“Zostałam złamana na tak wiele sposobów, że chyba już nic we mnie nie pozostało. Coś bolało. Coś kłuło. Ale trwało we mnie w nic nieznaczącym uczuciu, które zostało uśpione, lecz było także pewnego rodzaju iskrą. Czekałam tylko, aż ktoś obleje mnie benzyną.”
“A co ma człowiek czynić w powszednie dni? Doskonalić duszę. Która ze wszystkich istot została dana tylko człowiekowi. Boskość w człowieku, znaczy doskonałość, dla nas jest osiągalna. Doskonałość duchowa. Tę iskrę tchnął Bóg w pierwszego człowieka, stworzonego przez Wielkiego Garncarza z gliny ziemskiej. Wtedy była ona doskonała. A potem uległa zepsuciu. Wrócić do jej pierwotnej doskonałości jest naszym dążeniem. Przez dobroć i miłość w dążeniu do Boga. Sercem, nie rozsądkiem. Tylko tak przetrwamy. Inaczej zginiemy. ”