Pewnego dnia bawiłem się z kolegami.
Cmentarz, niemal opustoszały o tej porze dnia, był cichym azylem starej dzielnicy miasta.
Znałem go dostatecznie dobrze, by wiedzieć, że pod tym lekceważącym zachowa- niem kryło się złote serduszko i że naprawdę przejmował się losem dziwolą...
I tak z dnia na dzień.
Wtedy Ivenna zabierała drogocenne pisma do sypialni i odczytywała je po jednym każdego dnia, przeżywając to, co przeżył brat, choć z pewnym opóźnienie...