Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "pociag martwy", znaleziono 37

Nie mam nic przeciwko centrum, ale bardziej pociągają mnie peryferie. Już teraz środek kontynentu staje się coraz bardziej zunifikowany. Metropolie przestają się różnić. Niedługo będzie je można rozpoznać tylko na podstawie szacownych i martwych zabytków. Jeśli w ogóle te zabytki da się jeszcze dostrzec spod jaskrawej powłoki współczesności: te same nazwy hotelowych sieci, te same reklamy, te same bankomaty, marki piwa, takie same parkomaty, ten sam układ półek w supermarketach oraz repertuar w kinach.
Myślę, że już niebawem będziemy podróżować na peryferie, na granice kontynentu, do krain, gdzie wysiadują stare kobiety w chustkach.
- Doktor Freud twierdzi, że wszyscy chłopcy są zakochani w swoich matkach.
- To normalne – odparł pan J.L.B. Matekoni. – Oczywiście, że chłopcy kochają swoje matki. Czemu mieliby nie kochać?
(…)
- Zgadzam się z panem. Ja też nie widzę nic złego w tym, że chłopak kocha swoją matkę.
- To czemu doktora Freuda to martwi? – podjął pan J.L.B. Matekoni. – Powód do zmartwienia byłby chyba wtedy, gdyby nie kochali swoich matek, prawda?
(…)
- Tak, ale on z jakiegoś powodu martwił się o tych chłopców i chyba próbował położyć temu kres.
- To śmieszne – odparł pan J.L.B. Matekoni. – Nie miał nic lepszego do roboty?
- Widać nie miał. Ale mimo wysiłków doktora Freuda, chłopcy nadal kochają swoje matki i tak powinno być.
Mijam rzeki brzeg, gdzie się spotkali w dotyku dłoni
I martwym pozostaję, nim swe usta ku mnie skłoni.
Pijany byłem winem namiętności dzikich,
Oczy we łzach pląsały w takt jednej muzyki.
Dążę, by spotkać szczęście, które mnie zachwyca
I wiem, że ono w pełnym jest blasku księżyca.
Nie wiem, co z trojga rzeczy bardziej mnie oniemia.
Więc wyliczę - słuchajcie mego wyliczenia:
Czy spojrzenie jej ostre jak miecz, gdy uderza,
Postać jak kopia, czy splotów pancerze?
Rzekła mi, żem już ziścił swe pragnienie całe,
Żem pozyskał to od niej, co pozyskać chciałem.
"Jam w twym sercu została, porzuć niepokoje,
Wejrzyj w serce". Spytałem: "A gdzie serce moje?'.
Z blogu Pani Marty Grzebuły "Wyrwane z kontekstumyśli niepoukładane mojego autorstwa. “.Myśli to nie rafy koralowe, nie trzeba ich omijać.” “.Miłość jest jak kaktus. tylko czasem zakwita.” “.droga nazbyt prosta, bywa, że nie wiedzie do celu.” “. zapominamy, że miłość ma dwie twarze-twoją i moją.” “. samotność bywa ci darem, lecz czasem też bywa przekleństwem.” “.gdy mnie ciemność oplecie ramieniem, nie znajdę drogi, która wiedzie do ciebie-bądź mym światłem.” ."prowadź mnie moja Miłości, przez wszystkie życia doliny, bo tylko ty możesz zawsze, wybaczyć mi wszystkie winy."
Najwidoczniej przybyliśmy za późno, żeby państwu pokazać to dziecko w chwili, kiedy jeszcze żyło, wielka szkoda. Jedno, co teraz wiemy na pewno, to ten prosty fakt, że dziecko jest całkowicie nieprzytomne, zobaczmy, z jakiego powodu, no tak, uszkodzona czaszka, prawdopodobnie jeden z partyzantów mocno uderzył w główkę kolbą karabinu, gdy matkę gwałcili jego towarzysze broni, ale to tylko domysły, nie fakty, ponieważ nie było nas przy tym, dopiero w ostatniej chwili dostaliśmy informację o wydarzeniach, a dojazd w te rejony terenowym dżipem zajmuje dwie godziny, tak więc niestety państwo stracili okazję, żeby zobaczyć na własne oczy, jak to wszystko się dokładnie w tym miejscu odbyło. Bez wątpienia ta kobieta musiała wcześniej zostać brutalnie zgwałcona przez wycofujący się oddział partyzantów, dlatego że jest to powszechnie tutaj stosowana praktyka, a to znaczy, że według wszelkiego prawdopodobieństwa ma poranioną pochwę i rozerwany odbyt, gdyby kamerzysta się pochylił, o tak, to na pewno zauważą państwo ciemną strużkę krwi, która nadal wycieka spomiędzy nóg i natychmiast zastyga, tworząc czarny strup. Jednak to pęknięcie tętnicy w udzie i będący jej konsekwencją krwotok będzie prawdopodobnie bezpośrednią przyczyną śmierci, aczkolwiek ta kobieta cały czas żyje, proszę spojrzeć, całe szczęście, że przybyliśmy na tyle wcześnie, by to uchwycić, kwadrans później i byłaby martwa jak pozostali, nie zobaczyliby jej państwo przy życiu. Kobieta trzyma kurczowo martwe dziecko jak największy skarb, sama traci przytomność, ale nie chce dziecka wypuścić, coś szalenie poruszającego wydarza się na naszych oczach, widok, który zapewne wywoła głośny protest opinii publicznej.
Zamknął i otworzył oczy. Ból uderzającego w żebra serca. Strach. Osamotnienie. Ślepota. Głuchota. Paraliż całego ciała. Chłód. Łamiący kości mróz. Para wylatująca z rozdziawionych ust. Zaciśnięta krtań. Postać wyłaniająca się z ciemności umysłu. Stojące naprzeciw Coś. Wspomnienie. Kaptur. Biała, koścista dłoń. Martwa dłoń. Gruba, zakryta materiałem twarz. Purpurowa skóra wokół ust. Sinych, popękanych od mrozu ust. Czarne, ostre zęby. Kły niczym szczęki rekina. Pustka. Nicość. Cisza. Ciemność. Strach. Smutek. Łza płynąca po policzku. Parząca skórę łza. Postać w tunelu. Czy to Johnny? Hej! Hej! Johnny! Czy to ty! Tak, to ty! O Boże, jak dobrze cię tu widzieć...
Proszę, wybacz mi! Nie chciałem cię zamordować... To... To był tylko wypadek! To nie byłem nawet ja! Ja... Ja nie wiem, co się wtedy działo... Johnny? Hej! Wszystko w porządku? Johnny? Johnny! O nie... To... to znów Ty! Boże, błagam, tylko nie Ty! Tylko nie Ty! Nie! Nie! Boże, pomóż!
Proszę się pochylić nad kolebkami, przeniknąć groy: kłamstwo jest wszędzie. Migoce w świetle błędnego ognika bagniska natwarzy dziecka i w odblasku lampki nagrobnej na czole starości. Przetacza się z roku w rok, ze stulecia w stulecie, jak z fali na falę przenosi się tanecznie kleisty osad. Zdradził pana ojciec, i matka i przyjaciel, i ta, przy której obiecywał pan sobie znaleźć spokój serca. Domy patrzą na siebie z nieufnością; mniej kłamstwa kryje się jednak w murze, postawionym przed murem niż w oczach kobiety spoglądającej na kochanka. Proszę nie ufać swojemu dziecku: jego nocne sny są pełne nienawiści i nie odważa się śmiać ani płakać; ma na ustach straszliwą mękę milczenia. Kłamstwo, zimne wyrachowanie i nieczułość serca czyhają na nas ze wszystkich stron. Twoja matka kocha w tobie to, co nie jest z ciebie; twoja najdroższa wielbi w tobie to, co masz z kogoś innego; każdy zdradzany jest w imię wszystkich i każdy uczy się w końcu oszukiwać samego siebie. Słońce wysuszy ci skórę, księżyc wybieli włosy i będziesz jak martwe drzewo na wietrze i jak liść unoszony w morze; i kiedy wybije godzina, zapytasz jeszcze: - Gdzie więc jest prawdziwe słowo? - Bo ten, który nie cierpiał przez miłość i przyjął ją taką, jaką znalazł, ten nigdy nie kochał i serce jego gnije w kłamstwie jak zezwłok robaka w nadgniłym jabłku. Ale ten, który cierpiał przez miłość do stworzenia i który wyrzekł sie jej, i który zwrócił się ku wiecznie czystemu źródłu skażonej rzeki, ten zna Miłość sprzed wieków i kroczy olśniny obecnością Boga.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl