Czytałem to w dzieciństwie, całkiem ciekawe książeczki fantasy z małą ilością stron, do przełknięcia w ciągu jednego dnia.
Podobało mi się, ze wszyscy w cyrku byli jedną wielką rodziną, ale to całe zabijanie każdego już nie bardzo.
Motyw oklepany jak gęba Michalczewskiego w piątej rundzie.