“Życie to pociąg towarowy, który pędzi ku jednej tylko stacji, a nasi bliscy przemykają za oknami jako smugi światła i barw. Nie da się go zatrzymać ani nawet spowolnić.”
“Pociąg wciąż stał na stacji, jedni pasażerowie jadący dalej wyglądali przez okna, inni wychodzili na zewnątrz i pytali co się stało. Zerwał się wiatr, zaczął siąpić deszcz.”
“Myśli biegały po mojej głowie niczym pędzące wagony informacji czekające na nadanie. Jedne zatrzymywały się na stacji na dłuższą chwilę, dając czas na zastanowienie, inne mknęły bez przystanku, bez szans na odpowiedź.”
“Życie, to wyjątkowo niesprawiedliwa podróż. Każdy wsiada na tej samej stacji, a potem jednego obwożą po cudach tego świata, a drugiemu to tylko bilet sprawdzają i mandaty za jazdę na gapę dają.”
“Myślę, że to, co najbardziej doprowadza mnie do szału, jeśli chodzi o Holly, to fakt, że bycie obok niej jest jak siedzenie w emocjonalnym pociągu, w którym każda stacja przynosi coś nowego i nieoczekiwanego. Szczęście, strach, złość, troskę, pożądanie. Niestety, nie mogę wysiąść z tego pociągu. Mam bilet w jedną stronę do miejsc, do których już nigdy nie chcę zaglądać.”
“Kosmos jest jednym z niewielu miejsc, w których czas ma dla Barry’ego jakiekolwiek znaczenie. Wie na poziomie rozumowym, że patrząc na cokolwiek, spogląda do tyłu w czasie. W przypadku jego własnej dłoni światło potrzebuje nanosekundy — jednej miliardowej sekundy — aby przenieść obraz do jego oczu. Gdy patrzy na budynek stacji, znajdujący się w odległości ośmiuset metrów, widzi go takim, jaki był dwa tysiące sześćset czterdzieści nanosekund temu.”
“Gdy przypuszczane są ataki na wiodące media, inne podmioty medialne stają się ostrożne i stosują autocenzurę. Gdy rząd Chaveza wzmógł ofensywę w połowie pierwszej dekady XXI wieku, jedna z największych stacji telewizyjnych, Venevision, podjęła decyzję o zarzuceniu podejmowania tematów politycznych. Magazyny poranne zastąpiono programami astrologicznymi, a opery mydlane zajęły miejsce wieczornych serwisów informacyjnych.”
“W hali dworca rozrywanej przeciągami koczują dziesiątki Niemców, co stało się tutaj widokiem częstym, od kiedy pozwolono im wyjeżdżać. Siedząc, gdzie tylko znajdą wolne miejsce - na podłodze czy własnych walizkach i torbach - czekają, aż na jeden z peronów wtoczy się pociąg, który ma być równocześnie długim składem obietnic - jego wagony skompletują w sobie nadzieje uchodźców i pociągną za sobą na Zachód, a czy nadzieje te spełnią się tam, czy też rozpierzchną, pozostaje niewiadome. "Vaterland" jest wprawdzie stacją docelową ich tułaczki, nie znaczy to jednak, że kończącą podróż. Wszystko, co się jeszcze mieści pod tym słowem, już się przecież odczepiło od znaczenia "Heimat" - i to rozrywa podróżnych na dwie połowy, z których jedna ukorzeni się tam, druga zaś wrośnięta pozostanie tutaj, co je niechybnie pozostawi rozdzielnymi. Ich ojczyzną odtąd będzie właśnie ten paradoks, oni zaś - już nie tutejsi i nigdy tamtejsi - staną się jego obywatelami.”