Karateka zatrzymuje się w pozycji żurawia, odbiera ode mnie zakupy, a potem wydaje z siebie karate-dźwięk i karatekuje je do mojego mieszkania.
Żywię nadzieję, że rozumie Pani, lady Sybillo, iż dalsze zwlekanie z zawarciem sojuszu między naszymi rodzinami jest niedopuszczalne.
Na korytarzu Darek tego nie widział, ale tu, przy tych wszystkich lampach… skierowanych w moją stronę!