. - Widzę że nie mam wyboru - powiedziałem, najpewniejszym głosem na jaki było mnie w tej chwili stać - dobrze zatem, obiecuję.
Wedle znaku, który stał przy drodze, do celu zostały mu jeszcze marne dwa kilometry.
W promieniach ostrego słońca stałem razem ze swoimi towarzyszami na podwyższeniu, wciśnięty w mundur galowy, w którym tak się podobałem Ruth.