Dlatego też w przypadku książek potrzebnych do pracy, nauki wolę ich wersje elektroniczne.
Wolał wyprawioną pieczołowicie cielęcą skórę od zwyczajnych kartek i posługiwał się zwrotami, których wyuczył się jeszcze w dzieciństwie.
Przynosi komórkę, sprawdzam, czy jest karta.
Chciałem, żeby powieść nie wlokła się i z każdą chwilą intrygowała bardziej i była przyjazna dla czytelnika.