Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "polacy polska lato a", znaleziono 2

Polak pomyślał, że David Černý jako artysta chyba nie jest u siebie szczęśliwy i dlatego powinien wymienić produkt „Czechy” na produkt „Polska”. Chciał mu o tym powiedzieć.
Ale był już wieczór, samolot trzeba było przepchać do hangaru i wciąż nie udało się zrobić wywiadu. Artysta zjadł kolację i oznajmił, że jedzenie hamuje mu myślenie, i wtedy zaraz chce mu się spać. W tej sytuacji Polak zapowiedział, że porozmawiają jutro.
Tylko że jutro Czech zaraz po przebudzeniu przygotował obiad.
Mogli zjeść przy dużym stole z metali po recyclingu w mieszkaniu albo na tarasie. Nad drzewami na podwórku czterech kamienic z XIX wieku, na wysokości szóstego piętra.
Taras mierzy jakieś dwa metry na dwa, nie ma żadnych barierek ani zabezpieczeń, i obaj wybrali właśnie tę możliwość.
David Černý chciał udowodnić, że zmieszczą się tam dwa krzesła i stół.
Postawił na nim sushi, które sam przygotował, mówiąc: - Sushi nauczył nas wszystkich Petr Zelenka. (Černý wystąpił u Zelenki w Guzikowcach – jako ten, który kładzie klucz do mieszkania byłej dziewczyny na tory kolejowe, żeby spłaszczył go pociąg, uważa bowiem, że w ten sposób ich relacja naprawdę się zakończy, a potem ginie ze swoją nową dziewczyną w wypadku).
Polak usiłował zadać pytanie (w typie pytań, jakie zadaje się zasłużonym artystom w Polsce) i już miał rozpocząć dział pytań o ojczyznę.
- Dlaczego – zaczął – w innych hymnach narodowych się maszeruje i dominuje, a w czeskim śpiewa się, że w Czechach jest pięknie?
- Sushi zaraz zacznie ci się ruszać, upał jest – powiedział na to artysta.
W końcu stwierdził, że wywiadu o twórczości udziela Polakowi od dwóch tygodni i co tu jeszcze dodawać.
– Pan wie – kontynuował – że, mówiąc delikatnie, jako naród mieliśmy przekichane. Więc dziedzictwo holokaustu mam we krwi. Druga rzecz, ludzie mówią, że Żyd to zawsze lichwiarz. A lichwiarz, bo za dzieciaka zamiast krowy doić, uczyłem się rachowania i czytałem Talmud. W wieku lat szesnastu miałem wiedzę jak student matematyki. Rzecz kolejna: Polska po transformacji, dziki rynek. Wiesz pan, że ja miałem kiedyś wielką fabrykę ? Ale przepędzili mnie. Bo Żyd, bo cwańszy, bo lepiej rachuje. Polacy są tolerancyjni, póki nie idzie o liczenie dukatów. Wtedy wyciągają bosaki i kosy. Na żydków, cyganów, kogo popadnie. Dlatego moje przeznaczenie mnie dosięgło i na stare lata zostałem Żydem jak z kawałów. Umiem liczyć i liczę na siebie. Mnie nikt nie oszuka. Oszustów nie lubię, a uczciwym dopomogę. Pan wyglądasz mi na uczciwego. Policjant i ojciec, to mi wystarczy. Co z tym telefonem ?
© 2007 - 2024 nakanapie.pl