Tytuł oczywiście nie jest stwierdzeniem generalnym ;) Czy zdarzyły się książki, o których możecie powiedzieć, że były kompletną stratą czasu?
Pewno niektórzy mnie zlinczują ale niestrawni dla mnie byli następujący autorzy: P.Coelho, D.Brown, W.Wharton, D.Steel, Z.Nałkowska, C.Bukowski, J.Pi...
Jak Pilcha można stawiać w rzędzie z Danem Brownem :/ Dla mnie ostatnio stratą czasu jest wszelka fantastyka - ech, starość nie radość ;)
Książka, której czas poświęcony bezpowrotnie straciłem to - nie bijcie - "Chłopcy z Placu Broni"...
Zdecydowanie nie dla mnie, zdecydowana strata czasu (dla mnie ;] ) I to jedyny w zasadzie taki mój przypadek.
Raczej staram się czytać do końca czasem książki staj się interesujące pod koniec np.