Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "slawia1 serca", znaleziono 6

W życiu człowiek musi stawić czoła przeciwnością losu, zasklepić swoje złamane serce i odnaleźć wewnętrzną siłę.
Poeta rzuca nagrzany słońcem owoc o miękkim miąższu. Nadstawcie dłonie; wychylcie serca, zanim. zatopicie w nim zęby. (Wieczór poetycki w Bukareszcie)
Żyła w świecie pałaców, wielkich władców i sław, choć nigdy nie pragnęła bogactwa ani sławy. Pragnęła tylko tego, by mężczyzna, którego wybrało jej serce, odwzajemnił jej miłość. A przecież spośród wszystkiego, co otrzymała w swym legendarnym życiu, to jedno proste pragnienie nigdy się nie spełniło.
Chemia nie pojawia się raz między nami a jedną osobą. To jeden z motywów ludzkich działań: pociąg do siebie nawzajem, do sztuki, jedzenia czy rozrywki. To przyjemne. Kiedy więc decydujesz się z kimś związać, nie mówisz: "Przysięgam, że nikt inny nigdy nie będzie mi si≥ę podobał". Mówisz: "Przysięgam, że się zaangażuję, mimo potencjalnego pociągu do innych osób." Właśnie dlatego związki są takie trudne. Twoje ciało i serce nie przestają widzieć piękna innych osób ani odczuwać pociągu względem nich tylko dlatego, że zaangażowałaś się w związek. Jeśli kiedykolwiek znajdziesz się w sytuacji, w której pociągałby cię ktoś inny niż twój partner, do ciebie należy wycofanie się zanim zbyt trudno będzie stawić opór.
Wiesz przecież, że każda zbroja ma w łączeniach swoje słabe miejsca i biada temu, który ma ją na sobie, jeśli miecz wroga je odnajdzie. Kobieta bowiem jest w słabości swojej mimo to największą siłą na świecie. jest ona sterem we wszystkich ludzkich poczynaniach; pojawia się w różnych postaciach i puka do wielu drzwi; jest prędka i cierpliwa, a namiętności jej nie są tak nieokiełznane jak namiętności mężczyzn; przypominają one raczej szlachetnego rumaka, którego kobieta może prowadzić, gdzie zechce, zależnie od okoliczności trzymając na wodzy lub popuszczając cugli. Ma ona oko dowódcy i potężna musiałaby być forteca serca, w której nie znalazłaby słabego miejsca. Czyliż w młodości krew twoja nie biegnie dość prędko? Kobieta jest jeszcze prędsza; pocałunki jej nie zmęczą. Gdy powodujesz się ambicją, ona otworzy wnętrze twego serca i pokaże ci ścieżki, które prowadzą do sławy. Gdy jesteś znużony i wyczerpany, ona w swych piersiach przyniesie ci ukojenie. Gdy upadasz na duchu, ona ciebie podniesie i łudząc twe zmysły, potrafi pokryć twoją porażkę powłoką triumfu. (...) ona to potrafi, natura bowiem walczy po jej stronie; i podczas gdy to robi, potrafi zwodzić i tajemnie kształtować losy, w czym ty nie bierzesz udziału. I tak oto kobieta rządzi światem. Dla niej są wojny, dla niej mężczyźni tracą siły, gromadząc zdobycze, dla niej czynią dobro i zło, szukając sławy, ażeby znaleźć w końcu zapomnienie. (...) w istocie ten jest bowiem wielki, kto może stawić czoło jej potędze, która jak otaczające człowieka ciśnienie powietrza jest wtedy największa, kiedy zmysły najmniej to odczuwają.
Wlewałam w siebie kolejną mocną i gorącą kawę. Tak mocną, że paliła mi serce i tak gorącą, że paliła mi usta, zmywała resztki doskonałej szminki kupionej za sumę, która w Ugandzie pozwoliłaby jakiemuś człowiekowi przeżyć pół miesiąca. Ale nie myślałam o tym, nie kalkulowałam biedy i zbytku, bo myślałam tylko o sobie, skoncentrowana, zdecydowana, uparta. Siedziałam w kawiarni koło kina Femina i rozpatrywałam własną sprzeczność. Wywalam kawę za kawą, żeby się pobudzić, żeby wyraźniej widzieć kształty przemijającej Warszawy, ten prosty zgiełk toczący się na ulicy, a przecież tak naprawdę, to najchętniej przestałabym istnieć. Uparcie czekałam w tej kawiarni na kogoś, kto miał przyjść i omówić to czy tamto, odnieść się do ostatecznej wersji tłumaczonego przeze mnie dokumentu. Ale to czekanie było puste. Jak figury przemykające w początkach warszawskiej jesieni. Wszyscy tacy sami albo bardzo podobni, jakby spokrewnieni, jakby indywidualność nie istniała i była tylko wymysłem szkoły filozoficznej, przeterminowanym programem nauczania i wykładania. Jakby ludzie przejęli hasła wkładane im do głów, żeby każdy był jak każdy, żeby wszyscy byli tacy sami, ewentualnie z podziałem na łatwe do wyodrębnienia grupy. Nagle pośród tych figur zobaczyłam dziewczynę w niebieskim płaszczyku. Niosła całe naręcze astrów, takich zapowiadających już przymrozki, ewidentnie niedoskonałych. Dziewczyna ominęła grupkę rozklekotanych staruszek na przystanku autobusowym, jakby staruszki w ogóle nie istniały i przeszła zamyślona obok wielkiego plakatu modelki reklamującej „coś” zapewne ekstrawaganckiego. I nagle zderzenie urody modelki z plakatu i urody dziewczyny z kwiatami stało się nagłym i wszechogarniającym dysonansem. Tamta kobieta z plakatu była niczym, ta dziewczyna z astrami (dziewczyna astralna?) była wszystkim. To jej maharadża powinien składać u stóp najcenniejsze szmaragdy tego świata, to dla niej Schubert powinien napisać serenadę znoszącą umieranie, to ją powinien namalować Tycjan na wszystkich sklepieniach nieba, to ją powinien sławić w swojej pieśni silny zbójnik grasujący w górach, to ona powinna zainspirować Kartezjusza do porzucenia odróżnienia pomiędzy res extensa a res cogitans, to dla niej Derrida wymyśliłby nową wersję różni przynoszącej nadzieję i radość nie-do-ogarnięcia, to z jej powodu wygasłyby wszelkie wojny o ropę naftową i gaz, a mężczyźni przybywaliby, żeby pobyć przez chwilę w blasku dziewczyny astralnej, żeby nasycić się nią, niczego jej nie odbierając, nie kierując się żądzą ani żądzą zysku, wiedza i władza przestałyby być tym samym, nastąpiło wielkie uwolnienie człowieka.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl