Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "zycie musisz", znaleziono 6

Życie czasem pisze własny scenariusz i wcale nas nie pyta o jego akceptację. Musimy nauczyć się żyć tym, co tu i teraz, cieszyć z tego, co mamy. Bo jakkolwiek by patrzeć, mamy wiele.
'' To czemu nie ma Facebooka?- pyta. - Za takimi rzeczami stoi pewne założenie.
- Ja nie mam nawet komputera- odpowiadam.
... Patrzy na mnie jakbym był pokryty łuską .
Nie wierzę ci. ..
- To psuję pamięć- mówię. - Muszę dbać o pamieć.''
-Dlaczego zawracasz sobie głowę przyszłością, skoro mamy teraz? – pyta cicho.
– Bo zasłużyłaś na coś lepszego. Moja przyszłość jest już skreślona. Twoja nie.
– Nieprawda – mówi stanowczo. – Masz takie same możliwości, jak wszyscy inni. Tylko musisz wyciągnąć po nie rękę, James.
– Lecz czy nie powinniśmy chronić każdego życia zamiast je odbierać? – pyta młody, patrząc ojcu prosto w oczy.
– W teorii masz rację – mocny głos ojca wybrzmiewa w izbie. – Ale by chronić większość, czasem trzeba podjąć trudną decyzję. Jest to ciężar, który muszą nieść liderzy i żołnierze.
Pani jest Amerykanką? - Tak. - Patriotką? - Wydaje mi się, że nie ma pan prawa do zadawania podobnych pytań! Ale skoro już pan pyta, odpowiedź brzmi: tak. - Nie chciałem pani urazić. Chodzi o rzecz wielkiej wagi – Rozejrzał się dookoła i zniżył głos. – Wiozę dokumenty o niesłychanie doniosłym znaczeniu. Mogą okazać się decydujące dla aliantów. Rozumie pani teraz? Te dokumenty muszą ocaleć. Większą szansę mają w pani rękach niż w moich. Weźmie je pani?
Najwyraźniej komuś się to znudziło i zdjął drzwi. Pokój miał taki układ, że były tam jeszcze jedne drzwi. Wpadłem na następujący pomysł: zdjąłem te drugie drzwi z zawiasów, zniosłem do piwnicy i schowałem za zbiornikiem z ropą. Gdy zrobiło się już później, udałem, że zaspałem i zszedłem na dół jako jeden z ostatnich. Wszyscy latali jak z piórkiem, a Pete i jego współlokatorzy strasznie się martwili: ktoś im zabrał drzwi, a oni muszą się uczyć etcetera. Gdy schodziłem po schodach, spytali: - Feynman! To ty zabrałeś drzwi? - Jasne, że ja - odparłem. - Popatrzcie, otarłem sobie palce o ścianę, gdy znosiłem drzwi do piwnicy. Moja odpowiedź nie zadowoliła ich. Prawdę mówiąc, nie uwierzyli mi. Przez następny tydzień poszukiwania drugich drzwi nie przyniosły żadnych efektów, więc dla kolegów, którzy się uczyli w tym pokoju, sytuacja stała się krytyczna. Ktoś wysuwa jakiś pomysł, potem ktoś następny. Następny kolega występuje z kolejną propozycją: - Mam inny pomysł - mówi. - Myślę, że ty, jako prezes, powinieneś zapytać każdego, czy zabrał drzwi, na słowo honoru członka konfraterni. - Znakomity pomysł - mówi prezes. - A więc na słowo honoru członka konfraterni! -Zaczyna chodzić wokół stołu i pyta każdego po kolei - Jack, zabrałeś drzwi? - Nie, nie zabrałem drzwi. - Tim, zabrałeś drzwi? - Nie, nie zabrałem drzwi. - Maurice, zabrałeś drzwi? - Nie, nie zabrałem drzwi. - Feynman, zabrałeś drzwi? - Jasne, że zabrałem. - Przestań, Feynman, to nie są żarty! Sam! Zabrałeś drzwi. - i tak w koło. Wszyscy byli wstrząśnięci. Był pośród nas jakiś nikczemnik, który sobie bimbał ze słowa honoru członka konfraterni! W nocy zostawiłem w widocznym miejscu kartkę z rysunkiem zbiornika na olej i ukrytymi z tyłu drzwiami, więc następnego dnia znaleźli je i wstawili. Jakiś czas później przyznałem się, że to ja je zabrałem, i wszyscy oskarżyli mnie o krzywoprzysięstwo. Nie pamiętali, co powiedziałem. Pamiętali tylko wniosek, do którego doszli, gdy prezes obszedł wszystkich i rzekomo nikt się nie przyznał, bo mnie nie potraktowali poważnie. Pamiętali ogólną wymowę, a nie poszczególne wypowiedzi. Ludzie często uważają mnie za kłamczucha, ale ja z reguły mówię prawdę - tyle, że w taki sposób, że często nikt mi nie wierzy!
© 2007 - 2025 nakanapie.pl