Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "stone ze na", znaleziono 45

Łatwo było tu stracić poczucie czasu. Na początku liczenie było kluczowe. Liczenie godzin. Dni, tygodni, miesięcy. Potem lat.
Jej umysł spowijała mgła, jakby był wypełniony watą. Trudno jej było zebrać myśli. Wraz z upływem dni stawało się to trudniejsze.
Koniec końców, nadzieja zawsze okazywała się Judaszem. Zdradziła ją setki, jeśli nie tysiące razy. W ostatecznym rozrachunku to właśnie nadzieja powodowała największe cierpienie.
Pod zwalonym pniem prawie nie było śniegu. Był na tyle szeroki, że nie dałaby rady objąć go ramionami. Dobre schronienie przed śniegiem i wiatrem.
Wszystko to mówił śmiertelnie poważnym tonem. Nie chciał mu wierzyć. Wolała, by był to jakiś chory, makabryczny żart.
- Słyszę, że pan jest van Goghiem - powiedział. - Czy w malowaniu osiągnął pan równie dobre rezultaty jak pańscy stryjowie w handlu obrazami?
- Nie, nie miałem dotychczas w niczym powodzenia.
- O to doskonale! Artysta powinien głodować do sześćdziesiątki. Potem stworzy może parę dobrych obrazów.
- Zarabiać na chleb, stryju? Co masz właściwie na myśli? Zarabiać na chleb czy... zasługiwać na chleb? Nie zasługiwać na chleb, czyli być go niegodnym, to z pewnością zbrodnia, gdyż każdy uczciwy człowiek godzien jest swego chleba. Ale niezdolność zarobienia na chleb, gdy się nań zasługuje, jest nieszczęściem, i to wielkim.
- Ach, Paul - westchnął ojciec Tanguy - ty przecież byłeś na giełdzie. Pieniądz robi z człowieka zwierzę, prawda?
- Pieniądz lub brak pieniądza.
- Nie, brak pieniądza nigdy. Chyba brak jadła i tego, co najniezbędniejsze do życia.
Miłości i kaszlu nie da się ukryć.
Nie rządzi się państwami odmawiając .
Największe ryzyko to narodzić sie na ten świat - zuważyła Contessina, patrząc wprost na Michała Anioła - wszystko potem to tylko zwykła gra w karty.
To tego rodzaju smutek, który jest zarazem większy i mniejszy niż potrzeba płaczu. To coś, co nauczyłam się nosić przy sobie, ale na swój sposób się cieszę, bo to oznacza, że ich kochałam i że pamiętam, wiesz?
Wierzyła mu. Pozwalał jej istnieć z dnia na dzień i wstawać każdego kolejnego poranka z myślą, że tym razem świat przekona się, jaka jest świetna i błyskotliwa.
"Wszelkie formy jakie istnieją na tym bożym świecie, mogą być odnalezione w ludzkiej postaci. Ciało i twarz człowieka powiedzą ci, co on sobą reprezentuje. Jakże więc mógłbym wyczerpać swoje zainteresowanie?"
"Artysta, który pracuje w najwyższym napięciu sił, żyje w królestwie wzniesionym ponad ludzkie szczęście."
"Kazdy zasługuje za drugą szanse [...] po to, by pogodzić się z przeszłością"
To nie tak, że nie mam uczuć. Jakieś emocje mam. Tak. Chodzi o to, że z reguły potrafię wybrać, kiedy mogę je odczuwać. A co ważniejsze, wybieram, kiedy ich nie czuć
Zawsze wiedziałam, że jesteś przeznaczona do wielkich rzeczy. A przecież w dorastaniu nie chodzi o to, aby wstydzić się swoich błędów, tylko żeby wyciągać z nich wnioski.
- Uważaj, Stone, bo tylko kopiesz sobie większy grób -zauważam. - W każdej chwili mogę cię kopnąć w dupę i poszukać sobie miłego faceta, który będzie mnie szanował, liczył się z moim zdaniem i traktował jak dorosłą kobietę- wyliczam, a jego uśmiech gaśnie na rzecz rosnącej irytacji. -Nie pogrywaj więc ze mną, bo jak widzisz, to działa w dwie strony...
- Shona Bryant to ta, co mówi, że nasz dom jest dziwny, bo mamy za dużo książek.
- Cóż, w takim razie Shona Bryant to idiotka.
Mimo wszystko tęskniłam za Astonem, a on na pewno tęsknił za mną, wbrew temu, co mówi się o kotach.
Marzyłam o ciepłej kąpieli i miękkiej poduszce i o laptopie na kolanach. Do pełni szczęścia brakowało mi tylko mojego kota Astona, którego nie mogłam ze sobą zabrać.
(...) I share almost ninety-nine per cent of my genes with a chimpanzee - and our longevity is virtually the same - but I don't think you have an inkling of how much more I comprehend, and yet I know I must tear myself away from it. For example, I have a good grasp of just how infinitely great outer space is and how it's divided into galaxies and clusters of galaxies, spirals and lone stars, and that there are healthy stars and febrile red giants, white dwarfs and neutron stars, planets ans asteroids. I know everything about the sun and moon, about the evolution of life on earth, about the Pharaohs and the Chinese dynasties, the countries of the world and their peoples as presently constituted, not to mention all the studying I've done on plants and animals, canals and lakes, rivers and mountain passes. Without even a pause for thought I can tell you the names of several hundred cities, I can tell you the names of nearly all the countries in the world, and I know the approximate populations of every one. I have a knowledge of the historical background of the different cultures, their religion and mythology, and to a certain extent also the history of their languages, in particular etymological relationships, especially within the Indo-European family of languages, but I can certainly reel off a goodly number of expressions from the Semitic language too, and the same from Chinese and Japanese, not to mention all the topographical and personal names I know. In addition, I'm acquainted with several hundred individuals personally, and just from my own small country I could, at the drop of a hat, supply you with several thousand names of loving fellow countrymen whom I know something about - fairly extensive biographical knowledge in some cases. And I needn't confine myself to Norwegians, we're living more and more in a global village, and soon the village square will cover the entire galaxy. On another level, there are all the people I'm genuinely fond of, although it isn't just people one gets attached to, but places as well: just think of the all the places I know like the back of my hand, and where I can tell if someone's gone chopped down a bush or moved a stone. Then there are books, especially all those that have taught me so much about the biosphere and outer space, but also literary works, and through them all the imaginary people whose lives I've come to know and who, at times, have meant a great deal to me. And then I couldn't live without music, and I'm very eclectic, everything from folk music and Renaissance music to Schonberg and Penderecki, but I have to admit, and this has a bearing on the very perspective we're trying to gain, I have to admit to having a particular penchant for romantic music, and this, don't forget, can also be found amongst the works of Bach and Gluck, not to mention Albinoni. But romantic music has existed in every age, and even Plato warned against it because he believed that melancholy could actually weaken the state, and it's patently clear when you get to Puccini and Mahler that music has become a direct expression of what I'm trying to get you to comprehend, that life is too short and that the way human beings are fashioned means they must take leave of far too much. If you've heard Mahler's Abschied from Das Lied von the Erde you'll know what I mean. Hopefully you'll have understood that it's the farewell itself I'm referring to, the actual leave- taking, and that this takes place in the self-same organ where everything I'm saying goodbye to is stored.
Jesteśmy jednym duchem z Bogiem Ojcem. Jego życie jest w nas. Ci, którzy przyjmą od Ducha Świętego to objawienie, zostaną przemienieni.
Niektórzy wiedzą jak to jest być tancerzem ale zapominają jak to jest być czlowiekiem.
To miejsce - rozgląda się wkoło, jakby chciał podzielić się tajemnicą - ujawnia w ludziach najmroczniejsze brudy. Najmroczniejsze w każdym z nas. Nawet ja robiłam rzeczy, z których nie jestem dumny. - Przenosi okład na drugie kolano. - Może to kwestia baletu. Nie wiem. Miejsce jest tylko na jedną gwiazdę. A wszyscy inni się nie liczą. Wtapiają się w tło jak scenografia.
To miejsce - rozgląda się wkoło, jakby chciał podzielić się tajemnicą - ujawnia w ludziach najmroczniejsze brudy. Najmroczniejsze w każdym z nas. Nawet ja robiłam rzeczy, z których nie jestem dumny. - Przenosi okład na drugie kolano. - Może to kwestia baletu. Nie wiem. Miejsce jest tylko na jedną gwiazdę. A wszyscy inni się nie liczą. Wtapiają się w tło jak scenografia."
- Czemu potrzebuję szczęścia? – Przycisnęłam nos do terrarium, zastanawiając się, czy uda mi się wytresować motyle tak, żeby siadały na moich włosach niczym na gałązkach.
– Każdy go trochę potrzebuje. – Poprawił pojemnik, a ja obserwowałam trzepoczące wewnątrz monarchy. – Niektórzy wierzą, że motyle to dusze zmarłych Tych, którzy do nas powrócili
W ów ciepły czerwcowy poranek zło rozprzestrzeniało się szybciej niż myśl. Na spoczniku schodów prowadzących do budynku dziewiątego liceum ogólnokształcącego leżały trzy martwe ciała. Odarte z godności i człowieczeństwa, skalane śmiercią, zniszczone żmudną resuscytacją.
Większość śmierci przez powieszenie następuje nie z powodu przerwania rdzenia kręgowego, lecz na skutek uduszenia.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl