Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "soli serc", znaleziono 40

„DZIWNIE SIĘ CZUJĘ.
Podobno złamane serce lub zraniona dusza sprawia taki sam ból jak złamana noga czy poobijane ciało po wypadku. Podobno psychiczne cierpienie jest tak samo odczuwalne jak fizyczne… Czuję, że to prawda. Bo boli mnie wszystko. Czuję ból. Dotkliwy, przejmujący ból. Czuję, jak narasta z każdą minutą. Zaczyna się koszmar spazmatycznych oddechów i cicho pulsującej, druzgocące energii, siejącej spustoszenie między gardłem a pępkiem. Chociaż tak właściwie, to przecież nic mi nie jest. Przecież tak naprawdę nic się nie stało.”
W rocznicę śmierci siostry. Gdy ból i tęsknota uderzały niczym taran, łamiąc pobliźnione serce mężczyzny, wyciskając z oczu łzy, a z gardła krzyk albo cichy szept skargi, jak przed momentem. Nieznajoma pojawiła się w chwili, gdy był najbardziej bezbronny, odarty z pancerza, który narzucał sobie na resztę roku.
Zrozumieć, że w samej głębi duszy, że ludzkie serca łączy nie tylko harmonia. Raczej łączą się w nich głęboko rana z raną, ból z bólem, słabość ze słabością. Nie ma ciszy bez krzyku goryczy, nie ma przebaczenia, bez przelanej krwi, nie ma pogodzenia się bez przezwyciężenia dotkliwego poczucia straty. I właśnie to leży u podstaw prawdziwej harmonii.
"Spodziewała się, że pewnego dnia może usłyszeć właśnie takie słowa, ale odsuwała tę myśl w najdalsze zakamarki swojego umysłu, łudząc się, że wspólnie uda im się wygrzebać z bagna, w które oboje wpadli. Mimo to była wstrząśnięta. Ból przeszedł przez jej ciało, całą swoją siłą kumulując się w sercu, które w jednej chwili rozpadło się na milion krwawiących cząstek."
Czujesz wiatr na twarzy? Jest twój i warto go czuć. Popatrz na te pomarańczowe chmury. Wszystkie cierpienia dnia można znieść, jeśli wie się, że na koniec czeka takie niebo. Były dni, kiedy mówiłam swojemu sercu, by zaczekało, po prostu zaczekało, ponieważ zachód słońca znów nauczy mnie, że mój ból jest niczym w porównaniu z wiecznym kręgiem nieba.
Musisz zrozumieć, że tego typu uczucia nie znikają. Być może kiedyś zbledną, ale ich wspomnienie już zawsze będzie zatruwać ci serce.
Nieprzepracowane traumy są jak źle zrośnięte kości. Niezależnie od tego, ile minie czasu, nigdy nie będzie całkiem dobrze.
Więc jeśli czujesz, że życie cię przygniata, nie zamykaj się w sobie. Nie odcinaj się od świata i nie czekaj, aż ból minie. Bo to tak, jakbyś odwracał się plecami do samego siebie
(...) drżenie palców, gdy otwierałem zamek, gdy pakowałem podstawowe rzeczy, gdy odłączałem kabel telefoniczny, gdy ostatni raz spoglądałem na mieszkanie, na zdjęcia członków rodziny, gdy zamykałem za sobą drzwi, szaleńcze bicie serca i urywany oddech, gdy wsiadałem do pociągu i ten przerażający ból stowarzyszony ze świadomością mówiącą mi, że trzeba to zrobić, że to jedyny ratunek, że nie będzie się liczyć czyjś zawód, czyjaś samotność, czyjeś zdziwienie, że liczy się tylko to, by uciec, oddalić się, przestać istnieć w tym czasie i w tym miejscu.
Nagle uświadomiła sobie, że najprawdopodobniej leży w grobie, dlatego jest tak ciemno i cicho… Ale czy to możliwe? Jeśli była w trumnie i żyła, to powinna przynajmniej coś czuć, choćby ból… Nie czuła kompletnie nic, nie słyszała bicia swojego serca, nie oddychała. Chyba nie… Ale jeśli nie żyła, to czy jej dusza nie powinna opuścić jej ciała? Zawsze myślała, że dusza opuszcza ciało w chwili śmierci. A może to jest miejsce, w którym dusze pokutują za grzechy popełnione za życia? Ale czy ona była aż tak zła, że tak długo tu jest, i ile jeszcze tu będzie? Zawsze sądziła, że jest dobrym człowiekiem. Zaraz zwariuje.
Co do mnie, ponieważ nie byłem ani z niej wyleczony, ani od niej odzwyczajony, cóż - poległem. Widok jej sprawił mi wielki ból. Kiedy mnie opuściła, zabrała ze sobą wszystko to, co miałem w sobie pozytywnego: nadzieję, zaufanie i wiarę w przyszłość. gdy jej uśmiechnięta barwna postać znikła z mego życia, stałem sie pustynią. Zabiła moje serce pozbawiając je na zawsze umiejętności kochania. moje życie wewnętrzne stało się wypaloną ziemią, taką, na której nie rosną drzewa, nad którą nie fruwają ptaki i gdzie wiecznie panuje styczniowe zimno. (...), jedynie czego chciałem to otumanić się lekarstwami, żeby nigdy nie wracać do bolesnych wspomnień.
Mówi się, że czas leczy rany, ale to bzdu­ra. Wie o tym każdy, kto do­świad­czył stra­ty tak na­głej, jak trzę­sie­nie ziemi, w któ­rym bez ostrze­że­nia traci się stały grunt pod no­ga­mi i wszyst­ko wokół za­mie­nia się naj­pierw w chaos, a potem w kom­plet­ną ruinę. Stra­ty tak in­ten­syw­nej, że wszyst­kie ko­lo­ry z dnia na dzień blak­ną i już za­wsze wszyst­ko jawi się tylko w od­cie­niach czer­ni i sza­ro­ści. Stra­ty tak wiel­kiej, że pęka serce i nie ma żad­nej na­dziei, że ból, który się wtedy od­czu­wa, kie­dyś ustą­pi. Jest za to pew­ność, że bę­dzie z tobą już na za­wsze i wro­śnie tak głę­bo­ko, że sta­nie się czę­ścią cie­bie i nigdy się go nie po­zbę­dziesz.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl