Tymczasem Chris szedł pewnie przed siebie.
Na znak dany przez ubranego we frak mężczyznę pełniącego role wodzireja, orkiestra przestała grać.
Znał go bardzo dobrze... znak że za chwilę To się wydarzy.
Jednego był pewien: że leży na miękkim posłaniu pachnącym niczym kwiat lawendy.