Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "swoje sofia", znaleziono 92

Bo widzisz, Jenny, aby być razem, nie trzeba mieć wspólnych zainteresowań albo podobnego stylu. Wystarczy potrafić się razem śmiać.
Czasem spotyka się ludzi, których nazwiska nie trzeba zapisywać w notatniku, by zostali zapamiętani.
Jeśli czujesz, choćby tylko trochę, że chce zrobić w życiu coś szczególnego, nigdy nie zagłuszaj w sobie tego uczucia. Sztuka rodzi się w nas. To wyższa moc, która czasem spływa na nas niczym zaszczyt.
„ Myślę, że już rozumiesz, że całe życie kręci się wokół śmierci. Wszyscy kiedyś umrzemy. To jedyna pewna rzeczy w naszym życiu. „
„Pod każdym nagrobkiem spoczywa miłość. Tak wiele miłości. Jedno spojrzenie, które wywraca góry nogami cały świat. Splecione dłonie na ławce w parku. Spojrzenie rodzica na nowo narodzone dziecko.”
Później Sofia Ravello tłumaczyła carabinieri, że jak najbardziej można spędzać większość dnia w domu mężczyzny, gotować, prać mu pościel i zamiatać podłogi, a jednocześnie nic o nim nie wiedząc.
W południe taca nadal stała na podłodze. Sofia zapukała nieśmiało, ale nie doczekała się odpowiedzi. Za drugim razem zabębniła w drzwi jak się patrzy, kantem zaciśniętej w pięść dłoni, lecz także bez skutku. W końcu położyła rękę na klamce i powoli otworzyła drzwi. Wzywanie policji okazało się zbędne.
Szukając argumentów za przeprowadzką, Zofia próbowała odwoływać się do względów zdrowotnych.
Mężczyzna mojego życia to mężczyzna z walizką za drzwiami. (Zofia Czerwińska).
Wspólnie płaczemy
Na sofie, z różnych przyczyn
To nasz ratunek.
Alkohol, w odczuciu Zofii, zawsze wszystko psuł. Zawsze. Kiedy tylko się pojawiał, ludzie tracili rozum
Nie od dziś wiadomo, że ludzki wzrok biegnie akurat w tę stronę, w którą nie powinien. Zofia to dostrzegła.
Teatr może być nieczynny z powodu choroby aktora. Gorzej, jeśli jest nieczynny z powodu choroby widza. (Zofia Czerwińska).
Po powrocie do swojego apartamentu kieruje się prosto do sofy. Nagle jest wyczerpana, chce się tylko położyć i odpocząć.
To żółte coś w tym wielkim, srebrnym garze według nowojorczyków miało być jajecznicą, lecz zdaniem Zofii nawet obok jajek nie leżało.
Julia zaczęła płakać. Łzy szczęścia leciały jej strumieniami, radując Zofię. Tak wspaniale było patrzeć na radość swojego jedynego dziecka.
Pomyślał "kochali się", zamiast uprawiali seks. Inni w tym apartamencie z białą sofą uprawiali seks, ale inni to nie oni.
Trzymała mikrofon oburącz, jakby bała się, że za chwilę go utraci i na powrót rzeczywistość stanie się boleśnie odczuwalna. A Zofia nie chciała jej czuć. Broniła się przed nią.
- Sama sobie jestem winna, że wymieniłam dumnego pawia na żabę w szuwarach - rzuciła dramatycznie Zofia, wpatrując się w brudnoszare, gliniaste fale płynące ulicą Retoryka.
Zofia odwróciła się i dostrzegła zegar odliczający czas do nadejścia Nowego Roku. Pomyślała, że być może nie dotrwa do tej chwili, lecz szybko pozbyła się tego uczucia. Była tu, żyła, patrzyła na to, co ją otacza i na swoją ukochaną Maleńką - dorosłą córeczkę.
Jeden z mężczyzn wyciągnął pistolet i przystawił do głowy temu, którego Zofia nazywała Polakiem. - O Boże, nie - szepnęła bezdźwięcznie. Rozległ się strzał i Polak upadł w śnieg.Z drzew zerwało się stado wron. Po chwili wokół głowy zabitego widać było powiększającą się plamę krwi. mężczyźni chwycili bezwładne ciało i pociągnęli je w krzaki po przeciwległej stronie polany. Zofia nie mogła się ruszyć.Nawet nie wiedziała kiedy usadła na śniegu, chyba podczas wystrzału nogi odmówiły jej posłuszeństwa.
Milczysz? Nie mówisz nic? Ja cię kocham...
Jak trudno znaleźć jest powiązania między fenomenologiczną teorią dzieła literackiego jako przedmiotu intencjonalnego, działającego na odbiorcę na zasadzie polifonii jakości estetycznych a koncepcją marksistowską, w której literatura pojmowana jest w kategoriach ekspresywności i funkcjonalności ideologicznej.
Dorośli i dzieci często myślą zupełnie inaczej. A przecież nie znaczy to wcale, że się nie kochają.
Dobroć jest pewną formą samoobrony przeciwko temu, co życie przynosi, jest złagodzeniem szków i wstrząśnień, jak wata.
Zabiła się nie dlatego, że był jakiś powód, żeby umierać, ale że nie było powodu, aby żyć
Za zadanie sobie wzięłam obalić ten przesąd niemądry, że kobieta, co skończyła uniwersytet, przestaje być kobietą.
A przecież obowiązkiem jest żyjącego człowieka radośnie kochać swą teraźniejszość, w której przeżywa sobą słodki smutek przeszłości i cudowną grozę jutra.
Każde cudowne marzenie o jutrze świata jest twardo zamkniętą klamrą dnia dzisiejszego i stanowi tylko miarę dostojeństwa teraźniejszości.
No bo co będzie, jeżeli ta więź ich zniszczy? Co jeżeli najpierw będzie wydawała się idealna, a potem okaże się, że tak naprawdę to głupie zauroczenie, które przeminie, pozostawiając za sobą gruzy, odetnie ich od rodzin i od siebie nawzajem?
© 2007 - 2024 nakanapie.pl