zadzwoni telefon, kiedy w życiu coś Ci tąpnie. Grunt, żebyś nie żałowała żadnej decyzji, nawet tej błędnej. Ją zawsze można naprawić. Żebyś z uśmiechem patrzyła w przeszłość, radośnie kroczyła w teraźniejszości i śmiało patrzyła w przyszłość, nawet jeśli ta miałaby malować nie takimi kolorami, jak sobie wymarzyłaś.
Niedopowiedzenia to najgorsze, co może zniszczyć miłość. Każdą. Nawet tą, która miała nie mieć końca.
Nie warto rozbijać się ciągłymi pretensjami czy podejrzeniami o codzienność.
Praca serca nie ukoi moje dziecko.
Gdy kobieta nie wie, co założyć, to niech zakłada małą czarną. Klasyka zawsze się wybroni.
Jak ci niedobrze to uciekaj, jak czujesz, że warto, to walcz.
(...) gdy robisz coś na siłę, albo z rozsądku, bez pasji to będziesz kiedyś tego żałować. Prędzej lub później, nawet nie wiesz kiedy przyjdzie dzień, kiedy uświadomisz sobie, że żałujesz (...).
(...) słowo pisane potrafi zdziałać więcej, aniżeli to wypowiedziane.
(...) przyjaciółki, częściej niż krytykują, powinny karmić się wsparciem.
Wszystko jest po coś. Ktoś tam u góry to planuje, mając w tym jakiś cel, a nam maluczkim niekoniecznie jest dane to pojąć. Pisząc to chcę jedynie, byś zrozumiała, że jedno wydarzenie pociąga za sobą inne i ze złych tragicznych rzeczy, mogą narodzić się te piękne. Nie na darmo mówią, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Tego się trzymaj, idąc przez życie! Porażki przyjmuj z pokorą, wyciągaj z nich wnioski, przekuwaj je w zwycięstwo. I kochaj całą sobą. Pamiętaj, wszystko jest możliwe.
Nie mogła mnie ze sobą zabierać, bo rodzice Witka mieli skórzane kanapy. Phi. Raz je podrapałem i od razu wielkie halo. I tak były brzydkie i śmierdzące. [...] Poza tym nie mogłem towarzyszyć Ali z powodu Karmelka. Psa rodziców Witka. W zasadzie trudno nazwać psem to dziwne, jazgoczące coś. Był dwa razy mniejszy ode mnie. Przypominał mysz. Chyba żaden kot by się nie powstrzymał. Trochę go poturbowałem raz czy drugi... Przecież się wylizał.
A mogłem zadusić.
J. Lipiec, Rywalizacja i perfekcja, [w:] Kalokagatia, Kraków 1988, s. 17-21 W całym sporcie, we wszystkich jego dziedzinach dziś uprawianych, a nawet we wszystkich dających się przewidzieć przyszłościowych konkurencjach, w rodzaju dziesięciokilometrowego czołgania się w tunelu ze strzelaniem z łuku do rzutków co jedno okrążenie – a więc w sporcie uprawianym wczoraj, dziś i możliwym jutro, obowiązująca zasada wyczynu ponad przeciętność obejmuje dwa możliwe warianty wyłaniania zwycięzcy i zwycięstwa jako niezbędnego atrybutu każdego wydarzenia sportowego. Pierwszy – poprzez bezpośrednie pokonanie przeciwnika, czyli innego człowieka, innych ludzi. Drugi sposób – to zwycięstwo pośrednie, lecz poprzez bezpośrednie pokonanie granicy pewnej konwencjonalnej i abstrakcyjnej wartości, którą jest zazwyczaj tak zwany rekord, czyli dotychczasowa "najlepszość". Obydwie te formy współżyją ze sobą zgodnie w ramach tego samego zjawiska, jakim jest sport, choć prawdopodobnie wyznaczają inne drogi i inne cele dla gatunku ludzkiego. Nie chodzi, oczywiście, o to, że przebieg konkurencji, w której bliska obecność rozradowanego zwycięzcy i pokonanych współzawodników wyznacza inną dramaturgię zdarzeń, niż samotny bieg długodystansowca po rekord świata, po którego pobiciu wskazówka chronometru ani drgnie z emocji. Rzecz nie w tym, jaki jest konkretny, techniczny mechanizm oceny współzawodników, by spośród nich wyłonić zwycięzcę, niewątpliwie bowiem istnieją poważne różnice między ogłoszeniem zwycięstwa boksera przez nokaut z arytmetycznymi działaniami na wskaźnikach subiektywnych not sędziowskich w tańcach na lodzie. Osiągnięcie zwycięstwa, które jest celem najwyższym, bądź samo tylko pretendowanie do najlepszego rezultatu w sportowej konfrontacji inaczej kształtuje się w przypadkach gdy chodzi o wykazanie przewagi tu i teraz nad rywalami – inaczej zaś, gdy teraźniejszość ustępuje pola innym wymiarom: przeszłości i przyszłości, równocześnie stawiając barierę przyszłym próbom jej pokonania, zupełnie inaczej niż zwycięzca konkretnego biegu, skoku czy walki, którego nazwisko, co prawda, nie zawsze – bo tego nikt mu nie odbierze – zostanie w annałach i czasem w żywej pamięci ludzkiej (symbolem czego jest medal, absolutyzujący dany czyn), ale też naprawdę nie przekracza swym sukcesem pewnej chwili, danego teraz, tego momentu, kiedy właśnie wygrał w obrębie konkretnego wydarzenia. Pokonanie człowieka jest aktem jednorazowym i pod pewnym miejscem pozbawionym miejsca w historii, ponieważ nie ma sposobu, by przenieść dane zwycięstwo, osiągnięte w walce konkretnej, uwarunkowanej miejscem, czasem pogodą, samopoczuciem sportowców, na inny teren, w inny czas, w inny układ determinacji. Zwycięstwo nad drugim człowiekiem odnosi się więc tylko od tej chwili, w której zostało osiągnięte i za nieszkodliwą zabawę fantastów należy uznać na przykład plebiscyt na najwybitniejszego w świecie sportowca roku lub dywagowanie żurnalistów, czy futboliści węgierscy z czasów Puskasa, Bozsika i Koscisa pokonaliby Holandię Cruyffa, Needkensa i Ransenbrincka, bądź tez jak zakończyłby się pojedynek Joe Louis – Muhamed Ali. Osiągnięcie wyniku, który jest wartością wyraźnie określoną – zwykle liczbowo – pozwala natomiast umieścić każdy rezultat, uzyskany kiedykolwiek, gdziekolwiek i przez dowolnego człowieka (byle zostały zachowane pewne elementarne konwencje odnośnie do warunków, sprzętu i sposobu mierzenia) w pewnym ciągu dziejowym, zazwyczaj progresywnym, w którym poszczególne wartości (wyniki) są charakterystycznymi punktami tej skali. Mówiąc jeszcze inaczej: zwyciężając w bezpośredniej walce sportowiec osiąga przewagę nad innymi, tu i teraz zgromadzonymi sportowcami, zwyciężając zaś pośrednio, poprzez uzyskanie wybitnego wyniku osiąga przewagę nad wszystkimi ludźmi, którzy do tej pory próbowali podobnego działania, a także rzuca wyzwanie, każdemu następnemu, zmuszonemu automatycznie do przyjęcia walki nie z rekordzistą, ale z jego abstrakcyjnym tworem, czyli rekordem. Rozróżnienie to – występujące notabene nie tylko w sporcie, ale w wielu innych dziedzinach aktywności ludzkiej – pozwala właśnie na najjaskrawszym przykładzie, jakim jest sport, ukazać dwie tendencje uzewnętrzniania się stosunków między ludźmi. Jedna tendencja, którą nazwiemy rywalizacyjną, polega na tym, że człowiek swą wartość usiłuje określić poprzez wielokrotne, ale zawsze zorientowane na konkretne tu i teraz przyrównywanie się do pewnego konkretnego innego człowieka. Druga tendencja, mająca charakter perfekcjonistyczny, na dalszym planie zostawia postu lat bycia lepszym od kogoś innego, natomiast koncentruje się na wysiłku bycia lepszym od siebie samego, czyli od takiego, jakim się było uprzednio. Obie tendencje wyznaczają w założeniu nie kończący się nigdy program przyszłościowy: tendencja rywalizacyjna w ciągłym poszukiwaniu przeciwników, by się do nich przyrównać i pokazać, że się nad nimi góruje; tendencja perfekcjonistyczna w stawianiu sobie coraz wyższych wymagań, stałym przekraczaniem pułapu osiąganych uprzednio rezultatów. Rywalizacjonizm i perfekcjonizm dysponują tez – wedle swych skal wartości – różnymi granicami swych programów; dla pierwszego granicą tą jest być lepszym od wszystkich, dla drugiego – być po prostu bardzo dobrym, tak dobrym, jak to leży w możliwościach ludzkich. W rozwoju ludzkości – a więc w skali daleko szerszej niż wyznacza to rozwój człowieka Wyczynu Sportowego – obie te tendencje przeplatały się wzajemnie, żeby nie rzecz wprost: warunkowały się dialektycznie. Wydaje sie jednak, iż skoro zasadne jest przyjęcie samego rozróżnienia owych tendencji, to należy stwierdzić, że choć ruch społeczny w ogóle wykazuje głównie cechy rywalizacyjne, to rozwój w swej osnowie ma i musi mieć charakter perfekcjonistyczny, doskonalący. W rozwoju techniki produkcyjnej można to wykazać wprost: w gruncie rzeczy nie chodzi o to, by mieć urządzenia tylko lepsze od cudzych, ale mieć je najzwyczajniej dobrymi, sprawnymi, skutecznymi (i oczywiście lepszymi od swoich własnych dotychczasowych). W rozwoju swej osobniczej świadomości człowiekowi nie może na serio zależeć, by np. wiedzę matematyczną miał lepszą od kolegów w klasie, lecz by matematykę pojął jasno i wyraźnie. Ludziom pragnącym osiągnąć powiedzmy szczęście, spokój, szacunek nie może zależeć, by być tylko szczęśliwszymi od innych, spokojniejszymi i mniej deptanymi w swej godności, lecz aby mieć po prostu szczęśliwe, harmonijne i udane życie.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl