Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "staja spotka", znaleziono 5

Bez obaw. Mamy własne stacje i lotniska. Jeździmy z Włoszczowy, a latamy z Radomia. Nie spotkamy tam żywej duszy.
Posąg Hachikô odlany w brązie stoi na placu przy stacji Shibuya - jednym z najruchliwszych punktów ruchliwego Tokio. (...) przeszedł do legendy ze względu na przywiązanie do swojego pana. Przychodził on mianowicie na stację, kiedy pan wracał z pracy, a czynił to regularnie i bez względu na pogodę. Po śmierci pana ciągle czekał na placyku, aż wreszcie umarł z tęsknoty. Wzruszeni tokijczycy przekuli w brąz tę psią cnotę. Obecnie posąg codziennie oblegają tłumy ludzi, bo >spotkamy się pod Hachikô< gwarantuje, że randka dojdzie do skutku. (...) Nawet we wnętrzu stacji-molocha, stacji-labiryntu, gdzie można bezkarnie błąkać się godzinami, za nić Ariadny mogą posłużyć tabliczki opatrzone strzałkami >wyjście do Hachikô<
Gdy tylko przyjeżdżamy do obcego miasta, ogarnia nas uczucie bezdennej samotności. Myśl powraca uparcie do krajobrazu, murów, ulic, które opuściliśmy. Ale kiedy spotykamy kobietę, która gotowa jest nam się oddać, staję się ona dla nas natychmiast nowym światem, nową ojczyzną, jej szczera lub udana czułość otacza nas niby ochronna tarcza. Staje się dla nas ostoją, przytułkiem. Kobieta jest dla cudzoziemca cząstką ojczyzny na obcej ziemi. Komitet emigracyjny powinien utworzyć na granicach stacje, na których kobiety byłyby przydzielone samotnym podróżującym.
Choć w piwnicy panowała absolutna ciemność, Mona widywała całe stada zwierzątek. Najpierw ją to bawiło, nie spotkała żadnej żywej istoty już od tygodni, więc próbowała oswajać nawet dżdżownice i żuki grabarze. Szybko jej się to znudziło, potem ją to denerwowało, w końcu zaczęła krzyczeć na maszerujące wiewiórki i szopy, prosząc je, żeby już sobie poszły. Wtedy babcia znowu oblała ją kubłem wody. Tym razem Mona się nie uspokoiła ani nawet nie przeprosiła. Wrzeszczała głosem pełnym czystego szaleństwa, więc babcia natychmiast zatrzasnęła klapę i zakryła ją szczelnie wełnianą kapą. Mona zwymiotowała i straciła przytomność.
Ponownie jechałem bocznymi drogami, przez co straciłem jakąś godzinę, ale byłem pewny, że nie zatrzyma mnie żaden patrol policji. Przed dotarciem na miejsce zatrzymałem się na stacji benzynowej, aby zatankować samochód do pełna. Najgorsze, co by mnie mogło spotkać, to brak paliwa podczas ucieczki, a zakładałem, że takowa może się zdarzyć. Zadzwoniłem do Pitera, że niedługo będę na miejscu, ale co dziwne, miał wyłączony telefon. Na miejsce zajechałem około godziny 18:00, było już całkiem ciemno, co było dla mnie dobre, bo mniej rzucałem się w oczy. Podjechałem powoli niedaleko bloku, w którym znajdowała się serwerownia. Siedziałem w samochodzie dobre 10 minut obserwując okolicę, kiedy ktoś zadzwonił.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl