Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "rury jakie", znaleziono 61

Nawet najszczęśliwsze chwile, które przynoszą jakiś przełom, sprawiają, że odczuwamy przemijanie czasu i zaczynamy myśleć o przyszłości. A kiedy człowiek myśli o przyszłości, zawsze w końcu zaczyna myśleć o śmierci.
Ale czy żyła kiedyś na świecie kobieta, którą chciałaby na męża anioła?
Śmiej­cie się, nie cze­kając, aż będziecie szczęśli­wi, inaczej bo­wiem um­rze­cie, nie roześmiaw­szy się ani ra­zu.
Trzeba żyć, zanim zacznie się pisać.
- Dziękuje ci, że jesteś taka cierpliwa. Miłość to choroba. Przejdzie...
- Tak myślisz kochanie? - Oczy jej pełne były wątpliwości i smutku. -Myślisz tak, naprawdę?
Bicie serca przypominało mu, że czas upływa. Czy serce bije prędzej, czy wolniej niż zegar? Ile bólu potrzeba na to, aby serce pękło i przestało bić?
Według moich informacji małżeństwo to mdły i nudny obiad zaczynający się od deseru.
- Książki są wiernymi przyjaciółmi - mówiła dalej hrabina - i źródłem trwałego szczęścia.
Przez kilka minut nie czuł nic, absolutnie nic. Potem, jak cienkie smugi dymu po pożarze, myśli zaczęły się wznosić w pustce jego mózgu. Bicie serca przypominało mu, że czas upływa. Czy serce ludzkie bije prędzej czy wolniej niż zegar? Ile bólu potrzeba na to, aby serce pękło i przestało bić?
- Tak, Henryku jesteś brzydkim kaleką. Całe życie starasz się o tym zapomnieć, starasz się, żeby inni o tym zapomnieli, ale to się na nic nie zda. Żadna kobieta nie pokocha cię, tak jak chcesz być kochany.
Kobieta jest jak gąbka. Trzeba ją od czasu do czasu dobrze nasycić, inaczej człowiekowi żyć nie daje.
Ja także się boję. Ale nie mogę wiecznie siedzieć w domu i chować się przed ludźmi, prawda?
Nagle poczuli, że nie mają sobie nic więcej do powiedzenia. Chcieliby zachować dawną przyjaźń, ale życie ich rozdzieliło. Drogi ich się rozeszły. To, co ich dawniej łączyło, rozpadło się teraz. Byli dla siebie jak obcy, pozostała tylko garść wspólnych wspomnień.
Kobiety są strasznie zarozumiały na punkcie swoich najbłahszych talentów, nawet jeśli posiadają je tylko we własnej imaginacji.
- Ależ to prawda! Pani jest naprawdę bardzo piękna! - Cóż za banalny komplement! Kobieta albo jest piękna i sama o tym wie, albo nie jest piękna i wie, że pan kłamie".
Sam ciężar jej ciała wyrażał wdzięczność. Perfumy podkreślały szczerość jej intencji i mąciły jego myśli. Próbował zachować godność, ale jakże trudno jest zachować godność, kiedy trzyma się kogoś na kolanach.
(...) najcenniejszą przyprawą jest miłość. Najbardziej nawet wyszukane danie, przygotowane przez mistrza kuchni, nie dorówna gulaszowi przyrządzonemu przez własną żonę i przyprawionemu... miłością.
W kilku jasnych przebłyskach świadomości pojął, jak bezcelową jest rzeczą usiłować zrozumieć ludzi, którzy nie usiłują zrozumieć jego. Jak niemądrze jest zmieniać cudze poglądy i jaką zarozumiałością jest uważać, że tylko samemu ma się rację, a wszyscy inni są w błędzie.
Pisarze lubią mówić, niektórzy nawet wolą to od pisania.
Jego milczenie było fundamentem jego popularności.
Z zaszczytami jest tak, jak z mądrością; przychodzą za późno. Człowiek mądrzeje dopiero wtedy, gdy ma już za sobą wszelkie możliwe głupstwa i gdy zdobyta wiedza nie ma już żadnego znaczenia.
- Jesteś cynikiem.
- Zawsze się tak mówi, kiedy nie wiadomo, co odpowiedzieć.
Lepiej już było myśleć o niej, choć czuł się wtedy nieszczęśliwy, niż w ogóle nie myśleć. Delektował się odzyskaną zgryzotą.
Stał się modnym pianistą, jak niegdyś Chopin, i tak jak on do najbogatszych rezydencji wchodził drzwiami dla służby. O wyznaczonej godzinie zjawiał się w salonie w nieskazitelnie skrojonym fraku, kłaniał się, uśmiechał i grał dla dam, które wesoło paplały podczas jego koncertu, a potem oklaskiwały go powściągliwie. Tak samo przed laty zachowywały się ich babki, słuchając biednego Fryderyka. Potem lokaj dyskretnie wręczał mu kopertę. Klaudiusz wkładał palto i wracał do domu ulicami zimowego Paryża.
Hortensja Schneider była popularną aktorką i najsłynniejszą kokotą w Paryżu. Jako gwiazda w operetkach Offenbacha pracowała ciężko i zarabiała cztery tysiące franków miesięcznie. Jako kurtyzana zarabiała pół miliona rocznie, pracując znacznie mniej. Była niekwestionowaną królową półświatka. Jej specjalnością byli monarchowie spędzający wakacje w stolicy Francji. Szczyty zaś swego - by tak powiedzieć - kunsztu osiągnęła, zostawszy jednocześnie kochanką cara i jego syna, wielkiego księcia Włodzimierza, i to tak, że jeden nic nie wiedział o drugim. Od tego czasu miała tak liczne znajomości wśród książąt krwi, że zyskała sobie przydomek "le boulevard des Princes"
Następnego wieczora [Debussy] zjadł kolację w bistro na rogu i poszedł odwiedzić swego przyjaciela Erika Satie w "L'Auberge du Clou". Lubił towarzystwo tego dowcipnego i melancholijnego cygana, jeszcze biedniejszego niż on sam, który sypiał na podłodze, bo nie stać go było na kupienie łóżka . Klaudiusz zastał Erika pogrążonego w czarnej rozpaczy . - Bigui* mnie rzuciła - oznajmił grobowym głosem z oczami pełnymi łez. - Wróciła do swego kochanka. Zdjął pince-nez, aby otrzeć łzę. - Powieszę się, jak tylko skończę pisać mój balet. - Ile ci potrzeba na to czasu? - Nie wiem. Jakieś dwa, trzy lata. * Przedmiot uczuć Satiego, Bigui, naprawdę nazywała się Suzanne Valadon. Była jedną z najbarwniejszych postaci Montmartre'u. Uważała się za artystkę - malarkę i była matką Maurice Utrilla.
Deszcz bębnił monotonnie o kryte łupkiem, mansardowe dachy, spływał z gzymsów zniszczonych domów beznadziejnie smutnymi łzami, bulgocąc ściekał z rynien, wciskał się pomiędzy lśniące kamienie bruku, tworząc tu i ówdzie kałuże, niby małe lusterka o karbowanych brzegach. Deszcz na Montmartre jest pełen swoistego smutku, bardziej przejmującego niż w jakiejkolwiek innej dzielnicy Paryża. To płynna rozpacz, nędza przemieniona w wodę.
Takim był Montmartre wiosną 1888 roku, oaza naiwnego hedonizmu, gdzie uprawiano kult uciech cielesnych na marginesie świata hołdującego wiktoriańskiej pruderii. Wesołe siedlisko cyganerii i beztroskich, romantycznych przygód, na pół wiejskie przedmieście Paryża, gdzie drzewa wiśniowe kwitły na pustych placach, kochankowie całowali się w cieniu bram, a młode praczki tańczyły kankana, bo miały lekkie serca i temperament w nogach. Był to jeszcze dawny Montmartre rozwiązły i sentymentalny, wiecznie ten sam.
Czy nigdy nie zastanawiał się pan nad tym, dlaczego chmury i drzewa, złotogniade jesienią, bure zimą, ten pejzaż deklinowany przez pory roku, dlaczego wszystko wali w nas pięknem jak młotem, jakim prawem się tak dzieje? Przecież powinniśmy być czarnym prochem międzygwiezdnym, strzępami mgławicy Psów Gończych, przecież normą jest huczenie gwiazd, potop meteorów, próżnia, ciemność, śmierć..
Patriota - w kontekście marszów na cześć Burego patriota to Polak - katolik, posiadający przodków w AK i niemający w żyłach nawet promila krwi żydowskiej. Nosi krótko przystrzyżone włosy i namiętnie kolekcjonuje kije do baseballa. Jeżeli patriota ma żonę, to zazwyczaj regularnie ją bije, ale w zamian oddaje cześć Maryi. Jedna obrywa, druga jest wielbiona, czyli mamy taki, powiedzmy feministyczny remis.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl