Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "przy lecz i ollie", znaleziono 39

,, Przeszłość miała to do siebie, że lubiła się o człowieka upominać właśnie wtedy, kiedy ten chciał ją puścić wolno".
~ Ollie
Nie możemy wszyscy mieć dobrego startu, ale w ostatecznym rozrachunku Ollie może uznać, że ta katastrofa była w rzeczywistości błogosławieństwem, jeśli dzięki temu zyska wykształcenie i lepsze życie.
Seria z kałasznikowa ma bardzo charakterystyczny odgłos - przerażający, jeśli stoisz po niewłaściwej stronie lufy.
Jeśli nie dzielisz się z nikim problemami, wszystkie te traumatyczne doświadczenia gromadzą się w mózgu. A mózg jest jak szybkowar, w końcu więc ciśnienie narasta do momentu, aż coś pęknie.
Większość woli wybrać dobrze wydeptaną ścieżkę niż mniej uczęszczaną, ponieważ wybranie mniej uczęszczanej ścieżki oznacza konieczność przebicia się przez nią. To trudne do zrobienia,ba przynajmniej wydaje się trudne, kiedy stoisz i gapisz się na zarośla, a nie masz nawet maczety.
A teraz czy możesz coś dla mnie zrobić? - Gdzieś w moim wnętrzu rozrastało się to coś strasznego, co chciało mnie zmusić do płaczu. Ale się oparłem. Nie będę płakał. Dam tylko Jenny do zrozumienia, skinieniem głowy, że będę bardzo szczęśliwy robiąc coś dla niej. - Czy mógłbyś mnie mocno przytulić - poprosiła. Położyłem dłoń na jej przedramieniu - Boże, jakie chude - i uścisnąłem je lekko. - Nie, Oliwer. Przytul mnie tak naprawdę. Połóż się tu koło mnie. Bardzo, bardzo uważałem - na te rurki i wszystko - kiedy kładłem się przy niej na łóżku, by objąć ją ramionami. - Dziękuję, Ollie. To były jej ostatnie słowa.
Ziemia to jest... getto. Tak, getto, Ellie. Siedzimy tu jak w potrzasku.
"Ona cię zniszczy... Ellie Walker jest twoją słabością."
Oczywiście, że coś się stało, Allie! Wszyscy kłamią - Machnęła ręką w jej stronę. - A ty o niczym nie wiesz. Nie powiedzą ci prawdy, ponieważ nie wiedzą dlaczego tu jesteś. Ani kim jesteś. Kim jesteś, Allie Sheridan?
Allie twierdziła, że altruizm to w rzeczywistości egoizm, a życzliwość jest formą manipulacji, brzmiała zupełnie jak Jakob.
"Ellie, ja cię kocham. Nie zniósłbym myśli, że słyszę tylko twój głos, a nie mogę cię przytulić. Nie rozumiesz?"
Przez ostatnie lata Shane rzadko odwiedzał ojca. Księgarnia, Allie, życie w Londynie. Zawsze coś stało na przeszkodzie.
- Czy buddyści wierzą w Boga? - spytała Ellie, gdy jechali na kolację z Opatem.
- Poglądy mają takie - sucho odparł Vaygay - że ich Bóg jest tak wielki, iż nawet nie musi istnieć.
Tak to już jest w życiu, Ellie. Póki jesteś na ścieżce, nie dzieje się nic złego. Jeśli z niej zboczysz i nie dopisze ci szczęście, zgubisz się, a wtedy ktoś będzie musiał cię szukać.
Wprowadziłaś do mojego uporządkowanego życia chaos i spontaniczność, a ja nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak bardzo tego potrzebuję... Zatem, nie, nie dam ci rozwodu, bo nie wyobrażam sobie swojego życia bez ciebie, Ellie...
- A co Ciebie boli?
- Tak bardzo staram się sprostać cudzym oczekiwaniom, że już nie wiem, kim naprawdę jestem.
Chętnie bym stwierdziła, że kłamstwo było dla mnie całkowitą nowością, ale to nie prawda. Jeśli człowiek całe życie stara się nie narazić i przypodobać pijanej matce, dochodzi do perfekcji w mówieniu tego, co w danym momencie ułatwia życie. Nie wiedzieć kiedy, kłamstwo przestaje być kłamstwem, rozmienia się na milion drobnych ustępstw, za sprawą których wszyscy są zadowoleni.
(...) nie pamiętam, żebym kiedykolwiek czuła się pewnie i wiedziała, kim jestem. Prawdopodobnie dlatego łatwo było mi wejść w skórę Jessie Morgan. Nigdy nie byłam Jenny Shaw. Nie dany był mi luksus bycia sobą.
Wreszcie dałam sobie samej pozwolenie, by całą energię poświęcić na osiągnięcie upragnionego celu, i wszystko inne temu podporządkowałam.
Ich przyjaźń nie miała prawa mnie boleć. Nie miałam też prawa znaleźć się na tej fotografii. (...) Nie byłam w ich paczce, zresztą czy tego bym chciała? Teraz raczej nie życzyłabym sobie mieć ich za przyjaciółki, nawet gdybym mogła. Tylko to przykre uczucie wykluczenia ścisnęło mnie w dołku i zaszkliło oczy, chociaż już dawno wyrosłam z takich emocji.
Za sprawą fryzury, makijażu i świetnych ciuchów czułam się całkiem nową osobą, jednak nie z ich powodu, lecz najzwyczajniej w świecie ze szczęścia zmieniłam się nie do poznania.
Żeby przekonać się, kim naprawdę jesteś, porzuć wyobrażenia o tym, kim być powinnaś...
Potrzebowałam odmiany. Nie chciałam dłużej starać się być kimś, kim w rzeczywistości nie byłam.
- Twoja wersja Jessy kazała mi uwierzyć we własne marzenia o niej. Uwierzyłam Ci, uwierzyłam w Ciebie, bo właśnie taką Jessy chciałam mieć za przyjaciółkę. - zaśmiała się. - I miałam! (...)
- Dziwnie jest, bo równocześnie znam Cię i nie znam. I pewnie bardziej nie znam, niż znam.
Może udawanie Jessie Morgan jest moim spóźnionym buntem nastolatki? Przegapiłam ten etap dorastania i teraz nadrabiam stracony czas? Pewnie w każdym człowieku tkwi uśpiony wywrotowiec.
Teraz już nie miałam dziewiętnastu lat. Matki nie zmieniłam, jednak wiedziałam, że ona nie ma prawa mi rozkazywać, obarczać poczuciem winy ani podważać mojego dobrego mniemanie o sobie.
Zawsze potwornie brakowało mi nocowania u koleżanek, wspólnego zaplatania włosów czy przymierzania ciuchów. Niestety, nie miałam pojęcia, jak być taką dziewczyną. To był inny gatunek człowieka. Moje koleżanki (...) trajkotały przez telefon i wspólnie planowały najlepsze kreacje, najwyraźniej miały innych przodków niż ja, zostały stworzone po to, by się zaprzyjaźniać. Ich matki też miały przyjaciółki, więc wiedziały, jak wychowywać córki.
Przy matce opanowałam do perfekcji sztukę poruszania się po polu minowym cudzej wściekłości, a najlepszą metodą na bezkolizyjne przetrwanie było milczenie. W razie potrzeby umiałam idealnie wtopić się w tło i zniknąć.
Ludzie, którzy spali w salonie Myry, byli rodziną nie ze względu na geny, lecz dzięki uczuciom, miłości. Pomagali sobie nawzajem. Razem żyło im się lepiej. Nikt nikomu nie ciążył, wręcz przeciwnie, wzajemnie się wspierali. Dla mnie było to znacznie ważniejsze niż rodzina, do której człowiek jest przypisany, czy tego chce, czy nie.
Trudno się z tym pogodzić. Bo jeśli już przyjmiemy, że człowiek może być dobrym rodzicem, chociaż miał złych, łatwo dojść do wniosku, że nasi rodzice też mieli wybór. Skoro ani ty, ani ja nie musimy być złymi rodzicami, to nasi rodzice też mogli być inni.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl