Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "poznaj troki", znaleziono 5

Rozpoznałbym go po dotyku, po samym zapachu; poznałbym go na ślepo po tym, jak oddycha i jak stawia kroki. Poznałbym go w śmierci, na końcu świata.
Rozpoznałbym go po dotyku, po samym zapachu; poznałbym go na ślepo po tym, jak oddycha i jak stawia kroki. Poznałbym go w śmierci, na końcu świata.
Nikomu nie ufam. To destrukcyjne. Ufając komuś, powierzasz mu część swojego życia. Potem ten ktoś może to wykorzystać przeciwko tobie. Poznać twoje słabości, słabe punkty. Wiedzieć, gdzie uderzyć, by wygrać. Stajesz się rozpoznany, zbadany. Najbezpieczniejsza jest nieprzewidywalność, wtedy to ciebie się boją, nie ty ich. Tyczy się to zarówno przyjaciół, jak i wrogów. Po prostu nie są w stanie przewidzieć twoich kroków.
Biblioteka to świat, bo świat to cmentarz. W bibliotece miliony myśli, których nie sposób poznać i nie sposób pamiętać. Setki tysięcy unieruchomionych myśli przyszpilonych do martwego papieru, zamkniętego tekturowym wieczkiem. Urzędniczka cmentarna pobiera fiszki. Upomina z łagodną wyższością. Od razu widać, że zna świetnie rozkład katakumb. Jest wybrańcem, który dostał szansę codziennego odwiedzania tamtej strony. Wie, że drobna pomyłka w obłędnym kodzie liter, cyfr i kresek grozi poważnymi konsekwencjami. Po przebrnięciu przez uświadamiającą rozmowę (którą prowadzi się głosem dostojnie ściszonym) i doniesieniu odpowiedniego zamówienia rozpoczyna się oczekiwanie. Na korytarzu paru wariatów, bo tylko wariaci naprawdę kochają bibliotekę. Pozostaje przemknąć przez salę, gdzie w ciszy skrzypiąca podłoga opowiada o wszystkich nierównościach kroków, o każdym najdrobniejszym potknięciu. Opadając na krzesło, oczekujący zamienia się w osadzonego. W końcu przykurzony grabarz popycha wózek a na nim kilkanaście trumien. Jedną lub dwie podsuwa pod nos - do wglądu.
Jednym z najsmutniejszych skutków pierwszeństwa, jakie przyznajemy rozumowi, jest sprzeniewierzenie się głębokiemu poczuciu rzecz wiecznych i poddanie się wskutek tego obawie wywołanej przez najzupełniej fałszywą ideę, jaką powzieliśmy o czasie. Czy jest większa aberacja niż odmierzenie boskości za pomocą miarki odnoszącej się do naszych kroków na tym świecie? Jak mozna pogodzić potrzebę adoracji z ideą skończoności? Czymże jest miłość miniona albo miłość przyszła? Trudność prawdziwego umiłowania tego, co ludzkie, dała sposobność, by zwątpić o miłości powszechnej; nasze ulotne związki zatrute kłamstwem nauczyły nas poszukiwać granic w nieskończonej Saanie Czułości; i czas stał się dla nas w końcu rzeczywistością, a miłość marzeniem. O słabości umysłu! O pospolitości serca! Umiemy uż obchodzić się bez miłości prawdziwej. Ale żyć bez niej to wegetować z niewiedzą o wieczności, to niedorzecznie przeżuwać, w samym łonie pięknej i żarliwej realności, bluźnierczą skargę czasu zbyt krótkich radości i nazbyt długich niepowodzeń. Wybrane stworzenia miłości, władcy rzeczy wieczystych, przełamaliśmy nasze wszechmocne życie na dwie jałowe i posępne części, z których jedna służy nam d zabijania teraźniejszości, druga zaś do opłakiwania tego, co było; oto dlaczego istoty predestynowane do miłosnych uniesień stają nad grobem nigdy nie poznawszy, w swoim przejściowym stanie na tej ziemi, niczego innego poza znudzeniem i ubolewaniem.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl